A A+ A++

W okresie dobrej koniunktury na rynku mieszkaniowym wzrost cen, nawet duży, nie powinien dziwić. Problem pojawia się wtedy, gdy ceny rosną w tempie znacznie szybszym niż zarobki potencjalnych nabywców – mówi ekspert portalu GetHome.pl Marek Wielgo.

I przypomina, że z taką sytuacją mieliśmy do czynienia przed 2008 r. W Warszawie średnia cena mkw. wzrosła o blisko 150 proc. w pięć lat! Tylko w 2007 r. podwyżka sięgała 57 proc., zaś przeciętne zarobki mieszkańców stolicy wzrosły “tylko” o niespełna 11 proc. W efekcie gwałtownie pogorszyła się ich siła nabywcza na rynku mieszkaniowym. Podobnie było w innych aglomeracjach. Natomiast w ostatnich latach wzrost cen mieszkań na ogół nie był całkowicie oderwany od dochodów. Świadczy o tym wskaźnik dostępności mieszkań, czyli relacja miedzy przeciętnym dochodem i ceną mieszkań – zauważa ekspert Gethome.pl.

W naszej analizie pod lupę wzięliśmy miasta wojewódzkie. Wykorzystaliśmy publikowane przez GUS dla poszczególnych miast przeciętne miesięczne wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw oraz dane Narodowego Banku Polskiego (NBP) o średnich cenach ofertowych na rynkach pierwotnym i wtórnym.

W Katowicach i Gdańsku ceny rosły zbyt szybko

Fakty są takie: do 2017 r. we wszystkich największych aglomeracjach rosła siła nabywcza ich mieszkańców na rynku mieszkaniowym. Od 2018 r., a w niektórych miastach od 2019 r., dostępność mieszkań zaczęła się pogarszać. Jednak, z wyjątkiem Katowic, nie są to spektakularne zmiany. Ponadto w Poznaniu i Krakowie dostępność mieszkań na rynku pierwotnym w 2020 r. była wyższa niż w połowie poprzedniej dekady.

Wyraźny spadek dostępności nowych mieszkań widoczny jest tylko w Katowicach. W latach 2015-2017 ich średnia cena spadła tu o ok. 3 proc., zaś przeciętne zarobki wzrosły w tym czasie o 1,6 proc. Jednak lata 2018-2020 przyniosły gwałtowny, bo blisko 40 proc. skok średniej ceny i tylko 22 proc. wzrost średnich zarobków. Pocieszeniem dla Katowiczan może być to, że dostępności mieszkaniowej wciąż mogą im pozazdrościć mieszkańcy innych aglomeracji, zwłaszcza Warszawy, Krakowa, Gdańska i Wrocławia.


Materiały prasowe


Podobne zjawisko zaobserwowaliśmy na rynku wtórnym. Wskutek wzrostu dochodów dostępność mieszkań poprawiała się do 2017 r. Potem zaczęła jednak spadać z powodu rosnących oczekiwań sprzedających mieszkania. Przy czym najbardziej niekorzystna z punktu widzenia kupujących zmiana relacji cen do dochodów miała miejsce nie tylko w Katowicach, ale i w Gdańsku, gdzie w analizowanym przez nas okresie średnia cena wzrosła o 73 proc., a dochód – o 29 proc.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKonsekwencje finansowe dla niezaszczepionych. Oto pomysł doradczyni premiera
Następny artykułProducent dachów znalazł niecodzienny sposób na promocję. Teraz lewica grozi mu śmiercią