A A+ A++

Mimo wcześniejszego braku wotum zaufania, starosta, wicestarosta i pozostali członkowie zarządu powiatu zachowali swoje funkcje. Ostatnia sesja została jednak zbojkotowana przez część klubu radnych koalicyjnej większości w radzie powiatu, do których dołączyli prawie wszyscy oponenci z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Były również uszczypliwości pod adresem poseł Teresy Hałas za działania, które rzekomo doprowadziły do tego kryzysu.

W miniony poniedziałek rada powiatu zebrała się, aby rozpatrzyć m.in. projekt uchwały w sprawie odwołania zarządu powiatu. Pod koniec czerwca Andrzej Leńczuk, Marek Nowosadzki, Jan Mróz, Marek Nieścior i Piotr Suchorab nie otrzymali wotum zaufania. Część osób z ich macierzystego klubu wstrzymała się od głosu, co wywołało konsternację nawet wśród zwykłych członków i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości w powiecie krasnostawskim.

Na sesję przybyło tylko 10 radnych. Jeśli nieobecność Janusza Szpaka, Anny Mróz, Karola Babiarza, Tadeusza Chruściela i Marcina Zająca (wszyscy PSL), Krzysztof Zielińskiego (półtora roku temu wydalony z klubu radnych PiS) i Bogusława Domańskiego (zrezygnował z członkostwa w PiS, ale pozostał w klubie radnych) można zrozumieć, to brak Ewy Nieścior i Justyny Przysiężniak (córka posłanki Teresy Hałas) dał do myślenia.

Przed głosowaniem radny Leszek Janeczek wygłosił oświadczenie w imieniu części nieobecnych. W rozmowie z Super Tygodniem doprecyzował, że jest to nawet sześć osób z rządzącego powiatem ugrupowania. Stwierdził, że większość z nich nie ma luksusu otwartej rozmowy o niektórych sprawach. Dodał, że nie chciał zrywać kworum na sesji, bo w porządku obrad były ważne zmiany w budżecie powiatu.

 

Pionki bez głosu, klub bez programu  

– Nasza postawa w czerwcowym głosowaniu nie była wyrazem jakichś tajnych układów z opozycją w radzie, aby pozbawić zarząd, na czele z panem starostą, władzy. Przynajmniej mogę tak o sobie powiedzieć z otwartą przyłbicą. Dwa i pół roku temu składaliśmy ślubowanie, ale szybko okazało się, że jako klub nie mamy żadnego programu działania na kadencję. Moje kilkakrotne prośby na zebraniach klubowych zbywano milczeniem. To było miejsce na twórczą dyskusję. Tego nie uczyniono. Podejrzewam, że może nawet zabroniono – mówił Janeczek.

Następnie pozwolił sobie na zawoalowaną, ale czytelną dygresję wobec posłanki Teresy Hałas. To ona układała listy wyborcze do rady powiatu i przeforsowała Andrzeja Leńczuka na starostę, choć ten nawet nie kandydował na radnego.

– Ostatni rok pokazał, że niektórzy radni z rządzącego ugrupowania zostali sprowadzeni do roli pionków. Tymczasem w szachach pionek może czasem dużo, nawet zbić królową, gdyby stanęła na nieodpowiednim polu. A w naszych powiatowych szachach to królowa zbija niektóre własne pionki. Tymczasem wynik naszego głosowania wynikał tylko i wyłącznie z tego, jak niektórzy z nas oceniali zarząd powiatu – tłumaczył obrazowo Janeczek.

 

Jak “uprzykrzna” mucha

Janeczek kontynuował, że początkiem nieporozumień w klubie PiS był „pewien konkurs na początku ubiegłego roku”. Wyjaśniamy, że chodzi oczywiście o wybór dyrektora Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie. Był on często krytykowany na wielu późniejszych sesjach i posiedzeniach komisji rady powiatu. Janeczek mówił, że część radnych temu wyborowi przeciwna. Nie chodziło jednak o kandydata, lecz o sposób, w jaki wyłoniono dyrektora.

– Jako radni ugrupowania rządzącego powiatem wstydziliśmy się niektórych waszych wyborów kadrowych, to znaczy wyborów starosty i zarządu. Były także i bardzo dobre. Ale tych nietrafionych, pomimo naszych perswazji, nie można było zmienić. Bo stał za nimi ktoś poza radą – mówił radny bez ogródek.

Janeczek wytknął “nieporadność zarządu i starosty w walce z pandemią koronawirusa”. Obrazował, że przed wnioskami komisji ochrony zdrowia i polityki społecznej opędzano się, jak od „uprzykrznej muchy”. Przedstawił również przykład podopiecznego jednego z domów pomocy społecznej, który mając wysoką gorączkę, leżał na sali z trzydziestoma pensjonariuszami. Na dowód pokazał wszystkim zdjęcie. Radny zżymał się, że w tak wielkim domu nie było izolatki. W końcu położono chorego na korytarzu. Karetkę wezwano dwa dni później, ale najpierw kupiono mu grób na cmentarzu komunalnym, aby go „godnie pochować”. Gdy okazało się, że miał COVID-19 i nie było go gdzie umieścić, wrócił do zakładu. Ostatecznie znalazł się w szpitalu w Szczebrzeszynie.

– Zarząd nie był nawet oburzony przedstawionymi bulwersującymi faktami i nie ujął się za krzywdą chorego człowieka. Po tygodniowym namyśle arbitralnie określił, choć dowody w dokumentach mówiły całkowicie coś innego, że to radny nie ma racji. To tak ma wyglądać sprawiedliwość, która jest w nazwie naszej partii czy to jakaś inna, powiatowo-krasnostawska? – pytał Leszek Janeczek.

 

Oczyszczenie albo odwołanie

Radny ubolewał, że zarząd odrzuca pomysły radnych i nie wzywa autorów interpelacji o doprecyzowanie zgłaszanych kwestii. Jego zdaniem, dba jedynie o terminowe udzielenie odpowiedzi, dlaczego czegoś nie da się zrobić. Stwierdził, że pewien jego pomysł upadł, bo – jak się wyrażono – nie będzie komu otwierać i zamykać drzwi.

– Nisko sobie panowie stawiacie poprzeczkę. Dlaczego? Abyście nie musieli skakać. Dzisiaj w głosowaniu nie będę głosował za waszym odwołaniem. Wstrzymam się. Niech to będzie wkładem dla podtrzymania wzajemnych relacji. Nie zrywajmy mostów. Jestem zdania, że nasze rządzące ugrupowanie ma w sobie dość siły i rozumu, aby samemu we własnym gronie wyjść z sytuacji kryzysowej. Wyborcy też na to czekają. My, jako ugrupowanie, nie jesteśmy jeszcze rozbici, nadal jesteśmy jednością – apelował szef komisji ochrony zdrowia i polityki społecznej.

Przed głosowaniem radny postawił jednak pewien warunek. Starosta i członkowie zarząd mają od razu wziąć się za uporządkowanie „nieprawidłowych spraw”. Zaapelował również do Andrzeja Leńczuka, żeby więcej słuchał radnych, a nie oglądał się tylko na “czynniki” spoza rady. Ocenił, że taka droga prowadzi donikąd, bo przyczyniła się do obecnego kryzysu.

– Koledzy z zarządu nie obrażajcie się na nasze krytyczne zdania, bo to jest oczyszczenie. I to publiczne. To ma usłyszeć jeszcze ktoś inny. Robimy to przy otwartej kurtynie. Nasze ugrupowanie jest nadal silne i ma dość własnych szabel. Powinniśmy dać sobie czas do późnej jesieni. Jeżeli nic się nie zmieni, wtedy powinniśmy czynić starania o odwołanie pana starosty. Dzisiaj zarząd nie zostanie odwołany, ale została otwarta pewna furtka i wszystko jest możliwe – zakończył Janeczek.

 

Leńczuk bez komentarza

Ostatecznie przeciw odwołaniu zarządu głosowali Marek Nowosadzki, Jan Mróz, Marek Nieścior, Piotr Suchorab, Witold Boruczenko, Mirosław Księżuk, Józef Wroński, Stanisław Repeć i Marek Piwko. Janeczek, tak jak zapowiedział, wstrzymał się od głosu.

Andrzej Leńczuk krótko odniósł się do tego głosowania. Najpierw podziękował tym, którzy odpowiedzialnie sprawują mandat. Potem, trochę z przekąsem, stwierdził, że nieobecność niektórych osób nie wynika z obaw przed zbliżającą się czwartą falą pandemii, ale z uprawiania polityki, co zresztą niesłusznie jest przypisywane członkom zarządu.

– Co do tych informacji, które przedstawił radny Janeczek: myślę, że mógłbym przedstawić więcej powodów, którymi kierowała się grupa, która w czerwcu wstrzymała się od głosu w sprawie udzielenia wotum zaufania dla zarządu powiatu. Nie chciałbym jednak ich przedstawiać przez skromność i szacunek do radnych, którzy są na sali i tych nieobecnych – skwitował starosta.

 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWjechała w ogrodzenie, była kompletnie pijana (FOTO)
Następny artykułNabór na wolne stanowisko pracy – opiekun w Żłobku Samorządowym Bursztynek w Odolionie