A A+ A++

“Postępowanie pani Katarzyny Molskiej-Giżyckiej to jest w czystej postaci mobbing wobec pracowników. Ludzie są zastraszani, poniżani, godność człowieka jest w Urzędzie Wojewódzkim naruszana co dzień. Pracownicy zaczynają się leczyć psychiatrycznie i korzystać z długotrwałych zwolnień lekarskich – do tego doprowadza dyrektor generalna urzędu, Katarzyna Molska-Giżycka” – tak pisali w liście pracownicy Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy. Wysłali go do redakcji “Wyborczej” i kilku innych mediów. Na czele listy adresatów widnieje także prezes PiS – Jarosław Kaczyński. Był też wojewoda Mikołaj Bogdanowicz. List dostaliśmy w marcu.

Trwała już wówczas w Urzędzie Wojewódzkim kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Dwa związki zawodowe działające w UW: Związek Operatorów Numerów Alarmowych zrzeszony w OPZZ oraz NSZZ “Solidarność” złożyły na dyrektorkę generalną urzędu Katarzynę Molską-Giżycką skargę do PIP. Związkowcy zarzucali jej m.in. brak obowiązkowych uzgodnień oraz jednoosobowo podejmowane zmiany w zaproponowanej przez komisję socjalną wysokości pomocy socjalnej dla pracowników. – Sytuacja, która zdarzyła się na przełomie 2020 i 2021 roku, wielomiesięczne opóźnienia oraz zaniżanie przez dyrektor generalną środków przeznaczonych na pomoc socjalną dla pracowników nie powinna się zdarzyć – twierdzą związkowcy.

Wojewoda Bogdanowicz nie ma zastrzeżeń

“Wyborcza” zapytała wojewodę Mikołaja Bogdanowicza m.in. o ocenę pracy dyrektorki generalnej, która objęła stanowisko w lipcu ub. roku, i wpływ na nią związkowej skargi. Odpowiedział Adrian Mól, rzecznik prasowy UW – Przedstawiciele związków zawodowych wchodzący w skład Komisji Socjalnej wnieśli skargę do Państwowej Inspekcji Pracy z uwagi na odmienną interpretację zapisów Regulaminu Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Kontrola zainicjowana przez organizacje związkowe potwierdziła słuszność stanowiska dyrektora generalnego dotyczącego funduszu – napisał rzecznik Adrian Mól i dodał: – Wojewoda nie ma żadnych zastrzeżeń do pracy dyrektora generalnego. 

W protokole kontroli PIP, w części poświęconej funduszowi socjalnemu, inspektorka PIP napisała: “Analiza wniosków o zapomogi wykazała, że wnioskodawcy dostarczyli jedynie same wnioski oraz informację o dochodach, nie załączyli natomiast żadnych dokumentów potwierdzających np. poniesione wydatki. Dyrektor Urzędu wyjaśniła, że brak tych dokumentów uniemożliwia oceną sytuacji materialnej, życiowej i rodzinnej osób ubiegających się o zapomogi, o czym organizacje związkowe zostały poinformowane”.

Rzecznik wojewody się myli

Zapytaliśmy o wyniki kontroli Wiesława Kamińskiego, wiceprzewodniczącego ogólnopolskiego Związku Operatorów Numerów Alarmowych. – Informacja o przebiegu kontroli PIP w Urzędzie Wojewódzkim, którą przekazał Adrian Mól, nie ma potwierdzenia w dokumentach pokontrolnych. W protokole nie ma żadnych informacji o “…słuszności stanowiska Dyrektora Generalnego”. Informacja podana przez rzecznika KPUW jest nadinterpretacją protokołu kontroli. Protokół nie zawiera informacji i analizy o działalności Komisji Socjalnej. Pani inspektor PIP w zasadzie nie ustosunkowała się do problemu zgłoszonego przez zakładowe organizacje związkowe – odpowiada Kamiński.

PIP stwierdziła jednak, że pracownicy nie dostarczyli dokumentów, dlatego dyrektorka generalna nie wypłaciła zapomóg z funduszu socjalnego. Czy tak było? – zapytujemy wiceprzewodniczącego.

– Decyzje o przyznaniu pomocy z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych na określony cel należą do pracodawcy, ale chodzi tutaj w zasadzie o polecenie dokonania wypłaty tych środków. Przyznawanie świadczeń uzależnione jest od sytuacji życiowej, rodzinnej i materialnej uprawnionego. Kto więc bardziej jak komisja socjalna, w której skład wchodzą przedstawiciele związków, zna sytuację wnioskującego pracownika? – odpowiada Kamiński. – Natomiast po kontroli PIP, która prawdopodobnie spowodowała refleksję w działaniach pracodawcy, sytuacja chyba się normalizuje i bieżące wypłaty z funduszu świadczeń socjalnych zgodnie z propozycjami komisji socjalnej są realizowane na bieżąco – dodaje.

W liście do “Wyborczej” pracownicy skarżyli się także, że muszą wypełniać karty pracy i niepotrzebnie tracą na to czas, bo kontrolowanie czasu należy do obowiązków przełożonych. Pisali także o likwidacji palarni.

W protokole PIP podano tylko tłumaczenia Molskiej-Giżyckiej w obu sprawach. W sprawie kart pracy wyjaśnia, że wprowadziła je, bo “pracownicy powinni wpisywać rodzaj wykonywanych zadań w związku ze stwierdzeniem wykorzystywania czasu służbowego do celów prywatnych”.

A w kwestii palarni: “To wynik stwierdzenia, że pracownicy wychodzą na papierosy i nie wykorzystują w pełni czasu na pracę oraz nie zgadzają się na odpracowywanie tego czasu”.

Zdaniem związkowców sprawa istnienia palarni zapisana jest w regulaminie pracy urzędu i to on powinien zostać w uzgodnieniu zmieniony, a dopiero później na jego podstawie można wydać zarządzenie o likwidacji palarni. 

– Jak oceniacie wynik kontroli PIP? – pytamy związkowców.

– Skoro traktować protokół jako podsumowanie kontroli, to można powiedzieć, że odbiega on znacznie od oczekiwań stawianych PIP. Oczekiwaliśmy jednoznacznej oceny funkcjonowania funduszu socjalnego, natomiast protokół to przemilcza. Pani inspektor w rozmowie z zakładowymi organizacjami związkowymi wiele razy przyznawała nam rację. W rozmowie z pracodawcą prawdopodobnie było tak samo, więc można przypuszczać, że stanowisko pani inspektor zmieniało się w zależności od rozmówcy. Szkoda, że pani inspektor nie pokusiła się o analizę sytuacji i wyciągnięcie wniosków. Trudno więc zaakceptować protokół, który zawiera w zasadzie tylko parę faktów i przedstawia badaną sytuację z punktu widzenia pracodawcy – odpowiada szef związku operatorów w Urzędzie Wojewódzkim.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJan Kurek z Poręby Spytkowskiej w sobotę przyjmie święcenia kapłańskie. Kiedyś był sołtysem w Porębie Spytkowskiej!
Następny artykułUSA szykują bezzałogowce MALE na dużą wojnę [KOMENTARZ]