Zgłosiła się do nas pani, która była obciążona onkologicznie. Przyszła z objawami atypowego zapalenia płuc. Było atypowe nie tylko ze względu na objawy, ale i obraz radiologiczny miąższu płucnego, który był zupełnie inny niż przy typowym zapaleniu płuc pochodzenia bakteryjnego. Obraz nie sugerował także zapalenia płuc typu wirusowego, nie był podobny do tego, który pamiętamy z okresu COVID-u – mówi Artur Harmata, epidemiolog z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Rzeszowie.
Agata Kulczycka: Zwykle szpitale nie badają chorych na obecność legionelli. Co państwa do tego skłoniło? Czy był to duży wzrost zachorowań na zapalenie płuc?
Dr Artur Harmata, epidemiolog z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Rzeszowie: W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym nie było dużego wzrostu. Pierwszy przypadek mieliśmy 12 sierpnia. Zgłosiła się do nas pani, która była obciążona onkologicznie. Przyszła z objawami atypowego zapalenia płuc. Było atypowe nie tylko ze względu na objawy, ale i obraz radiologiczny miąższu płucnego, który był zupełnie inny niż przy typowym zapaleniu płuc pochodzenia bakteryjnego. Obraz nie sugerował także zapalenia płuc typu wirusowego, nie był podobny do tego, który pamiętamy z okresu COVID-u. Lekarze zaniepokojeni tym, wykonali panel bakteryjny, do którego pobierane jest wydychane powietrze. Ten panel daje możliwość sprawdzenia szeregu różnych zakażeń bakteryjnych, w tym legionelli.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS