Co dla marszałka oznacza odejście z klubu radnego Kozy? W PiS spokój, opozycja czeka i się przygląda

Paniki nie ma

Wśród działaczy partii nie słychać jednak paniki. – Być może będzie problem przy niektórych głosowaniach, ale to było już wcześniej widoczne. Myślę, że odejście Janusza niczego nie zmieni – ocenia jeden z radnych wojewódzkich PiS-u.

I zaznacza: – Nie ma takiej siły, żeby w tej kadencji doszło do zmiany zarządu województwa. Dojedziemy w tym składzie do końca – twierdzi.

Rzeczywiście, marszałka odwołać nie jest łatwo. Potrzeba na to 3/5 składu sejmiku, czyli 18 radnych. – Przypomnę, że głosowanie w sprawie odwołania marszałka odbywa się miesiąc po złożeniu wniosku. A ma on mnóstwo instrumentów i czasu, żeby radni zagłosowali tak, jak chce – zwraca uwagę wysoko postawiony działacz PiS-u.

Na decyzji Janusza Kozy nie zostawia suchej nitki. – Na ostatniej sesji, gdy ogłaszał, że odchodzi z klubu, liczył, że pójdą za nim inni. Dał sygnał: “Chodźcie ze mną”. I nagle okazało się, że jest sam – komentuje nasz rozmówca.

Zastanawia się, czy po tym wszystkim przyjdzie refleksja, a Janusz Koza zmieni postępowanie. W PiS-ie są też tacy, którzy przypominają, że pracuje on jako dyrektor operacyjny w podległym marszałkowi Uzdrowisku w Busku-Zdroju. I zastanawiają się, jak jeszcze długo potrwa jego kariera.

Radny odwiedził marszałka

W rządzącej regionem partii nieliczni wiedzą, że Janusz Koza odwiedził w ostatni czwartek marszałka Andrzeja Bętkowskiego. Jeden z naszych rozmówców odczytał to jako posypanie głowy popiołem.

– Wątpię, żeby się pogodzili. Janusz Koza powiedział na sesji za dużo dosadnych rzeczy – ocenia nasz kolejny rozmówca.

Jak jednak ustaliliśmy, inicjatorem spotkania był marszałek Andrzej Bętkowski. – Z radnym Kozą znamy się długo. Uznałem, że komunikowanie się przez media takim starym koniom jak my nie pasuje. Lepiej się spotkać i porozmawiać – mówi “Wyborczej” marszałek.

ZOBACZ TAKŻE: Kolejna odsłona wojenki w obozie PiS. To przez uzdrowisko stracili większość w sejmiku?

Janusz Koza z kolei zapewnia: – Owszem, spotkałem się z marszałkiem, ale nie zmienia to sytuacji, która nastała wraz z moim odejściem z klubu PiS-u.

Odsuną zarząd od władzy?

Co na to wszystko opozycja? Nie jest tajemnicą, że od pewnego czasu są czynione starania, by odsunąć obecny zarząd od władzy. Część opozycyjnych radnych nie kryje zdziwienia, a niektórzy mają nawet pretensje, że ich koledzy głosują razem z PiS-em. Pokazała to sprawa strategii województwa. Na ostatniej sesji uchwałę poparli radni Henryk Milcarz z Lewicy oraz związani niegdyś z Platformą Obywatelską Grzegorz Świercz i Sławomir Gierada.

– Nikt do mnie nie artykułował pretensji. Zresztą pretensje ktoś by do mnie mógł mieć, gdybyśmy się na coś umawiali. A ja z opozycją się nie umawiałem – mówi radny Świercz. Radnym PSL przypomina, że ich partyjny szef Adam Jarubas, wieloletni marszałek województwa świętokrzyskiego, w 2014 roku miał zdecydować, że wicemarszałkiem będzie Jan Maćkowiak z PO, a nie Grzegorz Świercz.

O sytuacji w sejmiku mówi tak: – Nic się nie będzie działo, to tylko przeciąganie liny.

Próba sił w czerwcu

– Sytuacja jest dość dynamiczna, ale szybko nic się nie wydarzy – mówi z kolei Andrzej Swajda, szef ludowców w sejmiku.

Przypuszcza, że próba sił będzie miała miejsce w czerwcu, gdy radni zdecydują o udzieleniu absolutorium marszałkowi. Jeśli będą przeciwko, odbędzie się głosowanie w sprawie odwołania całego zarządu.

Zgłoś naruszenie/Błąd