A A+ A++

Grupa Oddam Obiad w Elblągu zwróciła się z prośbą do mieszkańców o wsparcie

“Zrobiło się ciężko… Wiedzieliśmy, że takie czasy kiedyś mogą nadejść, ale nikt nie myślał, że za naszych. Dziś pomagamy nie tylko naszym sąsiadom z ulicy Bema, Lubranieckiej, Dąbka, Rechniewskiego ale gościom z Ukrainy, którzy znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji niż myśleliśmy, że są nasi podopieczni.

O pomoc proszeni jesteśmy z każdej strony i staramy się organizować jak możemy. Grupa „Elbląg dla Ukrainy” w ostatnim czasie pochłonęła wszystkie nasze moce i możliwości. Dużo z tych osób, które były naszym wsparciem przyjęło pod swoje skrzydła rodziny z Ukrainy, przez co nie mogą już nas wspierać jak kiedyś. I tu chcemy zaapelować kochani, bo nie mamy już środków dla naszych seniorów” -piszą organizatorzy akcji oddam obiad w naszym mieście.

“Skończyły się nam zasoby finansowe i zaplecza żywieniowe. Nasze babcie, dziadkowie w ostatnim tygodniu mieli dni, kiedy nie było nic do jedzenia. Już dawno nie było takich sytuacji” – dodają.



Grupa oddam obiad w Elblągu prosi o żywność:

– pieczywo

– produkty na kanapki

– produkty do samodzielnego przygotowania obiadu

– gotowe posiłki w słoikach

“Jeżeli ktoś jest w stanie przygotować minimum 5 porcji obiadu to chętnie się umówimy na jakiś dzień by odebrać i przekazać naszym seniorom. 

Wyprzedzając pytanie „co jest najbardziej potrzebne” odpowiadamy, że wszystko, bo nie mają dziś nic prócz pochowanych w szafkach mąk, makaronu i kaszy. Nie ma nic do smarowania chleba, nic do smażenia, nie ma nic na zupę ani do chleba. Pamiętajcie, że najprostszym sposobem jest zakup online w Leclerku lub Carrfourze – odbierzemy i od razu przekażemy” – dodają.

Pomóc można klikając tutaj

Grupa oddam obiad – początek

Czasami wielkie przedsięwzięcia rodzą się z przypadków. Doskonałym tego przykładem jest inicjatywa „Oddam obiad”. Na początku były dwie porcje makaronu. Żeby nie marnować nadmiaru jedzenia, pewne małżeństwo założyło na Facebooku grupę. Ich oczekiwania przerosły najśmielsze wyobrażenie.

Był początek 2018 roku, luty.

– Mój mąż Radek gotował obiad. Okazało się, że zostało nam kilka porcji makaronu. Nie wiedzieliśmy jednak, co możemy z nim zrobić, żeby nie trafił do kosza na śmieci. Wpadliśmy na pomysł, żeby stworzyć wirtualne miejsce, gdzie mieszkańcy naszego miasta mogliby przekazywać nadwyżki jedzenia – opowiada Marta Apanowicz.

Tak powstała inicjatywa, która od 4 lat zrzesza internautów chętnych do niesienia pomocy. Obecnie jest ich niemal 8,5 tysiąca.

Szybko okazało się, że takie miejsce w sieci jest Elblągowi bardzo potrzebne. Do grupy dołączali kolejni obserwujący, którzy coraz śmielej włączali się do akcji. Martę i Radosława Apanowiczów zaczęły zasypywać wiadomości o kolejnych potrawach, które mogłyby trafić do potrzebujących. Mijały miesiące, a potrzeby były coraz większe. Z czasem małżeństwo zaczęło współpracować z innymi osobami, które pomagały docierać z jedzeniem tam, gdzie lodówki były puste…



„Nasza” rodzina

Czas pokazał jednak, że samo przekazywanie posiłków to za mało. Za zamkniętymi drzwiami niektórych mieszkań rozgrywały się ogromne tragedie. Nierzadko – oprócz jedzenia – brakowało również podstawowych środków codziennego użytku, takich jak chemia gospodarcza, produkty do higieny osobistej czy nawet meble i sprzęty AGD. Mieszkańcy, do których docierali członkowie grupy, nie prosili o pomoc, jednak elbląskie anioły nie potrafiły przejść obojętnie wobec ich sytuacji życiowej, w jakiej się znaleźli.

– Pierwszą dużą zbiórkę zorganizowaliśmy dla wielodzietnej rodziny z jednej z podmiejskich wsi. Zawieźliśmy dwoma zapakowanymi po brzegi samochodami wszystko, co było im potrzebne: jedzenie, ubrania dla całej rodziny, zabawki, a nawet materiały budowlane potrzebne do remontu ich niewielkiego domu. W niedługim czasie na miejscu pojawiły się również inne osoby, które pomogły w naprawie przeciekającego dachu. „Nasza” rodzina stanęła na nogi dzięki tej zbiórce i dziś sama chętnie angażuje się w pomoc innym – opowiada Ania Michalska, członkini grupy, a prywatnie ciocia jej założycieli.

 

Takich zbiórek było więcej – pomagali elektrycy, budowlańcy, przypadkowi ludzie. „Oddam obiad” współpracuje też z miejscowymi fundacjami i stowarzyszeniami, harcerzami a nawet z elbląskim oddziałem Polskiego Czerwonego Krzyża. W miejscowych sklepach przygotowane są też specjalne pojemniki, w których można zostawić produkty spożywcze dla podopiecznych grupy. Pracy jest bardzo dużo, a potrzeby się nie kończą. Członkowie grupy działają całkowicie charytatywnie, a ich samochody tankują internauci, którzy dokonują wpłat na konto utworzonej w tym celu zbiórki. Elblążanie pomagają na wszelkie sposoby – przekazuj lodówki, meble, pomagają starszym osobom w opłacaniu rachunków i codziennych czynnościach. Nierzadko potrzebna jest również pomoc w załatwieniu urzędowych spraw.

– Pod stałą opieką mamy obecnie około 7 osób, którym kilka razy w tygodniu, regularnie dowozimy ciepłe posiłki, lekarstwa… Głównie są to osoby starsze, schorowane, niepełnosprawne. Pozostałe zbiórki wykonujemy wtedy, kiedy dostaniemy informację, że jest taka potrzeba. Pomagamy też, kiedy wystrzeli korek lub przepali się żarówka, a nikt inny nie może tego naprawić – opowiada Radosław Apanowicz. – Obiady odebrane od elblążan przekazujemy w zależności od potrzeb. Pozostałe porcje pakujemy i zostawiamy w jadłodzielniach, czyli specjalnych lodówkach, z których potrzebujące osoby mogą je później zabrać – dodaje.

Anielski gest

Choć wolontariusze działają każdego dnia, od rana do wieczora, poświęcając swój wolny czas, jednogłośnie twierdzą, że nigdy nie brakuje im sił. Jak mówią – energii dodaje im lawina dobra, która płynie ze wszystkich stron. Są też takie momenty, które zapadają w pamięci na zawsze, nadając szczególny sens wszystkim działaniom.  

– Najbardziej wzruszającym momentem w historii naszej działalności było ubiegłoroczne Boże Narodzenie. O pomoc poprosiła nas pewna rodzina, która na co dzień radziła sobie świetnie, ale zdrowie pokrzyżowało jej plany. Mama dwójki chłopców zachorowała na covid, przez co nie mogła pracować i zarabiać pieniędzy, trafiła do szpitala. Ojciec również musiał zrezygnować z pracy, żeby zająć się dziećmi. Ci państwo poprosili nas o jednorazowe wsparcie przed świętami. Nie zapomnę nigdy listu do mikołaja, który napisali chłopcy z tej rodziny. Nie prosili o zabawki czy nowoczesne gadżety. Oni życzyli sobie tylko, aby nie zabrakło zdrowia i radości dla nich i ich rodziców – wspomina Beata, która do grupy dołączyła kilka miesięcy po jej utworzeniu. – Takich historii jest więcej, ale nie sposób opisać ich w kilku słowach – mówią zgodnie członkowie grupy.

W działania wolontariuszy wpisują się również inne przedsięwzięcia, takie jak „Anielski gest”, który skupia się na tworzeniu paczek świątecznych z uwzględnieniem konkretnych potrzeb zgłoszonych wcześniej do akcji osób.

„Smażenie naleśników”, w które jednego dnia włączają się wszyscy chętni elblążanie, żeby potem członkowie grupy mogli odebrać je i przekazać bezdomnym.

„Zawieszony obiad”, czyli pozostawianie przez klientów restauracji opłaconych obiadów, które można odebrać i przekazać w razie potrzeby, czy pomoc w przeprowadzkach.

W odpowiedzi na ostatnie dramatyczne wydarzenia wojenne Marta założyła na Facebooku równoległą grupę: „Elbląg dla Ukrainy”. Niemal 4 tysiące internautów wymieniają się na niej informacjami o domach, które mogą przyjąć uchodźców, oraz wszelkich formach pomocy uchodźcom.

 



 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPożar w opuszczonej kamienicy. Jedna osoba poszkodowana
Następny artykuł8 na 10 przedsiębiorców chce tylko nowego auta. A jeśli nie ma ich w sprzedaży?