A A+ A++

Maciej Rybus mówi, że „kieruje się własnym rozumem”. Własnym rozumem kierował się więc, kiedy grał w klubie zbrodniarza Ramzana Kadyrowa, kiedy w obliczu piekła na Ukrainie zamieniał Lokomotiw Moskwa na Spartak Moskwa, kiedy pompował rosyjską propagandę krytyką odważnych decyzji Grzegorza Krychowiaka, kiedy dopiero jakby nigdy nic zasilał Rubin Kazań. Sam przyznaje, że „opuściłby Rosję, gdyby mu się w niej nie podobało”.

Oby Rybus z tą Rosją został jak ten…

Przypomniał nam się pewien stary wywiad Macieja Rybusa z „Przeglądu Sportowego”. 2015 rok, Polak występował wówczas w Tereku Grozny i niewinnie napomknął, że chciałby czmychnąć ze stolicy Czeczenii na zachód Europy. „Powiedział pan wprost prezesowi czy komuś z kierownictwa, że chce odejść?”, dopytał dziennikarz. „Tam takich rzeczy lepiej nie mówić. Mogą być dziwne sytuacje, głośno więc o tym nie mówię”, odparł piłkarz.

Gra dla zbrodniarzy

Istotnie, mógł się cykać, Terek, później Achmat, to klub Kadyrowa, autokraty o tyrańskich zapędach, całymi latami terroryzującego lokalne społeczeństwo, aktualnie zbrodniarza wojennego i lidera czeczeńskich bojowników walczących u boku Rosjan.

Ramzan Kadyrow. Człowiek, którego boi się nawet Putin

Osiem lat później Rybus już nawet nie próbuje choćby sugerować, że cokolwiek mu w tej Rosji przeszkadza. W poważaniu ma zawieszenie federacji RFS w strukturach UEFA i FIFA. Nie rusza go przymusowe i niedobrowolne zakończenie kariery w reprezentacji Polski. Macha ręką na kopanie piłki w odizolowanej od reszty futbolowej społeczności Premier Lidze, z której już dawno wyjechali wszyscy poważni zagraniczni piłkarze, oprócz pojedynczych głupich lub nieświadomych (i głupich) graczy z krajów Ameryki Południowej, Afryki i dawnego ZSRR.

Dość powiedzieć, że jeszcze niedawno tak oceniał decyzje Grzegorza Krychowiaka, który stał na czele uzasadnionego moralnie i usankcjonowanego prawnie exodusu obcokrajowców z Rosji, przenosząc się najpierw do Grecji, a następnie do Arabii Saudyjskiej: – Tak naprawdę tego nie rozumiem.

Maciej Rybus wolał w tym czasie przerzucić sprzęt z szatni Lokomotiwu Moskwa do szatni Spartaka Moskwa, a kiedy okazało się, że na Otkrytije Arienie mają go kompletnie w dupie, gdyż zagrał tylko w dwunastu z czterdziestu dwóch możliwych do rozegrania meczów, przeniósł się do Rubina Kazań.

Tam będzie pacynką kolejnej szemranej postaci, Rustema Sajmanowa, prezesa Rubina. Człowiek ten w pierwszej dekadzie XXI wieku pełnił rolę dyrektora sportowego klubu z Kazania, dla którego były to prawdziwe złote czasy, najlepsze w historii istnienia, okraszone zresztą mistrzostwami Rosji i występami w Lidze Mistrzów.

Problem w tym, że nad Sajmanowem ciążył mrok brudów z lat dziewięćdziesiątych, kiedy przeprowadzał porwania dla okupu i zlecał zabójstwa jako szef mafii. W nowej erze dorwał się do niego wymiar sprawiedliwości, gangster przyznał się do popełnionych przestępstw, przesiedział kilka lat w więzieniu, ale po wyjściu z kicia wrócił do piłki nożnej i już niedługo zaklaszcze na meczach nowego pupilka.

Oby został sam

Tylko w ostatnich dniach Rybus po raz kolejny utwierdził Rosjan w swojej bezkrytyczności dla ich reżimu. Pogrążał się już w rozmowie z „Bookmaker-Ratings”: – Mogłem iść do innego kraju, miałem oferty. Ale nie muszę nikomu nic udowadniać, nie słucham innych. Podjąłem taką decyzję i jestem za nią odpowiedzialny. Mam swoją głowę. Już dawno mógłbym opuścić Rosję gdyby mi się tutaj nie podobało. Żyje się jednak wygodnie i wszystko jest na swoim miejscu.

Potem zaś w podobnym tonie wypowiedział się na oficjalnej stronie Rubina Kazań, ale tu już nie ma sensu tego cytować, bo to zwykła paplanina o wspaniałości marki nowego pracodawcy, szczerych chęciach, daniu z siebie wszystko, klasyczna mowa-trawa. Mimo wszystko jednak coraz bardziej szokuje ten brak jakiejkolwiek refleksji ze strony Macieja Rybusa. Bo rozumiemy, że rodzina jest ważna, bardzo ważna, najważniejsza, niech każdy stopniuje po swojemu, ale czy on naprawdę nie dostrzega szkodliwości legitymizowania swoim wizerunkiem krwawego imperium?

Nie dostrzega.

I raczej już nie dostrzeże.

Świadczy o tym każdy jego kolejny ruch.

Nadzieja tylko w tym, że Rosja sama pogrąży się i wyniszczy w wojnie domowej, zostawiając przy tym w spokoju resztę cywilizowanego świata, a wtedy Rybus zostanie jak Himilsbach w tej anegdocie z angielskim. Pamiętacie: jak ten…

Czytaj więcej o związkach futbolu z polityką:

Fot. Rubin Kazań

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWielkie straty i podejrzenia
Następny artykułKonwencja Konfederacji. Braun: Rok, w którym dokona się przełom