A A+ A++

Zostać przedsiębiorcą, a następnie utrzymać biznes to nie lada wyzwanie, w dodatku dla kobiety wyzwanie podwójne. Co składa się na ten sukces?

Z jednej strony składa się na to siła, która bierze się po prostu z tego, że się jest kobietą. Z drugiej strony – też duże wsparcie otoczenia, które mam. To jest bardzo ważne. Bardzo mocno wspierała mnie moja mama, która odeszła parę lat temu. Jednak to dzięki niej mogłam pogodzić rolę mamy, dziś dorosłej już córki, z prowadzeniem firmy. Poza tym zawsze do działania dopingował mnie mąż i zawsze był moim wsparciem. To jest ogromne szczęście – ludzie, z którymi można budować, tworzyć i działać.

Czy prowadzenie działalności gospodarczej w takim regionie jak nasz to lekki kawałek chleba?

Moja działalność nie jest w ogóle związana z tym regionem. Nasza firma współpracuje z całą Polską, jak i mamy swoich kontrahentów w Chinach, Czechach, a nawet USA. Jesteśmy firmą technologiczną, więc ta działalność nie jest typowa dla kobiet. Co nie zmienia faktu, że w Polkowicach mało stawia się na lokalną przedsiębiorczość. W miejscu, gdzie my mamy swoją siedzibę, funkcjonuje ponad 30 firm. Działamy na terenie należącym do prywatnego inwestora i w gruncie rzeczy nie wiadomo, co z tym będzie. Dlatego przydałoby się, aby gmina uporządkowała te kwestie i być może stworzyła tu taką drugą mini strefę ekonomiczną. Jest to świetne miejsce, gdzie można prowadzić swój warsztat, a gdyby było to w rękach gminnych, moglibyśmy prowadzić swoje firmy bez obaw, że ktoś nas za jakiś czas wyrzuci. Kolejna rzecz, głównie pod kątem kobiet, ale nie tylko. Nie ma w Polkowicach choćby lokali w dobrych miejscach, gdzie można byłoby rozwijać na przykład gastronomię, ale też drobną działalność na przykład księgową czy kosmetyczną. Dlatego potrzebny jest inkubator przedsiębiorczości. Mamy świetne miejsce, w budynku Uczelni Jana Wyżykowskiego, gdzie można robić szkolenia, ale i udostępniać biura. Potrzebny jest inkubator przedsiębiorczości, nie tylko jako różne narzędzia wsparcia, ale i miejsce dla przedsiębiorców.

Czyli samorząd powinien postawić na lokalną przedsiębiorczość?

Lokalną przedsiębiorczość tak, ale i pozyskiwanie dużych inwestorów. Niezwykle ważna jest rozbudowa strefy ekonomicznej. Wszystko po to, aby budować alternatywę dla kopalni, która przecież ma swój termin ważności. Wystarczy spojrzeć jak rozwija się Nowa Sól, choć przecież nie ma tam kopalni. To również jest ważne pod kątem kobiet, które nie pójdą fedrować do kopalni jak mężczyźni. Kiedyś były firmy, jak na przykład Danipol, które zatrudniały pracownice w kobiecych zawodach, jak krawcowe. Dziś takich fabryk stricte pod kobiece zawody po prostu brakuje.

Czy to jedyny powód, dla którego kobietom w zagłębiu miedziowym trudniej o pracę? Z danych Powiatowego Urzędu Pracy wynika, że na naszym rynku większość bezrobotnych stanowią właśnie kobiety.

Wiele kobiet nie pracuje z wyboru. Spełniają się w roli tych przykładowych „żon górników”. Jednak, jeśli kobieta chce iść do pracy, to napotyka się tu na taki problem, jak choćby brak dostępności opieki przedszkolnej po godzinie 16. Nie ma więc szans na pracę zmianową, jeśli nie ma komu powierzyć dziecka pod opiekę po zamknięciu przedszkola czy świetlicy szkolnej. Więc wiele kobiet albo rezygnuje z pracy, albo sporą część wypłaty musi przeznaczać na opłacenie opieki po tej godzinie. Uważam, że miejskie przedszkola, jak i świetlice szkolne rotacyjnie mogłyby wprowadzić zmianowość tak, aby jedna placówka była zawsze otwarta do takich godzin, by umożliwić kobietom pracę zmianową. To dałoby polkowiczankom sporą szansę powrotu na rynek pracy. Druga rzecz to otoczenie przyjazne mamom. Według mnie każda instytucja powinna mieć wyznaczone miejsce, gdzie tak pracownica, jak i petentka mogłyby zostawić dziecko w przyjaznych dla niego warunkach. Taki klubik, pokój dla malucha.

Nie bez powodu rozmawiamy o potrzebach kobiet. Od lat działa pani na ich rzecz. Dlaczego tak się pani angażuje? To jest trudny temat, szczególnie tu w zagłębiu miedziowym…

Bardzo trudny, dlatego że kobiety u nas nie są otwarte. Jak już wspominałam, to nadal w większości żony panów, którzy pracują w KGHM. Żeby było jasne, ja nie mam nic przeciw. Mój mąż na przykład jest emerytowanym górnikiem, więc byliśmy też związani z KGHM. Miałam jednak to szczęście, że wspierał mnie w mojej aktywności zawodowej od początku. Czemu działam? Mam takie poczucie żalu, że kobiety nie starają się robić czegoś nowego, kreować, działać. Wolą być bardzo usłużne mężowi, rodzinie. Niektórym kobietom jest tak wygodnie. Nie muszą nic. Inne obawiają się zmiany. Jeszcze innym nie pozwala na to mąż czy rodzina, która zamiast wspierać wzbudza poczucie winy. Zamiast aktywności społecznej czy zawodowej wybierają gotowanie, dzieci.. nie ma w nich tej chęci ambicjonalnego pokazania, że “hej ja też potrafię”. Moja mama zawsze mi powtarzała, że kobieta musi być niezależna, aby była silna. I dopiero wtedy jest ona partnerem. Mąż ją szanuje. Ale jest też grupa kobiet, które mimo że mają tych mężów w kopalni, to i pracują i chętnie angażują się w działania. I ja działam wraz z nimi. Chcemy przede wszystkich wyciągać te nasze polkowiczanki z domów.

Tak sobie myślę, że to nie tylko kwestia „żon górników”, ale i całego systemu kulturowego i prawnego, w jakim żyjemy. Mam tu na myśli różne kwestie związane z opieką nad dziećmi, ale też choćby nierównością płac. Takie kwestie należy rozstrzygać na szczycie. Czy uważa pani, że powinno być więcej kobiet w polityce?

Dla mnie kobiety w polityce są bardziej uczciwe i konkretne. Jeżeli mają jakieś zadania, to zajmują się nimi często naraz. Szybko podejmują decyzję. Tak jesteśmy zbudowane. Panowie mają czas na posiedzenie, przegadanie, a kobieta ma na głowie jeszcze wiele zadań, więc musi myśleć wielowątkowo. Potrafimy połączyć pewne sprawy, żeby coś szybciej się zadziało. Musimy pokazać, że to nie jest tylko strefa dla mężczyzn. Aby kobiety chętniej angażowały się w politykę, musimy odczarować obecną sytuację: kobieta nie jest tylko parytetem na liście. Również ważne jest to, aby to kobiety zaczęły powierzać innym kobietom swoje sprawy, a więc głosować właśnie na kobiety. Kobiety muszą też się bardziej aktywizować i to jest nasze zadanie na szczeblu lokalnym.

Czy 15 października 2023 pokazał nam, że ta zmiana jest możliwa?

Żyjemy w takim regionie, że kobiety nawet jeśli mają swoje zdanie, to boją się je uzewnętrznić, wyartykułować swoje poglądy. Uważają, że jest to mało ważne, że ich zdanie się nie liczy. A przy głosowaniu nie ma nikogo i dzięki temu kobiety ten swój własny pogląd w ten sposób wyraziły. Również tu, w zagłębiu miedziowym. To jest bardzo pocieszające.

Czy prowadzenie własnej działalności ułatwia czy utrudnia dodatkową aktywność, jak choćby tę na rzecz kobiet?

Człowiek jest bardziej elastyczny, kiedy nie musi pracować „od-do”. Ma wtedy możliwość takiego wypracowania i podzielenia czasu, aby w ciągu dnia zrobić coś dla firmy, ale i coś dla stowarzyszenia. Ważne też, aby znaleźć czas i zrobić coś dla siebie, by mieć siłę do dalszej pracy i działania. Praca dla siebie daje pewien komfort, ale jest też obciążeniem, bo człowiek musi myśleć, żeby opłacić wszystkie rachunki i przede wszystkim zarabiać pieniądze. Z drugiej strony daje to taką wolność. Człowiek może sam kreować swoją codzienność.

Mówi pani, że ta chwila dla siebie w ciągu dnia jest równie ważna. Jak zachowuje pani tzw. „work-life balance”?

Ćwiczenia fizyczne. Mam fantastyczne dwie trenerki, które pokazały mi, że można. Są silne jako kobiety. Do tego dochodzi morsowanie przez cały okres jesienno-zimowy. Oprócz tego stale uczę się języka angielskiego oraz czeskiego. Sporo czytam. Ostatnio przeczytała „Chłopki”, którą bardzo polecam. Ukazuje, że w kwestii kobiet po II wojnie światowe niewiele zmieniło się w naszej świadomości. Dlatego sporo jeszcze pracy przed nami.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOszustwa na wynajmie mieszkań w Warszawie. Podawali się za agentów, brali pieniądze i znikali
Następny artykułZnajomy Hołowni odchodzi z rady nadzorczej Orlenu. Wcześniej doradzał w sprawie fuzji z Lotosem