A A+ A++

Trapieni kontuzjami Los Angeles Lakers przed trade deadline nie zdecydowali się na dokonanie żadnej wymiany. Już w pierwszych godzinach po zamknięciu okienka klub nadrobił to jednak podpisaniem jednego z ciekawszych wolnych agentów, którzy pojawili się na rynku. Jak się okazuje, jeżeli Jeziorowcy spełnią swój cel na ten sezon Spencer Dinwiddie zostanie nagrodzony za sukces równo jednym dolarem.

Jak twierdzi wielu ekspertów, za nami jeden z nudniejszych trade deadline w ostatnich latach. Nie byliśmy świadkami żadnej dużej wymiany, a z zespołów szerokiej ligowej czołówki na istotniejsze wzmocnienia zdecydowali się jedynie New York Knicks i Dallas Mavericks. Po zamknięciu okienka, jak co roku, na rynku wolnych agentów pojawiło się kilku solidnych weteranów, na których swoje sieci zarzucili ligowi potentaci.

Los Angeles Lakers w swoją sieć złowili Spencera Dinwiddiego. Jeziorowcy ostatecznie porzucili pomysł wymiany D’Angelo Russella i sprowadzili mu do pomocy rozgrywającego, z którym w sezonie 2018/19 tworzył duet prowadzący niedocenianych Brooklyn Nets do play-offów. Dinwiddie ma pełnić funkcję kolejnego ball-handlera, aby odciążyć trzon zespołu. Przypomnijmy, że za sprawą kontuzji kolana poza grą przez większość sezonu pozostaje Gabe Vincent.

Spencer powraca do swoich korzeni i miasta, w którym rozpoczęła się jego podróż – przyznał w oświadczeniu wiceprezes klubu ds. koszykówki i dyrektor generalny Rob Pelinka. – Witamy go z powrotem w jego rodzinnym Los Angeles. Cieszymy się, że będzie mógł nosić kultowy strój Lakers przed swoją rodziną i przyjaciółmi. Zapewni nam cenną głębię składu i pomoże odnieść sukces w drugiej połowie sezonu. Spencer doda bogactwo doświadczenia do naszej drużyny szczególnie w postseason – dodał.

Mimo że pierwsza połowa sezonu wątpliwie na to wskazuje, cel Lakers na trwające rozgrywki pozostaje niezmienny. Zdrowi LAL powalczą o tytuł, co zaznaczył w jednym z wywiadów LeBron James. Pomóc ma w tym nowy zawodnik, który czterokrotnie w karierze posmakował już play-offów.

Jak ujawnił Bobby Marks z ESPN, Spencer Dinwiddie ma jednak… znikomą pieniężną motywację, aby sięgnąć po tytuł w tym sezonie.

Według zasad nowej umowy Dinwiddie nie może zarobić w tym sezonie więcej niż 1 mln 554 655 tys. dol. Podstawa jego kontraktu opiewa tymczasem na 1 mln 554 655 tys. dol., co oznacza, że za jedyny bonus, który jest w stanie otrzymać, będzie mógł zgarnąć nie więcej niż jednego dolara. Tym bonusem jest oczywiście zdobycie mistrzostwa.

Taki zapis w umowie Dinwiddiego można traktować jako pewnego rodzaju zabezpieczenie klubu z Los Angeles. Przypomnijmy, że Toronto Raptors, którzy sprowadzili rozgrywającego do Kanady w wymianie Dennisa Schrodera postanowili zwolnić go z powodu zbliżającego się wartego 1,5 mln dol. bonusu dotyczącego liczby rozegranych spotkań. Bonus za mistrzostwo wynosi 1 mln dol., jednak nie jest to już temat, który powinien interesować rozgrywającego.

Na przestrzeni 48 spotkań w tym sezonie Dinwiddie notował średnio 12,6 punktu na skuteczności 39% z gry, w tym 32% zza łuku oraz sześć asyst. Przed podpisaniem umowy z Lakers 30-latek spotkał się również z przedstawicielami Dallas Mavericks.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZnakomity początek Linette w Dosze
Następny artykułPandemia, wojna w Ukrainie, inflacja i Polski Ład, czyli przepis na niewypłacalność. „Statystyki są nieubłagane”