A A+ A++

Dla nas to nie jest zwykła zbiórka, ale nasze życie. Chcąc nie chcąc, obracamy się w towarzystwie chorych dzieci. Mnóstwo z nich korzystało ze sprzętu WOŚP, wielu uratował życie – opowiada Sylwia Roczniak-Kwiatkowska z Zielonej Góry, mama Oli i Jeremiasza, orkiestrowych wolontariuszy.

Sylwia Roczniak-Kwiatkowska i Ireneusz Kwiatkowski są zielonogórskim małżeństwem. Mają dwoje dzieci: 10-letnią Olę i 13-letniego Jeremiasza. Mieszkają w wieżowcu przy ul. Wyszyńskiego. Odliczają godziny do 32. finału WOŚP.

Ola jest wcześniakiem. Urodziła się w szóstym miesiącu ciąży. Ma mózgowe porażenie dziecięce, wadę wzroku, zastawkę komorowo-otrzewnową. Gdy jej mama opowiada o czasie spędzonym z córką w szpitalu, od razu się wzrusza.

– Wciąż nie mogę tego przetrawić – płacze, a chwilę później się śmieje. Ma ładny, perlisty śmiech. Przez cały czas opiekuje się córką. – Za to mąż musi pracować prawie na dwa etaty – opowiada.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHaiti: prawie 5 tys. zabójstw i ok. 2,5 tys. porwań w ub.r. – raport ONZ
Następny artykułEkonomista: Nigdy w naszej 1000-letniej historii nie byliśmy tak bogaci jak teraz