A A+ A++

34-letnia Marta z Bielska-Białej ma termin porodu wyznaczony na koniec maja. To jej pierwsze dziecko, mówi, że nie wyobraża sobie porodu bez obecności męża. – Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Będę szukała takiego szpitala, w którym mąż będzie mógł być przy porodzie. Jesteśmy na to zdecydowani, nawet jeśli będzie musiał wykonać na własny koszt test na koronawirusa – mówi 34-latka.

Zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia z lipca 2020 r. porody rodzinne są możliwe tam, gdzie jest sala porodowa z osobnym węzłem sanitarnym, osoba towarzysząca wypełni ankietę epidemiologiczną, będzie przez cały czas nosiła maseczkę i rękawiczki. Ostateczną decyzję podejmuje zawsze dyrekcja szpitala w porozumieniu z ordynatorem oddziału.

Nie wszystkie placówki są w stanie spełnić wymagania. Porody rodzinne w Beskidzkim Centrum Onkologii – Szpitalu Miejski im. Jana Pawła II w Bielsku-Białej nadal nie są możliwe. Nie tylko ze względu na braki w infrastrukturze, ale także przypadki zakażeń wśród personelu placówki zaszczepionego dwoma dawkami. Porody rodzinne nie są na razie możliwe także w drugiej bielskiej placówce, Szpitalu Wojewódzkim. Szpital chciał wprowadzić możliwość udziału w porodzie dla ozdrowieńców i osób zaszczepionych dwoma dawkami, po fali krytyki porody rodzinne zawiesił i zwrócił się do Rzecznika Praw Obywatelskich o opinię w tej sprawie.

Ankiety i mierzenie temperatury

Porody rodzinne możliwe są w Szpitalu Miejskim w Siemianowicach Śląskich. Osoba towarzysząca rodzącej przed wejściem do Oddziału Położnictwa i Ginekologii podlega wstępnej ocenie stanu zdrowia w namiocie Centralnej Izby Przyjęć, przeprowadzany jest  wywiad epidemiologiczny oraz pomiar temperatury ciała. Osoby pozostające w kwarantannie lub w trakcie izolacji nie mogą oczywiście uczestniczyć w porodzie, placówka przypomina, że zatajenie tej informacji podlega odpowiedzialności karnej.

W Piekarskim Centrum Medycznym trzeba m.in. podpisać oświadczenie, że nie jest się zakażonym koronawirusem oraz w ciągu ostatnich 14 dni nie miało się kontaktu z takimi osobami. Niektóre placówki wpuszczają osoby towarzyszące tylko na finał porodu i zaraz potem trzeba opuścić szpital.

Ojcowie czekali pod drzwiami szpitala

Centrum Zdrowia w Mikołowie przeprowadziło niedawno modernizację bloku porodowego. Po modernizacji jednocześnie mogą rodzić cztery panie. Są tutaj dwie osobne sale, każda z własną łazienką, w jednej z nich została zamontowana wanna do porodów. Panie mogą również skorzystać z wszystkich dostępnych metod łagodzenia bólu porodowego, także znieczuleń zewnątrzoponowych nadzorowanych przez anestezjologa.

Placówka zdecydowała się przywrócić porody rodzinne. Osoby towarzyszące rodzącej mają wykonywany test w kierunku koronawirusa, na koszt placówki. Teresa Partyka, położna oddziałowa z mikołowskiej placówki, mówi, że zainteresowanie porodami rodzinnymi jest bardzo duże, przyjeżdżają panie z całego województwa, a nawet z innych regionów Polski.

– Pozwalamy na obecność przy kobiecie od momentu rozpoczęcia akcji porodowej – mówi położna. Opowiada, że na początku pandemii, wychodząc z pracy, spotykała pod drzwiami szpitala zdenerwowanych ojców czekających na jakiekolwiek informacje. Położne pomagały w kontakcie telefonicznym, wysyłały im zdjęcia dzieci, ale to była tylko namiastka. – Cieszę się, że porody rodzinne znowu są możliwe. To niepowtarzalne chwile, rodzice powinni być wtedy razem – mówi Teresa Partyka.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDelko zwalnia z biedy
Następny artykułWAŻNE: Pies porzucony w lesie w worku oklejonym taśmą. TOZ szuka świadków [fot. w artykule]