A A+ A++

Zapraszamy do przeczytania najnowszego felietonu Pawła Zastrzeżyńskiego

W 2002 r. na Radzie Miasta zauważyłem, że pieniądze publiczne dziwnie wyparowują. Wówczas postanowiłem to sprawdzić. W sumie odnalazłem pięć afer, a każda na ok. 100 000 zł. W konsekwencji Miasto złożyło pozew przeciwko mnie, a ja zawiadomienia do prokuratury. Pozew miasta sąd oddalił, a pracownik, który przyczynił się do oszustwa, został prawomocnie skazany, jednak nie miało to wpływu na jego pracę. Do emerytury zasiadał we władzy, jako urzędnik, podejmując decyzje, które miały wpływ na społeczność. Od tamtego czasu minęło 22 lata. Wyszedłem z domu, aby zobaczyć, co słychać. I gdyby się ktoś jeszcze z młodych ludzi, bo starsi już są znieczuleni, zastanawiał, czy jest sens lać gnojówkę, to pozwoliłem sobie zarejestrować trzy inwestycje, które w ostatnich latach przyszło mi oglądać. Każda z nich nie na kilkadziesiąt tysięcy a na kilkanaście milionów. Różnica jest tylko taka, że już wszyscy się do tego przyzwyczaili. A afery na nikim już nie robią wyrażenia. Osoby odpowiedzialne za inwestycje, które we pięknych słowach zapewniały o sensie inwestycji, dziś szykują się do wyborów. Jednak tych fotografii nie umieszczą na swoich plakatach, jako pomnik swojej władzy. Władzy, która wymyka się komentarzom i wprowadza w człowieku taki stan, jak zbombardowany budynek na wojnie. Jak rozerwane ciało. Nie pyta się już dlaczego, a patrzy się na to z przerażeniem, że ktoś na to wydał pieniądze, a wcześniej wyciągnął je z Państwa pieniędzy.

Trzy inwestycje. Maślany rynek, na którym nie sprzedano nigdy żadnego jajka, nazywa się „Mój Rynek” i ta nazwa akurat mi osobiście odpowiada, bo on rzeczywiście stał się dosłownie mój, przez to co działo się i dzieje w jego sąsiedztwie, czyli z Limanowską Katownią UB, której poświęciłem ostatnie 8 lat mojego życia. Materiałów jest dość, aby zrobić duży artykuł śledczy, ale kogo to dziś obchodzi. Przyzwyczailiśmy się do tego, że nawet jak wskażemy winnych, to system tak jest skonstruowany, że burmistrz powie, że rada pozwoliła, a rada powie, że to ją ludzie wybrali, a ustawa o przetargach jest dziurawa jak sito, prokuratury mają związane ręce i tyle. Jednak pomnik powstał i pamięć jest, tego się nie da wymazać.

Dom Kultury im. Janka Krasickiego, dziś inna nazwa, ale tylko częściowo. Inwestycja, którą realizował ten sam inwestor, który był zamieszany w sprawę sprzed 20 lat. Inwestycja prowadzona w sposób, że z kwoty „x” planowanej ostatecznie jest wydane „x” razy dwa. Złożyłem w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, wszczęto śledztwo i umorzono, gdy kolejny raz przekraczano termin oddania. Dziś widzimy budynek, podzielony na dwie części, ten skończony i ten im. Janka Krasickiego. Komu przyszło do głowy, aby to tak realizować, wszyscy wiemy. Co to jest jakieś kilkanaście milionów. Sprawa ucichła, ludzie się przyzwyczaili do obrazka, który nawet w klimacie PRL ma swoje znaczenie. Cóż powiedzieć, Limanowski dom kultury. 

Zobacz również:

I most koło mnie, niczym dwa łuki tryumfalne, tej przeszłej i nie mam złudzeń kolejnej władzy. Dwa strzeliste łuki, które w swym założeniu miały usprawnić ruch, pomóc mieszkańcom i może pomogą, jednak dziś te łuki kończą się i stają się trzecim pomnikiem głupoty. Pokazują, że wszystko tu w tej Limanowej, co zarządzane przez miasto, stoi na głowie, jak ten Buzodrom na rynku, który kiedyś opisywałem, jako pomnik byłych ormowców. Tego nie fotografowałem, bo on jest, on przypomina, kogo wybieramy, kto nami rządzi i nie mam złudzeń, kto będzie rządził. Bo to nie ludzie są źli, oni się psują po drodze, bo to ten system jest patologiczny. System zbudowany na zbrodni i kłamstwie. Jeżeli się mylę, że tak nie jest, to dlaczego przez 20 lat w obszarze, który uważnie dokumentuje, nie tyle się nic nie zmieniło, ile patologia rozrosła się do niewyobrażalnych rozmiarów. 

Idą kolejne wybory w moim i Państwa życiu, ciekawe, czy do nich zostanie użyta ta urna, którą widziałem w jednej z piwnic limanowskiego urzędu, która charakterystycznie śmierdzi stęchlizną i niesie tak wiele skojarzeń, jak ta flaga UE na fasadzie „Mojego Rynku”.

Urna… tu raczej pasowałaby trumna. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJasnogórski jubileusz stulecia Zgromadzenia Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza
Następny artykułKomunikat meteorologiczny – gęsta mgła