A A+ A++

Najczęściej nie doceniamy znaczenia zmysłu powonienia. To błąd, bo żaden inny zmysł nie ma tak dużego wpływu na nasze myślenie i odczucia. Człowiek, zanim ujrzy świat, może już go powąchać. Mózg łączy zapach z nastrojem, co razem kształtuje najintensywniejsze i najgłębiej zakorzenione wspomnienia. Czy tego chcesz, czy nie, zapachu pierwszej miłości nigdy nie zapomnisz. Jeśli kiedyś poczujesz choć powiew tej woni, na pewno obudzą się wspomnienia. Tak samo jest z zapachem dwusuwa.
Ale co wspólnego ma ten węchowy wstęp z Apriliami RS 250 i RS 660? Pewnie się domyślasz: wystarczy obrócić kluczyk w stacyjce starszego RS-a, włączyć ssanie, kopnąć kopkę z lekkim dodaniem gazu… I co? Ram-pam-pam – fantastyczny bike zaczyna kopcić i przystrajać chłodny poranek w niebieską, charakterystycznie pachnącą mgłę z oleju i niespalonej resztki wachy.
A teraz głęboki wdech i oto błyskawicznie przenosimy się do połowy lat 90. Aprilia – firma młoda, pozbawiona wszelkiej pretensjonalności, chętna do eksperymentowania, po sukcesach w wyścigach – prezentuje wtedy RS-a 250 będącego repliką fabrycznej maszyny wyścigowej, tyle że wyposażoną w tablicę rejestracyjną i kierunkowskazy. O kurczę, narzędzie pracy Włochów z tytułami mistrzowskimi (Biaggi, Capirossi) do kupienia w zwykłym salonie! Coś w sam raz dla sportowych freaków z czasów, kiedy policja jeździła Polonezami, a schabowy w barze kosztował 10 000 zł. Marzeniem (najczęściej niespełnionym) ówczesnych nastolatków była motorynka Pony, więc tym bardziej byli napaleni na prawdziwy motocykl. Mieli jedno zmartwienie: skąd wytrzasnąć kasę na RS-a 250 lub podobną maszynę?!

Fot. Tyson Jopson

Szkoła życia

Dni silnika dwusuwowego RS-a były jednak już wtedy policzone, nie rokował on na przyszłość. Przytkany katalizatorem generował w wersjach seryjnych moc 55 KM. Czyli nie za wiele. Ta raczej skromna moc zaklęta w dwutakcie nawet dziś nie psuje radości z jazdy, tylko definiuje ją na zasadzie: wszystko albo nic! RS 250 to motocykl na wskroś sportowy, trzeba go prowadzić aktywnie i będąc mocno skoncentrowanym. To sprawa radykalnej pozycji, którą wymuszały wysoko zamontowane podnóżki i nisko osadzone połówki kierownicy, oraz konieczności precyzyjnego wyczucia skuteczności wąskiego, ale brutalnego zakresu obrotowego zmodyfikowanego ćwierćlitrowego silnika RGV. Miał on coś z wybuchu wulkanu: spokój sennego miasteczka w sekundę zmienia się, gdy nadciąga niszczycielska fala. Był nią wzrost prędkości obrotowej, która przy 8000–9000 obr/min powodowała, że gang stawał się ostry jak brzytwa, a silnik wręcz eksplodował mocą.

Zobacz także: Aprilia RS 660 to powrót do sportowych 660, ale w nowej formie

Błyskawicznie zapinam kolejny bieg w ciasno stopniowanej 6-biegowej skrzyni. Skutek: dwusuwowy wybuch sprawia, że po raz kolejny wyskakuję z butów. Potem znowu i znowu. Trzeba ciągle mieszać biegami w górę i w dół, twarda przekładnia lubi międzygaz, moje uszy także, do efektu braku hamowania silnikiem muszę się przyzwyczaić. Krótko i zwięźle: aby wyciągnąć z maszyny wszystko to, co ma najlepszego, musisz się trochę napracować. Nagroda jest sowita: dostajesz świetną szkołę motocyklowego życia.
Nie ma wątpliwości, że z technicznego punktu widzenia RS 250 to wyścigówka. Niecałe 170 kg masy, stabilna i imponująca rama z polerowanego aluminium (i do tego ten wahacz!), świetne zawieszenia, mocne hamulce. Mimo konserwatywnej geometrii, bike jest poręczny jak samurajski miecz, neutralny jak Szwajcaria, a pod względem feedbacku tak komunikatywny i rozrywkowy, jak Valentino Rossi w najlepszej formie podczas konferencji prasowych. Było to aktualne aż do 2004 roku, kiedy zaprzestano produkcji bike’a. Wszystkie egzemplarze znalazły właścicieli, a ci nie chcą się ich pozbywać.

Aprilia RS 250

Silnik: dwucylindrowy, V 90°, gaźnik,
pojemność 249 cm3, moc 55 KM (40 kW) przy 10 500 obr/min,
maks. moment obrotowy 35 Nm przy 10 750 obr/min.
Podwozie: rama grzbietowa z aluminium, widelec upside-down, średnica goleni 41 mm, dwuramienny wahacz, centralny amortyzator z systemem dźwigni, z przodu dwie tarcze hamulcowe, średnica 298 mm, zaciski 4-tłoczkowe, pojemność zbiornika paliwa 15 l.
Masa na sucho 165 kg,
rozmiary opon 120/70 ZR 17, 150/60 ZR 17.
Cena 12 500 DM (1995 r.).

Jak ogień i woda

RS 250 i RS 660 na pierwszy rzut oka niewiele mają ze sobą wspólnego. Obie maszyny dzieli 25 lat postępu. Jedna pochodzi z epoki analogowej, druga z cyfrowej. W międzyczasie Aprilia przeżyła trudne chwile, ale na szczęście koncern Piaggio wybawił ją z opresji. Temat dwusuwów był już wtedy właściwie zamknięty.
15 lat po zakończeniu produkcji RS-a 250 Aprilia znów weszła w działkę małych motocykli sportowych (był też RS 125, ale to nie to samo). RS-a 660 napędza rzędowy dwucylindrowiec, dzielnie spełniający wymagania normy Euro 5. Ponad dwa razy większa pojemność umożliwia mu wygenerowanie prawie dwa razy wyższej mocy, którą wspiera duży pakiet elektroniki. Korzenie RS-a 660 nawet w połowie nie sięgają tak daleko do wyścigów, jak w przypadku RS-a 250 – to po prostu rozsądny motocykl drogowy ze sporymi możliwościami. Ale i „660”, i „250” mają to samo pochodzenie.

I w tym tkwi sedno: ten sam sportowy duch, to samo doświadczenie, które przyniosły Aprilii wiele mistrzowskich tytułów (54 wg nalepek na RS-ie 660), i które sprawiły, że Mille, Tuono i RSV4 były tak wspaniałymi motocyklami. Ten czarodziejski pył ma w sobie także RS 660. Jest to sprzęt zadziwiająco podobny do „250”, zwłaszcza pod względem poręczności, lekkości i zintegrowania z motocyklistą. Duży udział mają w tym masa tylko 183 kg i wręcz genialne wyważenie. Jest to maszyna do jazdy po drogach, ale dzięki umiejętnemu podejściu uwolnisz jej niesamowity potencjał sportowy. Ma nowocześniejszą, nie tak radykalną, niemniej wciąż sportową ergonomię; przy czym w żadnym razie nie jest to kanapa.
Czy dzisiejsze 100 KM to nie to samo co 55 KM w połowie lat 90.? Kiedy popatrzeć na to w ten sposób, to ospałe oddawanie mocy „660” w pierwszej połowie zakresu obrotowego jest kolejnym dowodem pokrewieństwa dusz. Tak samo jest wyżej: wyraźny wzrost mocy przy 8000 obr/min, wypłaszczenie, które następuje zaraz potem, oraz to, jak niewiele dzieje się aż do ogranicznika.

Aprilia RS 660

Aprilia RS 660Fot. Tyson Jopson
Aprilia RS 660 kokpit / wyświetlaczFot. Tyson Jopson
TFT: cyfrowa rewolucja dotarła ostatecznie do motocykli. Żaden inny motocykl tej klasy nie ma tylu systemów elektronicznych.
Aprilia RS 660 światło tylneFot. Tyson Jopson
Dzisiaj na RS 660 może pojechać pasażer(-ka). Tu liczą się ostre linie.
Aprilia RS 660 reflektor przedniFot. Tyson Jopson
Lampa to designerski majstersztyk. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zastosowano diod LED.

Aprilia RS 660

Silnik: dwucylindrowy, rzędowy, pojemność 659 cm3,
układ zapłonowy: wtrysk, średnica gardzieli 48 mm,
moc maks. 100 KM (73,5 kW) przy 10 500 obr/min,
maks. moment obrotowy 67 Nm przy 8500 obr/min.
Podwozie: rama grzbietowa z aluminium, widelec upside-down, średnica goleni 41 mm, dwuramienny wahacz, bezpośrednio mocowany amortyzator,
z przodu dwie tarcze hamulcowe, średnica 320 mm, zaciski 4-tłoczkowe,
pojemność zbiornika paliwa 15 l.
Masa na sucho 183 kg,
rozmiary opon 120/70 ZR 17, 180/55 ZR 17.
Cena 49 900 zł.

Ten sam ogień

RS 660 w bezpośrednim porównaniu oczywiście nie jest w stanie zaoferować tak wyraźnego kopa, jak RS 250, nie mówiąc o beztroskiej lekkości. Ale jest on bliżej tego niż wszystkie inne maszyny, przy czym jest znacznie bardziej przydatny do codziennej eksploatacji i mniej wymagający pod względem obsługi, oszczędniejszy, bardziej eko, lepiej wyposażony, bezpieczniejszy itp., itd.
Być może więc jest to ten sam motocykl, tyle że dorósł i dorównał wymogom naszych czasów? Być może z Apriliami RS jest tak jak z nami sprzed 20 lat – wtedy byliśmy zadziornymi dzieciakami z ogniem w sercu, dziś jesteśmy stateczni, rozsądni, niekiedy o wiele kilogramów ciężsi, ale w naszych sercach tli się ten sam ogień.

Aprilia RS 250, Aprilia RS 660Fot. Tyson Jopson
Proporcje i sylwetki obu RS-ów każą doszukiwać się pokrewieństwa. Zadziwiające jest to, jak bardzo są do siebie podobne.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKing's Man: Pierwsza misja w Kinie Światowid [ Kina i teatr ]
Następny artykułBudżet z półtoramilionowym deficytem