publikacja
2024-01-24 09:52
Od kilku dni obserwujemy nasilającą się zmienność na rynku
złotego. Kurs euro jednego dnia potrafi pójść o dwa grosze w górę, by
następnego równo mocno spaść. Polskiej walucie nie służą też zawirowania na rynkach światowych.
W środę o 9:48 kurs euro wynosił 4,3760 zł, czyli o prawie grosz mniej niż jeszcze nad ranem (4,3875 zł). Z kolei we wtorek notowania
pary euro-złoty wzrosły o prawie trzy grosze, a w
piątek o niemal 3 grosze spadły.
Wszystko to wydarzyło się po tym, jak w połowie stycznia
kurs EUR/PLN wybił się górą z konsolidacji trwającej od końcówki listopada. Analiza
techniczna pozwalała się po tym wybiciu spodziewać ruchu do 4,44-4,45 zł. Póki
co rynek dotarł do poziomu 4,4055 zł, by następnie skorygować się do 4,34 zł.
Reklama
Sytuacja globalna jest niejednoznaczna. Z jednej strony dzień
w dzień Wall Street bije rekordy wszech czasów, co świadczyłoby o silnym
apetycie na ryzykowne aktywa (czyli plus dla złotego). Z drugiej strony
obserwujemy odwrót inwestorów z rynków wschodzących, a zwłaszcza z pogrążonych
w coraz głębszym kryzysie aktywów chińskich (to minus dla złotego). I
wreszcie po trzecie, obserwujemy presję na osłabienie euro względem dolara, co
potencjalnie jest złą wiadomością dla polskiej waluty.
W rezultacie w środę o poranku za dolara trzeba było
zapłacić 4,0247 zł, a więc o ponad grosz mniej niż dzień wcześniej. We wtorek kurs dolara
wahał się aż o 5 groszy, zaś tydzień temu osiągnął najwyższy poziom od
listopada.
Równocześnie frank szwajcarski
przestał się osłabiać względem euro. Helwecka waluta traciła do euro od
początku roku po tym, jak pod koniec grudnia była najmocniejsza w historii. Na
polskim rynku frank był wyceniany na 4,6421 zł, a więc podobnie jak dzień
wcześniej, kiedy to podrożał o 3 grosze.
KK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS