A A+ A++

„(…)Z pośród majestatycznych topól rosnących nad rzeczką, wyłaniała się tam budowla niezmiernie interesująca, która z daleka zdawała się nie mieć ścian, a być tylko rozpiętym namiotem(…)” – tak pisał o drewnianym kościółku pw. św. św. Filipa i Jakuba Apostołów w Sękowej Tadeusz Szydłowski, w swoim dziele „Ruiny Polskie”. Na pewno intryguje nas nazwa tej publikacji, bo gdy dzisiaj patrzymy na piękną bryłę świątyni, ciężko nam uwierzyć, iż były takie momenty w jej dziejach, że niewiele brakowało, a zostałby tylko na kartach historii.

Gdy w Sękowej został oddany do użytku nowy, murowany, pojawił się problem. W 1888 roku, w 6. numerze organu prasowego Towarzystwa „Bonus Pastor” pojawił się zaskakujący anons podpisany przez ks. Jana Kielara, proboszcza Parafii Sękowa o następującej treści: „Parafia Sękowa w pow. Gorlickim będąc z szlachetnej i wspaniałomyślnej ofiarności swej pobożnej kolatorki w posiadaniu dzisiaj murowanego, nowego kościoła, zamierza swój dawny kościół powodu braku funduszów na utrzymanie nowej świątyni – odsprzedać. Kościółek ten, mogący około 500 pobożnych pomieścić, z zdrowego wybudowany modrzewia, w dobrym zostającym jeszcze stanie, posiada 3 ołtarze, nie dawno odnowione i odzłocone, oraz organki – w ogóle wszystko potrzebne do odprawiania nabożeństwa i obrzędów świętych. Ktoby sobie życzył go nabyć, zechce się zgłosić do miejscowego niżej podpisanego proboszcza.” /została zachowana oryginalna pisownia/.

Na szczęście transakcja nie doszła do skutku, ale zabytkowy kościółek zaczął powoli podupadać. Na szczęście jednak sprawą zainteresował się Władysław Długosz, z inicjatywy którego został powołany komitet, który zorganizował zbiórkę pieniędzy na remont wśród mieszkańców Sękowej i Siar, czego dowodem są listy darczyńców, które zachowały się do dnia dzisiejszego i zostały opublikowane w raz innymi dokumentami związanymi z tym remontem przez Szczepana Mikrutę, wnuka Jakuba, który był aktywnym członkiem wspomnianego komitetu. Ofiarność mieszkańców została szczodrze wsparta przez Długosza, co pozwoliło rozpocząć w 1900 roku, pierwszą w XX wieku, renowację kościółka, która została zakończona 12 lat później.

Jest rok 1915. Czas Bitwy pod Gorlicami. Ulokowani w kościółku żołnierze rosyjscy zaciekle bronią się przed atakującymi ich oddziałami austro – węgierskimi. Zmasowany ostrzał doprowadza świątynię do ruiny. Zniszczeniu ulegają nie tylko ściany, ale także wnętrze budowli. Po odparciu Rosjan proces ten nadal postępuje. Żołnierze armii CK drewno ze ścian i dachu wykorzystują do budowy okopów, a także jako opał. Bezpowrotnej dewastacji ulega większość wyposażenia, m.in.: późnorenesansowe ołtarze z XVIII w., a także ambona i polichromia. Praktycznie ze świątyni, którą w swoich pracach utrwali, tacy artyści, jak: Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer czy Włodzimierz Tetmajer pozostał żałosny kikut, kojarzący się z ludzkim szkieletem.

Na szczęście jednak znaleźli się ludzie, którzy nie pozwolili unicestwić zabytkowego kościółka. W latach 1918 – 1919, mimo dramatycznej sytuacji w jakiej znalazła się Polska, prowadzone były prace pod kierownictwem wspomnianego już Tadeusza Szydłowskiego, które przywróciły świetność drewnianej świątyni. Dach pokryto gontami, zrekonstruowano zakrystię i podcienia. We wnętrzu zrekonstruowano gotycką chrzcielnicę i zachowany fragment neogotyckiej polichromii na ścianie południowej. W dziejach drewnianej architektury sakralnej w Polsce był to pierwszy odbudowany i zrekonstruowany zabytek.
Kolejne prace budowlane i konserwatorskie przeprowadzono w latach 1946- 1955. Zakończono je w 1992 r. i tutaj należy przypomnieć postać nieżyjącego już proboszcza sękowskiej Parafii, ks. Stanisława Dziedzica, bo dzięki niemu właśnie świątynia odzyskała swoją dawną świetność. Dowodem na to, jest eksponowany, obok głównego wejścia, medal Prix Europa Nostra, przyznany parafii w 1994 r. za wzorowo prowadzone prace restauratorskie.

Drogi turysto, kiedy staniesz przed sękowskim kościółkiem, pamiętaj o tych wszystkich, dzięki którym, temu arcydziełu sakralnej architektury drewnianej, dane było przetrwać wszystkie dziejowe zawieruchy i trafić na światową Listę UNESCO.

Krzysztof Mikruta
Fot. Ze strony Szlaku Architektury Drewnianej w Małopolsce

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWłaściciele starszych samochodów mają problem. W wiele miejsc nie dojadą
Następny artykułNiemal wpadł pod pociąg. Mężczyzna ukarany wysokim mandatem