A A+ A++

Czwartą rundę sezonu FIA ERC 2023 otworzył pierwszy przejazd próby Tukums, najdłuższej w tegorocznym harmonogramie. Licząca przeszło 27,5 km trasa jest nowością dla niemal całej czołówki. Dwuminutowe odstępy między załogami okazały się niewystarczające i większość stawki narzekała na kurz uniemożliwiający bezpieczną jazdę.

Późny rajdowy poranek najlepiej wyszedł gospodarzom: Sesksowi i Francisowi. Łotysze pomimo kurzu, zdeklasowali rywali. Mads Ostberg i Patrik Barth stracili 16,4 s. Na oesowym podium zmieścili się także Robert Virves i Craig Drew [+17,7 s].

– Szalony oes. Przez połowę oesu nie wiedziałem, gdzie jest droga. Po prostu jechaliśmy między słupkami. Szaleństwo – powiedział Sesks.

– Jeśli chodzi o samą jazdę, nie ryzykowałem, ale z powodu kurzu było trudno. Notatki nie były najlepsze – mówił Virves.

Za trójką dojechali Hayden Paddon i John Kennard [+21,9 s]. Piątkę zamknęli Georg Linnamae i James Morgan, otwierający dziś trasę [+26,5 s]. Taki sam czas uzyskali Efren Llarena i Sara Fernandez. Siódmy rezultat należał do Mikko Heikkili i Samu Vaaleriego [+33,7 s], a ósmy do Simone’a Campedelliego i Tanii Canton [+35,1 s].

– Głupia sprawa. Cały ten kurz, nic nie widać. Nie wiadomo czy jest się na drodze, czy nie. Wiem, że musieli nas trochę ścieśnić przez drugi przejazd, ale to jest po prostu niebezpieczne – tłumaczył Paddon.

– Przyczepność była zaskakująco dobra. Trudno jednak wyczuć, gdzie można cisnąć, a gdzie nie – wyjaśnił Linnamae.

– Jestem rozczarowany. Musimy mieć większe odstępy. Jedziemy 190 km/h i nic nie widać. Ze trzy razy mogliśmy rolować – przekazał Llarena.

– Dużo kurzu. Nie da się jechać szybko. Sporo czyszczenia, więc wynik nie jest dobry – narzekał Heikkila.

– Mogliśmy zaatakować mocniej, ale był duży kurz. Miejscami odpuszczałem gaz. Przy tej prędkości trudno wyczuć, ile prostej zostało. To, co zyskaliśmy dzięki pozycji na drodze, straciliśmy w kurzu – opowiadał Campedelli.

Czołową dziesiątkę zamknęli Mathieu Franceschi i Jules Escartefigue [+35,4 s] oraz Joshua McErlean i James Fulton [+35,9 s].

– Nie da się jechać. Jest bardzo niebezpiecznie. Czas jest bardzo zły – martwił się Franceschi.

– Czy kogoś dogoniliśmy? Straszny kurz. Przetrwaliśmy – meldował McErlean.

Jarosław Kołtun i Ireneusz Pleskot jechali od Sesksa o ponad półtorej minuty dłużej.

– Tutaj nawet cztery minuty by nie pomogły. Nie da się jechać. Tak małą widoczność miałem kiedyś w Wielkiej Brytanii, ale tam była mgła, a nie kurz – wspominał Kołtun.

W ERC3 najszybciej przejechali Jon Armstrong i Cameron Fair. W polskim pojedynku górą byli Piotr Parys i Damian Syty [+12,6 s], kończący oes z urwanym lusterkiem. Rodaków: Jakuba Matulkę i Daniela Dymurskiego pokonali o 2,7 s. Dwa powyższe duety przedzielili Paulo Soria i Sergiu Itu [+14,5 s].

– Zbyt głębokie cięcie, ale nic wielkiego się nie stało. To tylko lusterko – zapewnił Parys.

– Linia była całkiem dobra. Ale kurz to wielki problem. Kilka ślepych zakrętów. Jestem zadowolony, że tu jesteśmy – przyznał Matulka.

Bardzo dobry oes zaliczyli jadący poza klasyfikacją ERC: Aleksander Terlecki i Marcin Szeja (czas w połowie drugiej dziesiątki generalki, ze stratą 54,5 s do Sesksa) oraz Hubert Laskowski i Michał Kuśnierz. Ci drudzy wygrali klasę RC3, pokonując Armstronga o 3,5 s. Punktujący jedynie w mistrzostwach Łotwy: Tymoteusz Abramowski i Patryk Kielar byli od Laskowskiego gorsi o 23,3 s.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPodlaska kronika 997
Następny artykuł4 mln 890 tys. zł na budowę 8 km dróg