Aleksandra Jeziorny zaprzecza, aby miała opuścić ośrodek opieki długoterminowej. Dementuje też inne, jej zdaniem plotki, na temat tego, co dzieje się w ośrodku i prosi o konkretną pomoc.
– Jestem w ośrodku z pracownikami i pensjonariuszami, a informacje rozsiewane przez społeczność Czernichowa, jakobym miała uciec, to zwykłe, nieprzyzwoite, skandaliczne wręcz plotki – oświadczyła nam w rozmowie Aleksandra Jeziorny. – Panujemy już nad sytuacją i takie pseudowieści są szkodliwe dla nas wszystkich.
Właścicielka Ad-Finem jest, jak mówi, zbulwersowana postawą mieszkańców Czernichowa, tych jednak, którzy w obecnej sytuacji wyrażają się niepochlebnie o ośrodku.
– Daję ludziom stąd pracę, do budżetu gminy płacę rocznie sto tysięcy złotych podatku, a oni mnie teraz obgadują – irytuje się Jeziorny. – Bo ktoś puścił w eter jakąś bzdurę. Najwięcej jak zwykle wiedzą ci, którzy z ośrodkiem nie mają nic wspólnego.
Aleksandra Jeziorny wypowiedziała się też w kwestii środków ochrony osobistej.
– To nie jest tak, że nic nie mieliśmy – zapewnia. – Ale to są przecież rzeczy jednorazowego użytku i się zużywają. I tak, to prawda, teraz nam brakuje maseczek, rękawiczek, fartuchów. I o to prosimy. A także o chętnych do pomocy w ośrodku, w charakterze wolontariatu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS