A A+ A++

13 czerwca premier Mateusz Morawiecki poinformował o przejęciu przez rząd propozycji podniesienia od nowego roku płacy minimalnej. – W Polsce opłaca się pracować. To przekłada się na wzrost aktywności zawodowej. Płaca minimalna od 1 lipca wzrośnie do 3 600 złotych brutto, natomiast po 2024 r. może przekroczyć 4 000 złotych brutto. To jeszcze zależy od tego, jak ułoży się dialog społeczny – powiedział szef rządu i dodał, że PiS będzie “działać dalej dla dobra ludzi pracy”.

– Zrobimy wszystko, żeby wynagrodzenia Polaków jak najszybciej rosły. Jestem przekonany, że założenia, które przyjęliśmy, będą przyczyniały się do dobrego wzrostu gospodarczego, który będzie służył ludziom – przekonywał Morawiecki.

“Szereg niekorzystnych konsekwencji”

Polskie Towarzystwo Gospodarcze, jako związek pracodawców reprezentujący przedsiębiorców krajowych, jest zdania, że jeśli propozycja rządu wejdzie w życie, wówczas pociągnie za sobą szereg niekorzystnych konsekwencji, również z punktu widzenia pracowników (w tym tych z najniższymi kwalifikacjami) oraz całego państwa.

Organizacja ocenia, że tak znaczący wzrost płacy minimalnej oznaczać będzie dla pracodawców podniesienie składek ZUS, zwiększenie kosztów prowadzenia działalności gospodarczej, obniżenie poziomu eksportu, odpływ pracowników krajowych, a także konieczność poszukiwania oszczędności, w pierwszej kolejności w sferze zatrudnienia.

Protesty i odejścia z pracy?

Portal businessinsider.com.pl relacjonuje, że niewykluczone są protesty pracownicze jesienią tego roku. Według doniesień, niektórzy zatrudnieni porzucą państwowe etaty i przejdą do sektora prywatnego. Ucierpi na tym jakość usług publicznych. Pracownicy sfery budżetowej liczyli na hojne podwyżki jeszcze w tym roku.

– Zareagujemy tak, jak powinni zareagować związkowcy. Zaniechania z ostatnich lat powodują, że realna poprawa sytuacji pracowników sfery budżetowej wymaga dziś wydatków liczonych w miliardach złotych. Rząd wydawał pieniądze, ale nie na sferę budżetową – skomentował dyrektor ds. komunikacji Forum Związków Zawodowych Grzegorz Sikora.

– Bez realnej poprawy sytuacji pracownicy będą masowo odchodzić z sektora publicznego – dodał.

– Prowadzimy rozmowy na temat możliwych scenariuszy. Decyzja w tej sprawie nie jest jeszcze podjęta, ale dojrzewa. O potrzebie protestów coraz głośniej mówią m.in. przedstawiciele nauczycieli – wskazał z kolei Norbert Kusiak z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Czytaj też:
Dodatkowe środki dla samorządów. Rząd podjął decyzję
Czytaj też:
Rząd zmienia ustawę budżetową. Wyższy deficyt i inflacja

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSłaby węch związany z wyższym ryzykiem depresji, demencji i alzheimera
Następny artykułРезников о прорыве на фронте: “Когда это произойдет, вы все это увидите”