A A+ A++

Szkoda, że żaden kandydat nie pasuje do postaci Kobiety Pracującej, bo to chyba najciekawsza osobowość serialu.

Słuchając i obserwując opozycyjnych kandydatów na prezydenta ma się wrażenie, że skądś już ich znamy. A najczęściej w Polsce coś/kogoś znamy z telewizyjnych seriali. Ale, żeby aż tak bardzo stać się postaciami serialowymi mimo bardzo różnej proweniencji kandydatów, i to z jednego serialu, to naprawdę ewenement. Trudno powiedzieć, czy kandydaci się umówili, czy po prostu jeden serial tak bardzo wpłynął na ich zachowania oraz na to, co i jak mówią, ale wszyscy są z „Czterdziestolatka” Jerzego Gruzy. A właściwie to starają się być postaciami z „Czterdziestolatka”. Może dlatego, że w pobliżu warszawskiego Dworca Centralnego znajduje się Rondo Czterdziestolatka, przez które większość kandydatów zapewne często przejeżdża.

Rafał Trzaskowski stara się być oczywiście inżynierem Stefanem Karwowskim (grał go Andrzej Kopiczyński). To człowiek ambitny i dość sympatyczny, choć intelektualnie i osobowościowo zadziwiająco sformatowany, czyli zbudowany z samych schematów. Tu coś usłyszał, tam był czegoś świadkiem, to mu ktoś podpowiedział, do tamtego go ktoś namówił. Coś w gazecie lub w telewizji uznano za obowiązkowe dla kogoś takiego jak on, więc stara się sprostać. Oryginał w wyniku komputerowego eksperymentu został dyrektorem, kopia – prezydentem Warszawy i kandydatem na prezydenta Polski wskutek zagregowania danych z przeróżnych badań.

W Trzaskowskim-Karwowskim nie ma kompletnie nic oryginalnego, a także autentycznego. Jest jak składak: rower, którym jeździł inżynier Stefan albo auto, które spotkał starając się pomóc szwagrowi Antkowi Sławkowi w kupnie czegoś na giełdzie. I jest jak osobowość inżyniera Stefana, którą ten próbował posklejać kupując portret przodka, zmieniając aranżację mieszkania wedle modnych trendów, szukając odpowiedniego hobby, uczestnicząc w polowaniu, a nawet mając „dyrektorski” zawał. Kompletnie eklektyczna osobowość, z elementami modnych bzdur, w które trzeba się zaangażować, choć bez przesadnego entuzjazmu. Karwowski miał to wszystko napisane w scenariuszu, Trzaskowski taki jest.

Szymon Hołownia to oczywiście inżynier Mieczysław Gajny (grał go Wojciech Pokora), kierownik firmy odpowiadającej za jakość wody w Warszawie i szef Magdy Karwowskiej (żony Stefana Karwowskiego). Inżynier Gajny w każdej sprawie jest „głupio mądry”. I ma wieczne pretensje, że jest niedoceniany, choć właściwie na wszystkim się zna, wszystkim się interesuje i o wszystkim chciałby się miarodajnie wypowiadać. W rzeczywistości Gajny to zlepek kompleksów, ambicji i marzeń o docenieniu i wielkiej karierze. Jego pretensje są dość infantylne, pasje sformatowane przez aktualne mody, a poglądy przefiltrowane przez gazety (dziś byłyby to TVN i „Gazeta Wyborcza”). Hołownia-Gajny to ambitny frustrat i Smerf Maruda.

Władysław Kosiniak-Kamysz to doktor Karol Stelmach (grał go Leonard Pietraszak), przyjaciel i sąsiad Stefana Karwowskiego, lekarz w pogotowiu ratunkowym. Choć jest medykiem, to w życiu prywatnym raczej domorosłym filozofem. Nie tak schematycznym i eklektycznym jak Stefan Karwowski, gdyż w wielu sprawach jest znacznie bardziej sceptyczny. To typowy przykład wielkomiejskiego inteligenta, który jednak nie tylko się mądrzy, ale też coś potrafi zrobić, choć zadziwiająco łatwo wpasowuje się w otoczenie. Kosiniak-Stelmach to przyczajony tygrys, ukryty smok. Zaskakująco przyczajony i ukryty jak na posiadane ambicje.

Krzysztof Bosak to wiceminister Stanisław Zawodny (grał go Saturnin Żórawski). Chce być swojski i lubiany, ale wpada w jakąś koturnowość, sztuczność. Właściwie nie wiadomo, na czym się zna, choć z powodu pozycji w społecznej hierarchii jest uważany za ważniaka. Za kogoś, kto powinien mieć ważny pogląd na ważne sprawy. Sam z tym statusem ważniaka ma jednak problem, bo nie do końca wie, jak się powinien w takiej roli zachowywać. Chciałby być traktowany po koleżeńsku (kumpelsku), ale gdy czasem dochodzi do skrócenia dystansu, górę bierze w nim sztywniak. Bosak-Zawodny to trochę sztuczny (plastikowy) kwiat w oranżerii.

Robert Biedroń to przestylizowany mężczyzna w kawiarni (grał go Wojciech Pszoniak; w 3. odcinku), aktor w telewizyjnej inscenizacji „Romea i Julii” oraz redaktor Oswald w nakręconym obok serialu filmie „Motylem jestem”. Próbuje być miły, żyć tak jak wszyscy, jednak z pewną dozą oryginalności i ekscentryczności, ale zwykle wszystko redukuje się do tego, co u niego najbardziej charakterystyczne. Biedroń-Oswald to więzień jednej społecznej roli.

Mający słabe notowania pozostali kandydaci na prezydenta też mają swoich odpowiedników w „Czterdziestolatku”. Marek Jakubiak to inżynier Małkiewicz (grał go Leon Niemczyk), Paweł Tanajno to Tosiek Walendziak (grał go Jan Gałązka), Stanisław Żółtek to sąsiad Karwowskich (grał go Cezary Julski), Mirosław Piotrowski to prof. Akki San-Oki (grał go Tu Minh Chanh), zaś Waldemar Witkowski to pułkownik LWP (grał go Zygmunt Maciejewski). Nikt nie jest odpowiednikiem Kobiety Pracującej (grała ją Irena Kwiatkowska), więc nie była nią także Małgorzata Kidawa-Błońska. A szkoda, bo to chyba najciekawsza osobowość w całym serialu. Jeśli chodzi o prezydenta Andrzeja Dudę, to najbardziej pasowałby do niego reżyser „Czterdziestolatka” Jerzy Gruza.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBudzisz się o 3:33? To diabelska godzina!
Następny artykułGenialny polski Frostpunk powraca – jako gra planszowa