A A+ A++

1 sierpnia 1944 roku to data, która zapisała się w historii Polski. Zbrojnemu wystąpieniu przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim zostało poświęconych wiele publikacji. Zazwyczaj jednak Powstanie Warszawskie przedstawiane jest w oparciu o perspektywę osób zaangażowanych w walkę z bronią w ręku, aby jak najdokładniej opisać zryw powstańców.

Agnieszka Cubała od lat przygląda się temu wycinkowi historii, a jednocześnie zwraca uwagę na wydawać by się mogło przemilczane albo niedostatecznie – w jej ocenie – nagłośnione wątki. Na łamach swoich publikacji przedstawia takie segmenty historii Powstania Warszawskiego, które nie wpisują się w główny nurt dyskusji. W książce „Miłość ’44. 44 prawdziwe historie powstańczej miłości” zwróciła uwagę na uczucia, które tętniły podczas powstańczego zrywu, jednocześnie uwypuklając sens walki i życia. W kolejnej publikacji „Kobiety 44. Prawdziwe historie kobiet w powstańczej Warszawie” autorka ukazała tragiczne wydarzenia z perspektywy kobiet.

Tym razem Agnieszka Cubała postanowiła prowadzić narrację w taki sposób, aby wypełnić lukę i ukazać 63 dni życia w Warszawie oczami dzieci, które musiały odnaleźć się, choć niby w tej samej, to zdecydowanie innej rzeczywistości.

Fascynacja bronią, rozczarowania i poruszające błogosławieństwa

Dzieci przeżywały istną fascynację bronią, a aura konspiracji, która dodawała nuty tajemniczości rozgrywającym się tuż obok wydarzeniom, wprawiała je w jeszcze większy zachwyt. Wielkim zadaniem opiekunów było zatem zastąpienie tego naiwnego podejścia przeświadczeniem, że stawką w tej „grze” naprawdę jest śmierć i życie. Dużą rolę odgrywali również pedagodzy i twórcy literatury dziecięcej, którzy starali się w przystępny sposób na nowo objaśnić dzieciom otaczającą je rzeczywistość.

Dzieci, które w armii powstańczej pełniły funkcje łączników, gońców, patrolowych, sanitariuszek, kolporterek prasy czy listonoszy Harcerskiej Poczty Polowej, odczuwały w mniejszym lub większym stopniu brzemię. To od nich zależało m.in, czy z meldunkiem dotrą na czas, a co za tym idzie, jak ułoży się konkretna akcja i jaki będzie jej efekt.

Niedopuszczanie dzieci do służby było dla nich wielkim rozczarowaniem, co z bólem wspominają nawet po kilkudziesięciu latach. Przeświadczenie, że próbowano odebrać im możliwość uczestnictwa w czymś wielkim, było przygnębiające, a racjonalne argumenty rodziców, że takiemu rozwojowi wydarzeń towarzyszyła troska, były niezauważalne przy analizie wyższych celów. Obok rozczarowań dzieci, były również poruszające błogosławieństwa, których rodzice z bólem serca udzielali swoim pociechom.

„Chłopcy, którzy byli zbyt mali, by móc włączyć się do walki nawet jako łącznicy, gońcy czy listonosze Harcerskiej Poczty Polowej, rekompensowali sobie tę niesprawiedliwość losu organizowaniem zabaw w wojnę. Niektórzy przygotowywali się do tego sumiennie, dbając o to, by na ich »pagonach« pojawiały się odpowiednie stopnie wojskowe. Za bohaterskie czyny przyznawali sobie wzajemne awanse i odznaczenia, doszywając kolejne belki i gwiazdki” – czytamy w książce „Prawdziwe historie dzieci w powstańczej Warszawie”.

instagram

„Takie dyskusje stanowić mogą truciznę dla niewinnej duszy dziecka”

To nieco dziecinne podejście do wydarzeń przeradzało się w prawdziwy strach w obliczu dramatów, które rozgrywały się tuż obok. Rozdzielone rodziny przez pociągnięcie za spust, nieznane losy najbliższych, doskwierający głód, a także przeraźliwa cisza, ukracająca płacz dziecka tuż po strzale – to obrazy, które na zawsze zapisały się w pamięci powstańców.

Jednocześnie, mimo rozgrywania się tragicznych zdarzeń, trzeba było żyć. Trzeba było próbować zaspokajać swoje potrzeby życia codziennego, a jednym z trików były próby oszukiwania organizmu, w taki sposób, aby jak najmniejszym kosztem zaspokoić głód. Rodzicom towarzyszyły również dylematy moralne dotyczące najmłodszego pokolenia, któremu przyszło dorastać, obserwując walkę na śmierć i życie.

„Przerażający dla ojca okazał się również fakt, że jego synek tak dużo czasu spędzał z walczącymi żołnierzami, przysłuchując się ich rozmowom na temat walki, broni, ale i zabijania. Nieustannie martwił się, że takie dyskusje stanowić mogą truciznę dla niewinnej duszy dziecka. Miał z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia, zwłaszcza że oboje z żoną pragnęli chronić chłopca najdłużej, jak było to możliwe, od świadomości istnienia mordu i męczeństwa” – pisze Agnieszka Cubała.

Kipiący sadyzm

Osoby, które przeżyły Powstanie Warszawskie, nie zawsze chętnie powracają wspomnieniami do tamtych czasów. Jest to dla nich zbyt bolesne, ponieważ mają przed oczami wciąż żywe obrazy z powstańczego zrywu. Jednak to właśnie dzięki tym ludziom, którzy zdecydowali się wzbić ponad własny komfort, mamy szansę na poznanie bestialstwa napastników, których celem było nie tylko zabijanie, ale także zabijanie w taki sposób, aby wywołać cierpienie u tych, którzy byli świadkami sadystycznych scen.

„Halina Jedyńska zapamiętała pełną owadów szopę, gdzie przychodziły na świat dzieci. Była świadkiem tego, jak rodziła tam kobieta. Wprawdzie przyczołgał się do niej lekarz, ale wszystko musiało odbywać się w ciszy – ze względu na bezpieczeństwo matki i dziecka. Żołdacy Kamińskiego (Bronisław Kamiński – dowódca brygady SS Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej) szczególnie chętnie dokonywali okrutnych gwałtów na kobietach, które dopiero co urodziły dzieci. Maleństwa były najczęściej od razu zabijane, zwykle przez uduszenie, ale zdarzały się również przypadki zadźgania bagnetami. Widok matek opłakujących swoje dopiero co narodzone dzieci i wykopujących dla nich groby łyżką albo czasami nawet własnymi dłońmi stał się na Zieleniaku elementem codzienności” – pisze Agnieszka Cubała w książce „Warszawskie dzieci ’44. Prawdziwe historie dzieci w powstańczej Warszawie”.

„Prawdziwe historie dzieci w powstańczej Warszawie”

„Warszawskie dzieci ’44. Prawdziwe historie dzieci w powstańczej Warszawie” to kolejna pozycja autorstwa Agnieszki Cubały, w której wręcz namacalnie widać ogrom pracy, który włożyła w powstanie publikacji na etapie doboru i selekcji materiału. Autorka swoją narrację wzbogaca bowiem o wypowiedzi świadków opisywanych zdarzeń, którzy wypowiadali się w pozycjach wcześniej już opublikowanych. Agnieszka Cubała ma zdolność wyszukiwania, a jednocześnie łączenia kolejnych wątków w taki sposób, że książkę o niezwykle trudnej tematyce, czyta się jak pamiętnik albo reportaż z miejsc, w których zapisywała się historia.

Autorka, która była związana z Muzeum Powstania Warszawskiego, stworzyła książkę, którą odbiorca czyta ze zdziwieniem, chociaż ma świadomość historycznych kart. Po raz kolejny próbuje zrozumieć, że tragiczne opisy to niestety nie wytwór wyobraźni, a szczery opis tego, co naprawdę się wydarzyło. Dodatkowym atutem książki „Warszawskie dzieci ’44. Prawdziwe historie dzieci w powstańczej Warszawie” jest zilustrowanie jej zdjęciami uczestników Powstania Warszawskiego, a także skanami biuletynów, gazet. Te proste zabiegi graficzne sprawiają, że czytelnik przybliża się do atmosfery tamtych dni.

Agnieszka Cubała pokazuje Powstanie Warszawskie oczami dzieci, ale publikację dopełnia opisem m.in. bólu ich rodziców i towarzyszących im rozterek. Historia, którą z urywków, czasami strzępów wielu innych, zebrała w całość autorka, nie jest patetyczna, a po prostu prawdziwa, przez co bolesna. Powinna trafić nie tylko w ręce dojrzałych czytelników, ale także dorastających osób, aby zrozumiały, z jakimi wyzwaniami i codziennością musieli się mierzyć ich rówieśnicy. Co więcej, 77. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego jest doskonałym momentem na sięgnięcie po tę publikację. Warto jednak, aby nie był to jedyny dzień, kiedy wspominamy dramatyzm tamtych chwil.

Czytaj też:
„Mamo, ja muszę bardzo szybko przeżyć moje życie”. 44 historie powstańczej miłości

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTokio 2020. Sensacja! Włoch najlepszym sprinterem
Następny artykułFestiwal baniek w Świdnicy, spotkania fanów motoryzacji w Żarowie [FOTO]