A A+ A++

PAP/ M. Kmieciński

W walce z dezinformacją najważniejsza jest edukacja i dotarcie z prawdą do jak najszerszej grupy odbiorców – uznali uczestnicy dyskusji o bezpieczeństwie w dobie wojny informacyjnej, która odbyła się podczas 5. edycji organizowanej przez PAP konferencji „Media przyszłości”.

W debacie „Bezpieczeństwo w dobie wojny informacyjnej” wzięli udział ppłk Brett Lea, były oficer prasowy amerykańskiej 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującej w Fort Bragg w Karolinie Północnej oraz Robert Pszczel, były szef biura informacji NATO w Moskwie.

Podpułkownik Lea był pytany o różnice między komunikacją wojskową a cywilną. Stwierdził, że komunikacja i walka z dezinformacją, za którą odpowiadają wojskowi oficerowie prasowi bywa trudna, ponieważ narzędzia, jakimi dysponuje armia – nawet amerykańska, która jest największa na świecie – są ograniczone w porównaniu do narzędzi do tworzenia dezinformacji, które ma Rosja.

„Staramy się chronić naszych żołnierzy pokazując, że ten atak trwa stale i nie da się ostatecznie zwalczyć wroga” – podkreślił ppłk Lea. Relacjonował, że w zeszłym roku amerykańscy oficerowie prasowi przez pięć miesięcy przebywali w Polsce i wspierali Ukrainę w walce z Rosją, szczególnie w obszarze dezinformacji.

„Spotkaliśmy się z inną sytuacją niż oczekiwaliśmy. Wyzwanie pozostaje, bo brak nam narzędzi, żeby pokonać wszystkie rodzaje dezinformacji, na przykład te rozpowszechniane przez boty. Najlepszą metodą walki z dezinformacją jest edukacja – staramy się edukować naszych wojskowych, bo wysyłamy ich do środowiska informacyjnego, którego nie są oni w stanie jasno zidentyfikować” – powiedział były oficer prasowy amerykańskiej 82. Dywizji Powietrznodesantowej.

Jak przypomniał Stany Zjednoczone od wielu lat są w stanie wojny informacyjnej z Chinami i Rosją.

„Jesteśmy celem ich ataków. Gdybyśmy wysłali naszych żołnierzy bez szkolenia, to tak jakbyśmy wysyłali ich bez broni” – powiedział podpułkownik Brett Lea.

Robert Pszczel, były szef biura informacji NATO w Moskwie, ocenił, że reżim autorytarny może łatwiej kreować dezinformację, m.in. z powodu braku zahamowań moralnych.

„Jeśli mówimy o Rosji, państwie, które jest gotowe zatapiać tysiące ludzi, żeby chronić się przed ukraińską kontrofensywą, państwie, które w sposób bezwzględny i absolutnie nieliczący się z konsekwencjami dokonuje mordów i właściwie promuje politykę ludobójstwa, to cóż można powiedzieć o jakichkolwiek zahamowaniach dotyczących dezinformacji?” – zauważył Robert Pszczel.

Były szef biura informacji NATO w Moskwie ocenił, że „paradoks całej sytuacji polega na tym, że platformy i portale społecznościowe, które Rosja czy Chiny używają do dezinformacji, zostały stworzone w większości przez społeczeństwa demokratyczne”.

„Czy mówimy o państwach, czy o organizacjach międzynarodowych takich jak NATO, Unia Europejska – są jednak określone ograniczenia, które nie pozwalają na stosowanie tych samych metod” – wskazał Pszczel.

Dodał, że jeśli Rosja czy Chiny stosują masową dezinformację, która wykorzystuje tworzenie sztucznych portali, podszywanie się pod media czy instytucje – to demokratyczne państwa nie mogą odpowiadać w ten sam sposób.

„Nie możemy sami zajmować się tworzeniem dezinformacji, bo to by oznaczało, że łamiemy swoje zasady” – podkreślił Robert Pszczel.

Uzupełnił, że np. w NATO dopuszczalne są tzw. operacje psychologiczne, które służą zmyleniu przeciwnika, ale one są stosowane tylko i wyłącznie w przypadku bezpośredniego konfliktu, a formalnie państwa natowskie nie są w stanie konfliktu z Rosją.

„Mimo tych ograniczeń dysponujemy najsilniejszym orężem jakie jest – prawdą. Nasze argumenty, fakty zawsze się obronią” – zaznaczył Pszczel.

W jego opinii, jeśli mówimy o tym, co się dzieje faktycznie na świecie, o tym, co robią dane państwa, trzeba znaleźć sposób, aby te informacje dotarły do szeroko pojętej społeczności – zarówno międzynarodowej, jak i tej w poszczególnych krajach.

„To jest utrudnione w takich krajach jak Rosja, Chiny, Iran czy Korea Północna, gdzie dostęp społeczeństwa do informacji jest ograniczony przez kontrolę czy cenzurę” – ocenił ekspert.

Zgodził się z nim podpułkownik Brett Lea, który wskazał, że reżimy autorytarne rządzą poprzez kontrolę, a państwa demokratyczne przez wolność.

„Tylko w stanie wojny możemy stosować operacje takie jak wojna psychologiczna. Kiedy pełnimy rolę wspierającą, taką jak w przypadku konfliktu w Ukrainie, nie możemy tego robić” – powiedział.

Były oficer prasowy amerykańskiej dywizji powietrznodesantowej poinformował, że w celu walki z dezinformacją na portalach społecznościowych US Army m.in. organizuje kampanie w mediach społecznościowych oraz wprowadziła system szkoleń SMART, czyli social media awarness training, gdzie szkoli żołnierzy tak, by nie stali się oni ofiarami wojny informacyjnej.

Źródło informacji: PAP MediaRoom

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDziwna sytuacja na lotnisku w Radomiu. Mogą tu lądować średnio dwa samoloty dziennie. Oto powód
Następny artykułRowerowy weekend