A A+ A++

Krok po kroku zbliżamy się do ogłoszenia zakupu wielozadaniowych samolotów bojowych dla indyjskiej marynarki wojennej. Zaskoczenia co do typu oczywiście nie będzie – francuski Rafale od dawna był murowanym faworytem. Ale zaskakujący może być moment ogłoszenia decyzji. Niewykluczone, że stanie się to już za dwa lub trzy dni.

Premier Narendra Modi odwiedzi Francję w dniach 13–14 lipca i będzie gościem honorowym na obchodach Święta Narodowego. Według The Times of India Macron i Modi wykorzystają tę okazję, aby zorganizować ceremonię uroczystego podpisania wstępnego porozumienia w sprawie zakupu Rafale’i dla lotniskowca INS Vikrant.

Nieoficjalnie wiadomo, że Nowe Delhi zamówi od dwudziestu czterech do trzydziestu myśliwców pokładowych na zasadzie umowy międzyrządowej (Reuters informuje, że będzie ich dwadzieścia sześć). Notabene przed laty planowano zakup aż pięćdziesięciu siedmiu. Nie ma jednak żadnych wiarygodnych doniesień na temat ceny ani zasad finansowania. W tej kwestii odbędą się jeszcze dalsze negocjacje.

Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że spośród wszystkich indyjskich programów zbrojeniowych w ostatnich latach właśnie wybór zagranicznego myśliwca pokładowego przebiega najsprawniej. Oczywiście zakładamy, że nie wykolei się na ostatniej prostej. Wielu analityków spodziewało się rozstrzygnięcia dopiero za dwa, trzy lata – równolegle z zatwierdzeniem projektu przyszłego lotniskowca Vishal.

Francuski Rafale M nad pokładem amerykańskiego lotniskowca USS Dwight D. Eisenhower (CVN 69).
(US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Jon Dasbach)

Tymczasem w marcu tego roku dowództwo marynarki wojennej przekazało rządowemu komitetowi do spraw bezpieczeństwa rekomendację zakupu właśnie Rafale’i M. Francuska maszyna wyszła zwycięsko z rywalizacji z amerykańskim F/A-18E/F Super Hornetem. Wczoraj ministerstwo obrony dało transakcji zielone światło – to de facto ostatni krok na drodze do złożenia zamówienia. Według The Print po negocjacjach dotyczących kwestii finansowych podpisanie zasadniczego kontraktu może nastąpić tuż po wyborach ogólnokrajowych, które odbędą się wiosną przyszłego roku.

Bazujący na lądzie Rafale DH/EH służy już w indyjskich siłach powietrznych i zbiera dobre recenzje. Nowe Delhi zamówiło trzydzieści sześć Rafale’i w ramach pilnej potrzeby operacyjnej we wrześniu 2016 roku. Sprawdzona konstrukcja i możliwość uproszczenia logistyki to poważne argumenty na rzecz oferty Dassaulta. Te same argumenty będą zresztą przemawiały za Rafale’em także w przetargu MRFA na samolot bojowy dla wojsk lądowych.

Istnieje wszakże kluczowa różnica. Jako że Rafale’e dla wojsk lotniczych trzeba było kupić kompletne wprost z francuskiej linii montażowej, bez żadnego udziału lokalnego przemysłu, rząd Narendry Modiego chce to sobie powetować, kładąc maksymalny nacisk na politykę Make in India w ramach MRFA. Sto procent samolotów kupionych w ramach nowego programu ma być zmontowane lub wyprodukowane od podstaw w Indiach. Takiego warunku nie ma w przypadku samolotów pokładowych, dlatego też, jak pisaliśmy na początku roku, przetarg na samoloty dla Vikranta dawał nadzieję na przedłużenie funkcjonowania linii produkcyjnej Super Hornetów w St. Louis, przeznaczonej do zamknięcia za dwa lata.

F/A-18E Super Hornet ląduje na lotniskowcu USS Gerald R. Ford’s (CVN 78).
(US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Brett Walker)

Jak twierdzi The Indian Express, wstępne porozumienie wypracowane z Dassaultem w toku negocjacji zakłada, że Francuzi utworzą ośrodek techniczny w Goa, który będzie zabezpieczał służbę Rafale’i. Francuzi będą także odpowiedzialni za dostarczanie części zamiennych tak, aby ich brak nie powodował przestojów w lotach, oraz oczywiście za szkolenie pierwszych grup pilotów i techników. Wartość kontraktu ma być niższa niż w przypadku samolotów dla wojsk lotniczych, ale tu akurat nie ma się czemu dziwić – będzie to przecież o dziesięć samolotów mniej.

Trzeba jednak przypomnieć, że zamówienie owej pierwszej partii Rafale’i odbyło się w atmosferze skandalu korupcyjnego. Podejrzewano, że ministerstwo obrony Indii zgodziło się na zawyżoną cenę (7,8 miliarda euro wobec zakładanych wcześniej 5 miliardów) i na usunięcie z kontraktu tak zwanej klauzuli antykorupcyjnej, która dawałaby prawo do zerwania transakcji, gdyby udowodniono, że Dassault dopuścił się korupcji. Głównym podejrzanym jest lobbysta Sushen Gupta, który przez kilkanaście lat miał inkasować od Francuzów ponad milion euro rocznie za pośrednictwo w transakcjach.

Ówczesny szef sztabu sił powietrznych generał R.K.S. Bhadauria (drugi z lewej), i inni oficerowie z pierwszym Rafale’em dostarczonym do bazy Ambala w lipcu 2020 roku.
(Government of India)

Indyjskie sądy nie dopatrzył się znamion przestępstwa i zatwierdziły kontrakt podpisany przez ministrów obrony Le Driana i Parrikara, ale francuskie dochodzenie wciąż trwa. Guptę tymczasem aresztowano w związku ze skandalem wokół pozyskania śmigłowców AW101 do przewozu VIP-ów. Ta transakcja doszła do skutku jedynie częściowo, dostarczono trzy śmigłowce, które nigdy nie weszły do służby.

Nominalny komponent lotniczy przyjętego do służby we wrześniu ubiegłego roku Vikranta to dwadzieścia sześć myśliwców MiG-29K i kilkanaście śmigłowców (rodzime HAL Dhruv, amerykańskie MH-60R, rosyjskie Ka-28 i Ka-31, dobierane w zależności od potrzeb). W niedawnych próbach wzięła udział także pokładowa odmiana Tejasa (zwana LCA Navy).

Podobnie jak Vikramaditya (czyli niegdysiejszy rosyjski Admirał Gorszkow), także Vikrant reprezentuje klasę mniejszych lotniskowców pozbawionych katapult i wykorzystujących zamiast tego rampę startową. O ile jednak Gorszkowa zbudowano pierwotnie do przenoszenia jedynie samolotów pionowego startu i lądowania, a przebudowano go na pełnokrwisty lotniskowiec z rampą dopiero na potrzeby Indusów, o tyle Vikranta od początku projektowano w tym układzie konstrukcyjnym.

Przez pewien czas istniały obawy, że rozmiar podnośników nie pozwoli na używanie maszyn większych niż MiG-i-29K. Ostatecznie jednak okazało się, że wprawdzie na styk, ale zarówno Rafale M, jak i Super Hornet zmieściłyby się na podnośnikach.

Indyjska delegacja na pokładzie lotniskowca Charles de Gaulle.
(Indian Navy)

Czas rosyjskich myśliwców w Bhāratīya Nau Senā nieubłaganie dobiega końca. Już sześć lat temu uznano, że MiG-29K i MiG-29KUB są zbyt delikatne do wymagającej służby na lotniskowcu. Lądowanie na pokładzie jest z natury rzeczy twarde. MiG-29 jest ponoć tak wrażliwy, że każdy samolot po każdym lądowaniu musi być odsyłany na przegląd i – bardzo często – naprawę. Do tego zaś potrzeba części zamiennych, które sprowadza się z Rosji, co nawet przed napaścią na Ukrainę bywało problematyczne.

Teoretycznie indyjska marynarka wojenna może się pochwalić dwoma lotniskowcami w służbie, ale Vikramaditya jest de facto okrętem szkolnym, który jedynie w sytuacjach awaryjnych może wykonywać zadania bojowe. Dopiero zastąpienie Vikramadityi przez Vishala – który ma być zbudowany w układzie CATOBAR, czyli z katapultami startowymi (i to elektromagnetycznymi) – sprawi, że Indusi będą mogli w pełni korzystać z możliwości oferowanych przez dwa duże okręty lotnicze. W takiej sytuacji jeden okręt może przechodzić naprawy i szkolić personel, podczas gdy drugi jest w rejsie operacyjnym. Tym samym indyjska marynarka będzie dysponować ciągłą zdolnością prowadzenia operacji lotniczych na morzu.

Koncern HAL pracuje również nad zupełnie nowym samolotem bojowym, określonym wstępnie jako TEDBF – Twin Engine Deck Based Fighter (dwusilnikowy myśliwiec pokładowy) – będącym głęboko zmodyfikowaną wersją pochodną jednosilnikowego Tejasa. Będzie on większy od pierwowzoru, co jest naturalną konsekwencją układu dwusilnikowego, ale wciąż minimalnie mniejszy niż MiG-29K. Czyniłoby to zeń dobrego kandydata do służby na lotniskowcach z rampą, które nie sprzyjają maszynom o dużej masie startowej, ale Nowe Delhi nie chce już więcej takich okrętów i skupia się na rozwoju lotniskowców z katapultami.

Pojawiają się jednak głosy wzywające do poskromienia ambicji. Według indyjskich mediów admirałowie zaczęli naciskać na resort obrony, aby zatwierdził budowę drugiego okrętu tej kategorii wagowej co Vikrant zamiast zapowiadanego lotniskowca o wyporności około 70 tysięcy ton. Miałoby to oszczędzić zarówno pieniądze, jak i czas. Vishal budowany według obecnych planów podniesie banderę najpewniej za ponad dziesięć lat. Tymczasem stocznia Cochin Shipyard Ltd zapewniła już marynarkę, że Vikrant II mógłby powstać w siedem–osiem lat od zatwierdzenia kontraktu, i to pomimo wprowadzenia poprawek do projektu na bazie doświadczeń z prób i początków służby Vikranta I.

Oblotu TEDBF nie należy się jednak spodziewać wcześniej niż w roku 2026, a w praktyce doczekamy się tego zapewne kilka lat później. Teoretycznie wprowadzenie do służby powinno nastąpić we wczesnych latach trzydziestych. Od zaprezentowania modelu samolotu w 2021 roku na targach Aero India dalej jednak nie wiadomo, jaki kształt przybierze TEDBF. Producent spodziewa się rządowego wsparcia programu kwotą 2 miliardów dolarów do połowy 2023 roku. W kolejnych latach fundamentalna koncepcja samolotu może więc się zmienić zależnie od tego, jak zmieni się indyjska filozofia lotniskowcowa.

Zobacz też: Tajlandia nie chce chińskich silników dla okrętów podwodnych

US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Matthew DeWitt

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł«Укрзалізниця» зареєструвала дочірню компанію в Польщі
Następny artykułСенатор Грэм отметил “значительный” результат борьбы Путина с НАТО: Альянс станет сильнее