A A+ A++

W ostatnim okresie jesteśmy zaskakiwani nowymi pomysłami realizacji sprawczej siły Skarbu Państwa w gospodarce. Wdrażane są zarówno zmiany instytucjonalne (reaktywacja dawnego Ministerstwa Skarbu Państwa), jak i nowe projekty konsolidacji i przejęć sterowane przez państwo. W tym artykule odnosimy się tylko do jednego z projektów podejmowanego przez wiodący wehikuł przemian strukturalnych w gospodarce Polski, czyli przez PKN Orlen SA. Pojawiają się cząstkowe informacje dotyczące połączenia tej spółki z Grupą Lotos. W świetle nowych pomysłów ujawnionych przez prezesa Orlenu, ale także nowych wyzwań stających przed gospodarką Unii Europejskiej oraz zmianami strukturalnymi w gospodarce polskiej, warto spojrzeć poważnie na ten projekt.

Przypomnijmy, iż forsowana fuzja ma przynieść – według różnych deklaracji zarządu spółki oraz rządu – następujące korzyści: wzmocnienie bezpieczeństwa paliwowego Polski, powstanie regionalnego giganta paliwowego w Unii Europejskiej, zwiększenie siły finansowej, korporacyjnej i gospodarczej nowego podmiotu oraz efekt synergii biznesowej.

Jak fuzja Lotosu z Orlenem ma zwiększyć nasze bezpieczeństwo?

O ile determinacja zarządu Orlenu jest zrozumiała, to budzi zdziwienie fakt, iż interesy Skarbu Państwa (?) mają być realizowane wyłącznie przez tę spółkę. Już pierwszy cel budzi wątpliwość. Naturalnym posunięciem rządu byłoby bowiem promowanie wydobycia ropy naftowej w kraju, np. z łupków, czy powrót do poszukiwania gazu łupkowego, budowa magazynów do gromadzenia węglowodorów w kawernach solnych czy też wydobycie metanu ze starych i obecnie działających kopalń węgla kamiennego. Przypomnijmy, że kraj nasz jest ponadto uzależniony od importu ropy naftowej (ok. 96 proc. zapotrzebowania) i gazu ziemnego (ok. 67 proc.), w tym LNG, a głównym dostawcą obu surowców do Polski jest nadal Rosja. Nie można pominąć też systematycznego wzrostu importu węgla kamiennego z tego kraju.

Rodzi się pytanie: w jaki sposób fuzja obu spółek, forsowana przez Skarb Państwa, miałaby zwiększyć nasze bezpieczeństwo paliwowe? Jeśli obawiamy się groźby kontroli naszego rynku paliwowego przez firmy wschodniego sąsiada, to naszym zdaniem należałoby ponownie rozważyć dopuszczenie do akcjonariatu obu spółek znaczących inwestorów zagranicznych. Mamy na myśli globalne korporacje paliwowe, instytucje finansowe z krajów eksporterów paliw czy też międzynarodowe fundusze inwestycyjne i fundusze asset management. Posunięcie to, z zachętą do długotrwałego utrzymywania pozycji w akcjonariacie, zwiększyłoby nie tylko nasze bezpieczeństwo strategiczne, ale i stworzyłoby możliwości pozyskania nowych zewnętrznych źródeł finansowania obu spółek, a także dostępu do rynków tych surowców.

Fuzja europejskich maluchów

Innym argumentem za połączeniem obu spółek jest rzekoma konieczność budowy silnego polskiego koncernu paliwowego, mogącego skutecznie konkurować na rynku europejskim. Łączne moce przerobowe Orlenu i Lotosu wynoszą 950 tys. baryłek i są w stanie osiągnąć ok. 6,4 proc. łącznej produkcji europejskiej. Jest to jednak wynik dużo niższy niż liderów takich jak ExxonMobil (1,454 mln) oraz Total (1,399 mln). Znacznie bardziej na niekorzyść naszych rafinerii wypada porównanie wartości ekonomiczno-finansowych. Suma przychodów ze sprzedaży Lotosu i Orlenu osiągnęła w 2018 r. poziom niecałych 31 miliardów dolarów. Jest to około dwa razy gorszy wynik od Repsolu, sześć razy gorszy niż Totala, około dziewięć razy gorszy niż BP i ExxonMobil i aż dwanaście razy gorszy od Shella. Porównania dotyczące zysku netto wyglądają podobnie i wskazują, że polskie spółki osiągnęły wyniki od 1,5 do aż 15 razy gorsze niż najwięksi konkurenci. Dysproporcja jest jeszcze większa, jeżeli przyjrzymy się kapitalizacji giełdowej wymienionych wyżej przedsiębiorstw. Łączna wartość akcji Orlenu i Lotosu jest od dwóch (w porównaniu z Repsolem) do trzydziestu (w przypadku ExxonMobil) razy mniejsza od wartości wspomnianych wyżej konkurentów. Biorąc to pod uwagę, wydaje się, że przejęcie Lotosu przez Orlen w niewielkim stopniu wpłynie na wzrost siły konkurencyjnej „nowego” PKN Orlen w skali UE.

Konkurencja lepsza niż konsolidacja 

Kolejnym celem ewentualnej fuzji ma być włączenie się w światowy trend konsolidacji na rynku paliwowym. Połączenie obu spółek jest przedstawiane jako działanie konieczne i nieuchronne ze względu na europejskie i światowe otoczenie rynkowe. Faktem jest, że międzynarodowe koncerny dokonują fuzji i przejęć m.in. w celu wejścia na nowe rynki zbytu, produkcji komplementarnych produktów czy uzyskania oszczędności kosztowych. Czy jednak rynek wytwórczy w innych krajach UE jest aż tak skonsolidowany, jak miałoby to wyglądać w Polsce?

Największa koncentracja wśród analizowanych krajów występuje w Hiszpanii, w której Repsol posiada 60 proc. potencjału przetwórczego, oraz we Francji, gdzie koncern Total osiągnął 55 proc. udziału w rynku. Natomiast w Niemczech, gdzie działa 10 rafinerii, żaden z graczy rynkowych nie skupia w swoich rękach więcej niż 17 proc. ogólnego krajowego potencjału produkcyjnego. Można wyciągnąć wniosek, że procesy konsolidacji w sektorze paliwowym wcale nie skutkują aż takim stopniem monopolizacji rynku, jaka miałaby nastąpić w Polsce. Wysoki poziom koncentracji charakteryzuje natomiast takie kraje jak Albania, Chorwacja, Grecja czy Turcja. Warto również zauważyć, że w około 2,5 razy mniejszej od Polski Holandii działa siedem rafinerii, spośród których każda należy do innego koncernu. Spójrzmy też na strukturę akcjonariatu niektórych firm europejskich. Przywoływany w wielu materiałach austriacki OMV jest w 31,5 proc. w posiadaniu państwowego holdingu OBAG, ale 24,9 proc. akcji należy do funduszu z Abu Zabi MPPH, a 0,4 proc. obejmuje program pracowniczy, zaś 43 proc. to free float na giełdzie w Wiedniu. We francuskim Totalu zwraca uwagę znaczący udział programu pracowniczego – 4,8 proc., indywidualnych akcjonariuszy – 7,6 proc. (ok. 450 tys. akcjonariuszy) oraz 87,6 proc. akcji w rękach instytucjonalnych inwestorów, w tym tylko 15,5 proc. z Francji. W tym świetle fuzja Orlen-Lotos będzie miała raczej charakter nacjonalizacji niż zdrowej konsolidacji rynkowej.

Konkurencja jest źródłem innowacji 

I wreszcie kwestia konkurencji. Od momentu rozpoczęcia procesu połączenia PKN Orlen i Lotosu sytuacja na rynkach znacznie się skomplikowała. Do klasycznego kontekstu geograficznego i produkcyjnego czy handlowego w skali kraju i Unii Europejskiej doszły dwa nowe. Jeden to inne spojrzenie na tworzenie się (fuzje) i działalność europejskich i globalnych czempionów w ramach nowej polityki przemysłowej UE. Drugi to nowy wymiar konkurencji w nowo powstającej gospodarce cyfrowej.

Przykładowo Komisja Europejska zablokowała fuzję Siemensa i Alstromu z powodu możliwości ograniczenia konkurencji na rynkach europejskich. To właśnie konkurencja rynkowa była źródłem ich innowacji i wzrostu efektywności, co spowodowało także sukces tych firm w skali globalnej. W drugim zaś przypadku – jak zauważa wiceprzewodnicząca KE Margrethe Vestager – każdy aspekt produkcji, transportu i handlu ma też wymiar cyfrowy. Tworzą się bowiem strumienie danych zmieniające dotychczasowy proces tworzenia wartości w firmach. Już obecnie stają się one źródłem innowacji, a kontrola dostępu do wielkich zbiorów danych – kluczowa.

Oznacza to zatem, że i firmy paliwowe muszą poszukiwać nowego modelu biznesu. Dodatkowo dochodzi obecnie zróżnicowana w interesach presja różnych grup interesariuszy lokalnych i międzynarodowych. Proponowany przez Orlen zakup 32,9 proc. akcji Lotosu od Skarbu Państwa, a potem ogłoszenie wezwania na resztę akcji wydaje się w tym kontekście co najmniej nietrafny! Z punktu widzenia współczesnych wyzwań jest to zła alokacja krajowego kapitału. Powinien być on raczej zainwestowany – w interesie spółki i społecznym – w nowe obszary, usługi i produkty wysokomarżowe, a także inwestycje zagraniczne, w których Orlen może mieć w niedalekiej przyszłości rzeczywiste szanse na konkurencję z obecnymi, ale też nowymi graczami na rynku paliwowym i energetycznym w Europie.

Fuzja oznacza nieuchronną redukcję zatrudnienia 

Wreszcie kwestia efektów synergii. To oczywiście problem krótko- i średniookresowej perspektywy czasowej. Część z argumentów jest wątpliwa: np. oszczędności na koordynacji zakupu ropy naftowej rzekomo uniemożliwiających „rozgrywanie” dostawców surowca, zwiększenie siły finansowej połączonego koncernu, mające rzekomo zapewnić skuteczniejsze wykorzystanie możliwości akwizycji „lepszych” złóż (gdzie? w jaki sposób?), koordynacja remontów rafinerii (jest już w praktyce stosowana), czy zmniejszenie kosztów utrzymania siatki terminali (wymusza to konkurencja), optymalizowanie struktur zarządczych oraz kapitałowych (wątpliwe, niepoparte danymi). Przywoływane zaś oszczędności na usługach doradczych i podobnych wydają się nie tylko nieznaczące, ale nawet mijają się z obecną praktyką.

Pomija się zaś nieuchronną redukcję zatrudnienia na poziomie pracowniczym i menedżerskim, m.in. wskutek likwidacji spółek córek prowadzących podobną działalność. O wiele ważniejsze są natomiast skutki średnio- i długookresowe. To np. stopniowy zanik wielu kompetencji w zarządzaniu spółkami i ruchem technologicznym, handlem, produkcją i serwisem. Realnie grozi to ograniczeniem dynamiki innowacji sektora paliwowego.

Czy zatem myśl o konsolidacji sektora energetycznego jest niesłuszna? Nie! Mimo iż procedura dotycząca fuzji Orlenu i Lotosu trwa, wciąż widzimy szanse na pogłębioną dyskusję na ten temat zarówno z punktu widzenia wszystkich akcjonariuszy, jak i interesariuszy obu spółek. Konieczne jest uwzględnienie dramatycznych już zmian w gospodarce globalnej, jak i w skali UE oraz ich skutków społecznych. Pociągają one za sobą również potrzebę redefinicji bezpieczeństwa energetycznego, a szerzej ciągłej modyfikacji strategii rozwoju naszej gospodarki. Potrzebna jest także redefinicja roli Skarbu Państwa w gospodarce polskiej, z obecnej pozycji silnego wpływu na działalność bieżącą spółek na rzecz wsparcia badań naukowych, innowacji i edukacji. Konieczny jest powrót do koncepcji udziału w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego państwa przez firmy prywatne. Osobnym skutkiem są konsekwencje tej fuzji dla rynku kapitałowego w Polsce, który jest w stagnacji.

Potencjalna fuzja wymaga zatem dyskusji nad zmianami w strukturze sektora przemysłu przetwórczego, w tym również w aspekcie właścicielskim. Wyraźnie widać, że złożoność współczesnych impulsów zewnętrznych dla gospodarki polskiej, przy jednocześnie niewielkim wpływie rządu polskiego na rynek ropy i gazu, wymaga innej, adekwatnej polityki przemysłowej.

Wiemy bowiem z nieodległej naszej historii oraz doświadczeń wielu krajów UE, że monopol w gospodarce i tendencja do „upaństwowienia” wielu sektorów gospodarki ogranicza innowacyjność i odpowiedzialność społeczną firm, uderza w konsumenta oraz pogarsza klimat dla przedsiębiorczości i zdolności do absorpcji skutków zmian zewnętrznych (globalnych). Nie ułatwia też sprostaniu nowym wyzwaniom społecznym, ekonomicznym i technologicznym oraz zmianom modelu biznesu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWięckowski podpisał nową umowę z Koroną
Następny artykułWitajcie w Międzynarodowym Dniu Pizzy