A A+ A++

Zbliżające się wybory samorządowe na poziomie gminy pokazują kilka ciekawych zjawisk, na które warto zwrócić uwagę. Po zarejestrowanych komitetach widać, że zniknęły co najmniej trzy środowiska, które przez wiele lat (kilkanaście i więcej) były obecne i aktywne we wschowskim samorządzie. Mam tutaj na myśli ,,Zwyczajnych Razem” oraz radnych, związanych z byłym burmistrzem Krzysztofem Grabką a także osoby, startujące kiedyś z komitetu ,,Nasza Wschowa Nasz Samorząd” (projekt Miłosza Czopka). Nie ma już tych komitetów, a poszczególne osoby, kojarzone z tymi środowiskami, startują z innych list. Zwraca też uwagę fakt, że wszystkie komitety mają w swojej nazwie imię i nazwisko kandydata na burmistrza. Pięć, dziewięć lat temu i jeszcze wcześniej (wyjątkiem są tutaj trzy komitety, które w nazwie miały imię i nazwisko kandydata na burmistrza, tj. w 2006 Leona Żukowskiego, w 2010 – Miłosza Czopka, a w 2018 –  Konrada Antkowiaka) – komitety miały opisowe nazwy, jak np. ,,młodzi wschowianie”, ,,inicjatywa samorządowa”, ,,przyjazna gmina, przyjazny powiat”, ,,nasze miasto Wschowa”, ,,inicjatywa-rozwój-przyszłość”, ,,razem w przyszłość”,  ,,porozumienie dla rozwoju”, ,,STOP”, czy ,,dla Wschowy, dla ludzi”.

Owszem, dwa komitety w 2024 roku posiadają opisową nazwę. W przypadku Przemysława Glińskiego mamy ,,demokratyczną Wschowę”, a u Konrada Antkowiaka – ,,lepszą Wschowa”.  Można to jednak odczytać w ten sposób, że tak demokratyczną lub lepszą Wschowę należałoby kojarzyć z liderami tych ugrupowań. W takim sensie, że to te konkretne osoby są gwarancją lepszej lub demokratycznej gminy. Czy jedna osoba może zapewnić mieszkańców, że ewentualne wartości, które niesie na sztandarach wyborczych, zdominują następną kadencję? Można mieć tutaj spore wątpliwości. Opisowe nazwy komitetów sugerowały przynajmniej, że jest więcej takich osób, nie tylko jeden lider. Obecny trend – stawiam taką hipotezę – sugerowałby, że tak, czy siak wszystko w pomyśle na kampanię wyborczą skupione jest wokół kandydatów na burmistrza, a w mniejszym stopniu przykłada się wagę do wartości samorządowych, reprezentowanych przez większą grupę osób.

Wskazują na to również dotychczasowe prezentacje kandydatów do Rady Miejskiej we Wschowie (stan na 1 marca 2024). Ma się wrażenie, że mamy konkurs na kierowników banków lub urzędników wyższego szczebla. Powiedziałbym, że przy takiej kampanii, która przybiera w ten sposób dość elitarny charakter, a z drugiej strony – zupełnie rozmija się z istotą funkcji radnego, wybory we Wschowie znowu osiągną frekwencję na poziomie 50%. Rada Miejska, czyli osoby, które tam zasiadają, to w zamyśle ustawy o samorządzie najbardziej amatorski szczebel samorządu. I nie jest to zarzut. Radni nie są od tego, by nas zasypywać swoimi pomysłami na Wschowę, bo nigdy tych pomysłów nie zrealizują. Nie powinni też zajmować się tym, co rzekomo zrobią dla Wschowy, bo nie mają takich narzędzi, by cokolwiek dla tej Wschowy zrobić. Od tego są burmistrz przede wszystkim i urzędnicy.

Na tym polega paradoks wyborów samorządowych. Mieszkańcy z jednej strony wybierają osobę (burmistrza), która będzie zarządzała miastem i ci sami mieszkańcy wybierają w tych samych wyborach osoby (radnych), które mają kontrolować burmistrza. Dobre uchwały dla miasta zatwierdzać, wątpliwe uchwały – omawiać, spierać się o nie, ewentualnie modyfikować, a złe uchwały dla miasta – odrzucać. Nic więcej. Mało tego – kandydat na radnego może nie mieć żadnej wiedzy o samorządzie (zresztą najczęściej tak to wygląda), nie musi chodzić pod krawatem, w garsonce, nie musi władać piękną polszczyzną, nie musi mieć wyższego wykształcenia, ani średniego nawet, nic nie musi. Zdecydowana większość osób, ubiegających się o mandat radnego/ej pracuje zawodowo obok samorządu. Naturalnie więc ich wiedza nt. samorządu jest znikoma, cząstkowa, prawie żadna. Ale tak jest właśnie pomyślany samorząd, by radni, którzy wywodzą się z mieszkańców, którzy na co dzień zajmują się zupełnie innymi sprawami, kontrolowali działania burmistrza. Bo reprezentują nas, lokalną społeczność, a nie swojego lidera, który wygrał lub przegrał walkę o najważniejszy urząd w mieście.

Dlatego mało jest to interesujące, czy kandydat na radnego jest miłą osobą, ma poczucie humoru, jest sympatyczny, czy też może zmieni Wschowę tak, że mieszkańcy padną na kolana z podziwu. Istotne jest co innego – czy kandydat na radnego rozumie swoją ewentualną, przyszłą rolę. Owszem, niech będzie miły, sympatyczny, niech myśli, że zmieni nie tylko Wschowę, ale i świat – nikt mu tego nie broni, niemniej wszystko to jest jedynie dodatkiem, ozdobą do roli, jaka radnemu jest przypisana w samorządzie.

Rafał Klan

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoniec kontroli przy granicy polsko-słowackiej
Następny artykułJulia Nawalna nie mogła przyjechać na pogrzeb męża. Zamieściła poruszający wpis