A A+ A++

– Jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak rażącą liczbą naruszeń prawa podczas policyjnej interwencji. To przypomina najczarniejsze chwile z czasów milicji obywatelskiej – podkreśla mecenas Tomasz Banaś, adwokat pana Marcina zatrzymanego przez policję podczas demonstracji 9 grudnia.

W zawiadomieniu do Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście-Zachód, zarzuca interweniującym policjantom przekroczenie uprawnień i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu pana Marcina.

Historię policyjnej interwencji wobec mężczyzny opisaliśmy w zeszłym tygodniu. Pan Marcin nie był czynnym uczestnikiem demonstracji 9 grudnia, stał nieco z boku na chodniku przyglądał się zgromadzeniu na pl. Matejki (jego żona była wówczas w pobliżu na zakupach). W pewnym momencie, jak relacjonował, zauważył przedmiot leżący między butami. Gdy sięgnął po niego, został chwycony od tyłu za ręce przez policjantów, którzy zarzucili mu, że chciał ukraść policyjną czapkę. Żądali dowodu osobistego, którego nie miał przy sobie.

Pan Marcin mówi, że policjanci zaciągnęli go do radiowozu, wykręcili boleśnie ręce, założyli mu kajdanki. Został przygnieciony do podłogi. Policjanci zdjęli mu kajdanki, dopiero po podaniu danych. Na odchodne usłyszał, że odpowie za kradzież policyjnej czapki, stawianie oporu, udział w nielegalnej demonstracji. Mężczyzna do dziś ma problemy z czuciem w wykręconej dłoni.

Rzecznik krakowskiej policji w przesłanym nam oświadczeniu przekonuje, że mężczyzna miał chować czapkę pod kurtką, nie reagował na polecenia, był pobudzony, i tym tłumaczy zastosowane wobec pana Marcina środki przymusu.

Ośmiu świadków

Pan Marcin zaprzecza. Mówi, że nawet nie zdążył się przyjrzeć przedmiotowi (podejrzewał, że to jego rękawiczka), bo został chwycony za ręce przez policjantów i upuścił go. – Podkreślenia wymaga, że pokrzywdzony w żadnym momencie nie popełnił żadnego przestępstwa, ani wykroczenia, nie podejmował żadnych działań sprzecznych z prawem. Nie został także wezwany przez policjantów do jakiegokolwiek zachowania, ani tym bardziej żadnego z takich poleceń nie zignorował – zaznacza w zawiadomieniu do prokuratury mec. Tomasz Banaś. I apeluje: – Niech policja pokaże protokół z zatrzymania, bo takowy powinien być sporządzony. A jego nie ma.

Adwokat wylicza, że doszło do bezpodstawnego zatrzymania mężczyzny, grożono mu pozbawieniem wolności, nie poinformowano o przysługujących mu uprawnieniach, odmówiono także podania podstawy prawnej swoich działań.

Mec. Tomasz Banaś wnosi też o ściganie policjantów interweniujących wobec uczestnika tej samej demonstracji – pana Piotra. Został wyciągnięty przez policjantów z tłumu, zaciągnięty do radiowozu ( jak relacjonuje jeden z nich go dusił), tam odebrano mu megafon, jaki miał ze sobą. – W radiowozie policjanci zaczęli grozić pokrzywdzonemu bliżej niesprecyzowaną odpowiedzialnością karną, prokuratorskimi zarzutami oraz pozbawieniem wolności – pisze w zawiadomieniu adwokat. I to wskazuje na przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy i bezpodstawne zatrzymanie.

Na dowód stawianych w obu przypadkach zarzutów adwokat wnosi o przesłuchanie 8 świadków, domaga się też, by mógł uczestniczyć we wszystkich czynnościach prowadzonych w tej sprawie przez prokuraturę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNaukowcy odkryli włoską odmianę koronawirusa. Jest “poprzedniczką” tej z Wielkiej Brytanii
Następny artykułRok 2020 w literaturze. Najlepsze książki, najlepsze debiuty. Przegapiliście? Trzeba nadrobić!