A A+ A++

Jeśli zespół (z wszystkimi swoimi niedoskonałościami, w tym przede wszystkim brakiem umiejętności), dramatycznie walczący o pozostanie w I lidze, przegrywa 5 minut niezwykle ważnego meczu 21:1, to albo nie ma kompletnie świadomości, o co toczy się gra, albo jego poziom zaangażowania i determinacji równy jest zeru. To, co Przemyskie Niedźwiadki wyprawiały w II kwarcie meczu w Poznaniu, nie da się sklasyfikować w żaden sposób. Same skazały się na niebyt w tym spotkaniu, oby nie na koniec całego sezonu.

Gra przemyślan na jako takim poziomie w Poznaniu zamknęła się w 15. min. Tylko tyle zespół, który jest poważnie zagrożony spadkiem do II ligi, potrafił z siebie wykrzesać. Przez pierwszy kwadrans przemyślanie grali prostą koszykówkę. Ale za to skuteczną. Wykorzystywali przewagę wzrostową, potrafili po penetracji odrzucić piłkę na obwód. Ponownie nie trafiali rzutów osobistych, ale nie miało to większego wpływu na budowanie przewagi. Tak punktowej, jak i mentalnej. Przez pierwszy kwadrans gospodarze prowadzili raz. Zaraz na początku 3:2 po „trójce” Patryka Pułkotyckiego. W 7. min goście uciekli na 7:15, w 9. min było 13:19 po celnym rzucie zza łuku Mateusza Szczypińskiego, który rozegrał słaby mecz, bo wciąż szuka siebie na parkiecie w zespole Niedźwiadków i nikt nie jest w stanie wskazać mu drogi. Wynik po I kwarcie ustalił trafieniem zza linii 6,75 m Szymon Janczak. Wyglądało to całkiem nieźle.

Robili co chcieli i jak chcieli

W 13. min poznaniacy doprowadzili do remisu (26:26 po „trójce” Jakuba Andrzejewskiego), ale nie zachwiało to taktycznego reżimu gości. Dwie udane penetracje Michała Chraboty, „trójka” CJ Wilsona i w 15. min nic nie wskazywało na to, że za moment rozpocznie się armagedon dla Niedźwiadków. Było 26:33. Że za moment wszystko kompletnie runie, niczym domek z kart. Że za moment przemyślanie będą się miotać w jakimiś kompletnie niezrozumiałym chocholim tańcu, który zakończy tę rywalizację po 20 minutach gry.

Katastrofalne błędy w obronie, po których Brandon Randolph raz za razem wpisał się do protokołu akcjami 2+1, dały początek serii, która zapisze się w annałach tego sezonu w PEKAO I lidze. Gospodarze robili co chcieli, jak chcieli i skąd chcieli. Punktowali, poprawili mobilność w obronie i okazało się, że rywal jest nagi. Seria 21:1 (!!!), spuentowana jednym rzutem osobistym B. Randolpha po przewinieniu technicznym dla P. Zlanatovicia, zakończyła jakiekolwiek emocje w tym spotkaniu. Na pół minuty przed zejście do szatni było 47:34. To nieprawdopodobne.

Finalna przegrana ledwie 14 punktami kompletnie nie odzwierciedla tego, co działo się na parkiecie poznańskiej hali. Dla niektórych być może pozoruje jakąś tam walkę, ale to oszukiwanie samego siebie.

Basket Poznań – Niedźwiadki Chemart Przemyśl 90:76 (17:24, 32:13, 20:20, 21:19)

  • Punkty: M. Dymała 16, P. Pułkotycki 15 (5×3), A. Adamczyk 13, W. Fraś 13 (1×3), B. Randolph 13, J. Andrzejewski 11 (3×3), P. Wieloch 6, J. Nowicki 3 (1×3), M. Kulis 0, O. Perzanowski 0, P. Stankowski 0 (B); C. Wilson jr 20 (3×3), S. Rompa 19 (11 zb), M. Chrabota 9 (1×3), R. Serwański 9 (1×3), Sz. Janczak 8 (1×3), M. Puchalski 4, M. Szczypiński 3 (1×3), M. Mboya Kotieno 2, Ł. Uberna 2 (N).

Sędziowali: Filip Marek (Warszawa), Mateusz Dukiel (Wrocław) i Piotr Wasielewski (Kalisz). Widzów: 400.

Aktualizacja: 17/03/2024 13:54
Autor: Mariusz Godos
/ Życie Podkarpackie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDom Chłopaków w Broniszewicach nie straci finansowania – zapewnia Marszałek Sejmu
Następny artykułZebranie Kas Wzajemnej Pomocy z Chełmca