A A+ A++

Podobno najtrudniej oszukać samego siebie. Czy rzeczywiście? Wartość i miłość nie powinny być warunkowane ciągłym “zasługiwaniem” i udowadnianiem swoich możliwości. Syndrom oszusta wprowadza fałszywe przekonanie, że sukcesy i pozytywne relacje muszą być
nieustannie potwierdzane, co może prowadzić do nadmiernego stresu, niezdrowego funkcjonowania zarówno w życiu zawodowym jak i osobistym – wyjaśnia Gabriela Bajkowska, psycholog z Poradni Zdrowia Psychicznego Psychoklinika.

Jak najprościej wytłumaczyć, na czym polega syndrom oszusta?

To wielowymiarowe pojęcie. W literaturze opisano to zjawisko jako wewnętrzne poczucie intelektualnej fałszywości, które dotyka osoby, pomimo osiągnięć i kompetencji. Takim osobom z syndromem oszusta towarzyszą zwykle niepokój i lęk. Dlaczego? Bo obawiają się ujawnienia, że nie są tak kompetentne, jak się początkowo im to wydawało. Zazwyczaj przypisują swoje sukcesy szczęściu, zbiegowi okoliczności niż umiejętnościom i doświadczeniu, co wynika z silnie akcentowanej roli przypadku. Tu pojawia się właśnie lęk, że otoczenie zaraz się zorientuje i “wszystko się wyda”. Dominujące jest zewnętrzne umiejscowienie poczucia kontroli. To prowadzi do unikania oceny i unikania wystąpień publicznych. Zauważa się również takie aspekty jak: podwyższony krytycyzm wobec siebie, co może doprowadzić do unikania dzielenia się swoimi myślami, lęk przed “odsłonięciem”. Charakterystyczne bywa też umniejszanie własnych osiągnięć: niesłusznie zaniżona samoocena, która wpływa na wiele obszarów życia i funkcjonowania. Co ciekawe, osoby z syndromem oszusta często potrafią przeceniać dokonania innych ludzi.

Wpadają zatem we własne sidła.

To bywa bardzo dotkliwe. Zaczyna się od obawy: czy będę w stanie sprostać wymaganiom. W tej fazie mogą pojawić się różne symptomy, takie jak lęk, objawy psychosomatyczne czy koszmary nocne. Dalej występuje jedna z dwóch sytuacji. W pierwszej z nich pojawia się reakcja w postaci nadmiernego przygotowywania się do realizacji zadania. Chodzi o przeświadczenie, że tylko ciężka praca będzie kluczowym elementem sukcesu, co utwierdza przekonanie, że cierpienie jest nieodłącznym “towarzyszem” osiągania pozytywnego rezultatu. Z kolei w sytuacji drugiej, mamy do czynienia z tym, że dana osoba zwleka z podjęciem zadania, a ostatecznie wykonuje je w pośpiechu. W tej fazie sukces jest przypisywany kwestii szczęścia, co wiąże się z poczuciem braku sprawczości. Jaki jest rezultat? Narastające obawy, nadmierna presja, przeróżne strategie (nadmierna praca albo odwlekanie) i interpretacje sukcesu, niska samoocena.

Czy faktycznie syndrom ten częściej dotyka kobiet?

Początkowo uważano, że syndrom oszustki dotyczy głównie kobiet odnoszących sukcesy zawodowe piastujących ważne stanowiska kierownicze czy wykonujących najbardziej odpowiedzialne zawody. Nie do końca. Wykazano bowiem, że równie często dotyka mężczyzn, choć oni rzadziej się do niego przyznają. Przez ponad trzydzieści lat trwały intensywne badania nad tym zjawiskiem, które ujawniły, że syndrom oszusta występuje u nawet 70% ludzi w różnych etapach życia, niezależnie od tego, czy odnoszą widoczne sukcesy. To psychologiczne zjawisko polega na braku wiary w swoje umiejętności, mimo istnienia obiektywnych dowodów na posiadane kwalifikacje i możliwości. Niezależnie od płci, wykształcenia, doświadczenia zawodowego, zajmowanych stanowisk czy uznania społecznego, osoby z syndromem oszusta nie potrafią uwierzyć, że zasługują na swoje osiągnięcia. Często uważają, że ich sukcesy są wynikiem przypadku lub szczęścia, a nie ich własnych umiejętności i wysiłku.

“Jeśli chcę być kochanym i wartościowym człowiekiem – muszę zasłużyć na to”.

To zdanie jest pułapką. Ciągłe przekonanie o konieczności zasłużenia sobie na miłość i wartość może być głęboko zakorzenione w psychice takich osób. Jeśli wcześniejsze relacje były toksyczne, pełne konfliktów to gdy spotykają kogoś, kto traktuje ich dobrze, z należytym szacunkiem to mogą pomyśleć, że na to nie zasługują. Cierpiący na ten syndrom często nie potrafią uwierzyć, że zasługują na pozytywne relacje, sukcesy zawodowe czy szczęście w związku bez permanentnego udowadniania sobie i innym swojej wartości. Łatwo założyć, że takie myślenie dotyczy tylko osób skrajnie niepewnych siebie, pozbawionych osiągnięć i wyboru. To zjawisko jest zdecydowanie bardziej skomplikowane. Nawet rozglądając się dookoła można zauważyć osoby, które mają urodę modelki/modela, dużo pieniędzy, odnoszą sukcesy, a jednak w środku cierpią. Cały czas widzą z okresu dzieciństwa i słyszą jak im powtarzano, że są nikim i nic w życiu nie osiągną. Ta wewnętrzna rana się nie zagoiła i wciąż boli.

Jak takim osobom pomóc, jakie wsparcie powinny otrzymać?

W pomocy osobom z syndromem oszusta bardzo istotne jest zrozumienie korzeni tych przekonań oraz praca nad budowaniem zdrowszych sposobów myślenia o sobie. W terapii psychologicznej na pewno warto skupić się na źródle takiego sposobu myślenia o sobie, szukamy, z jakimi różnymi oczekiwaniami mierzyła się dana osoba. Może tu chodzić na przykład o relacje z rodzicami i komunikaty, jakie oni dawali dziecku, a także o ich reakcje na sukcesy i porażki. W terapii ważne jest przekazanie, że wartość nie zależy tylko od osiągnięć, ale także od procesu zdobywania nowej wiedzy i doświadczeń. Dodatkowo terapeuta oprócz wsparcia w procesie może proponować ćwiczenia praktyczne, takie jak wyznaczanie sobie realistycznych celów, ustalanie zdrowych granic czasu pracy oraz budowanie pewności siebie poprzez chwalenie samego siebie za wysiłki i dostrzeganie trudu włożonego w pracę.

Dziękuję za rozmowę.

Autor: Anna Ginał

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLegendarny aktor u kresu życia. Ma zaburzenia depresyjne i myśli samobójcze
Następny artykułPodwyżki w popularnym banku. Pierwsze z nich klienci odczują bardzo szybko