- KTM szykuje bieda wersję modelu KTM 1290 Adventure.
- Zabraknie laserów i półaktywnych zawieszeń, ale nie mocy.
- Mimo że to bieda wersja, cena będzie prawilnie wysoka, jak to u KTM.
Mistrzami w zubażaniu własnych pojazdów były władze warszawskiej Fabryki Samochodów Osobowych. Polski Fiat, produkowany na Żeraniu w latach 80. był tylko cieniem, a w zasadzie karykaturą swojego pierwowzoru z przełomu lat 60. i 70. Na szczęście KTM nie zamierza czerpać inspiracji z historii polskiej motoryzacji, choć faktycznie bieda wersja największego turystyka jest przygotowywana.
Jak pamiętamy, na szczycie oferty Pomarańczowych znajduje się 1290 Super Adventure S, napędzany 160-konnym V-twinem o pojemności 1301 cm3. Wersja S, pomyślana głównie o utwardzonych drogach, została przez producenta wyposażona w najnowocześniejsze systemy elektroniczne i rozwiązania wpływające na komfort i bezpieczeństwo jazdy, w tym adaptacyjny tempomat z laserowym radarem, elektronikę pokładową sterowaną czujnikiem IMU, czy półaktywne zawieszenie.
Przeczytaj także: KTM 1290 Super Adventure S na 2021 rok
Wersja R, przeznaczona głównie do jazdy w terenie, pozbawiona jest wprawdzie fikuśnego tempomatu, ale trudno powiedzieć, by czegokolwiek jej brakowało – motocykl może poszczycić się pełnym arsenałem technologii, którymi dysponuje producent z Mattighofen.
KTM planuje jednak, niejako “na dokładkę” umieścić w ofercie także trzecią wersję 1290 Super Adventure’a. Zachowa ona kluczowe właściwości S i R, czyli potężną V-dwójkę i całą konstrukcję, zabraknie jednak biżuterii, czyli elektroniki sterowanej IMU, aktywnego tempomatu oraz półaktywnego zawieszenia WP. Wszystko to wpłynie korzystnie na masę motocykla, która w bieda wersji wyniesie 240 kg wobec 245 kg w wersjach S i R.
Oczywiście gorszy poziom wyposażenia wpłynie korzystnie także na cenę. Dziś trudno powiedzieć jak, ponieważ KTM nie ujawnił specyfikacji najuboższej wersji. Jeśli policzyć każdą opcję z osobna – tempomat, zawieszenie, szprychowe koła i inne detale, wyjdzie nam kwota niższa o około 7 tys. zł, co oznacza, że bazowa wersja powinna kosztować około 75 tys. zł. Wciąż niemało.
Z drugiej strony, jeśli Kat pojawiłby się w wersji z minimalną elektroniką, mógłby stanowić nie lada gratkę dla ortodoksyjnych fanów rozwiązań mechanicznych, którzy nierzadko do dziś użytkują 950 i 990 Adventure. Kiedy możemy spodziewać się bieda-wersji? Nie wiadomo, ale zapewne w bardzo nieodległej przyszłości – być może jeszcze wiosną.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS