A A+ A++

Studio Marvel już od kilku lat obiera sprytną taktykę wiążącą uznanych autorów amerykańskiego kina z komiksami dla dzieciaków. Sądząc po efektach daje im niemal pełną wolność twórczą z wyjątkiem, rzecz jasna, tematu.

I w ten sposób Taka Waititi, który 3 lata temu zachwycił Oscarowym „Jojo Rabbit”, mógł zrealizować sobie opowieść o superbohaterze w konwencji szalonej komedii, jaką najlepiej czuje. I wilk syty, i owca cała.
Muskularna sylwetka Thora i jego niesamowite zdolności do władania młotem nie wykształciły w nim instynktu macho. Przeciwnie, to bóg delikatny, szlachetny i bardzo kochliwy. Po nieudanym romansie z ziemianką, doktor Jane Foster, wciąż nie może wrócić do równowagi. Z melancholii wyrywa go dopiero wiadomość o zombi Gorze, który z chęci zemsty za niewinną śmierć swojej córki postanowił zabić wszystkich bogów. Z pomocą Thorowi przyjdzie niejaka Potężna Thor – czyli nie kto inny, jak superbohaterska twarz umierającej na raka Jane Foster.
Specyficzna to konwencja – campowy żart sąsiaduje z filozoficzną powiastką na temat miłości. Wzięte w nawias sceny walki niczym z dawnych gier komputerowych z tematem odchodzenia. Nawet w największych opałach bohaterowie mają czas na absurdalne dysputy.
Wszystko to jednak o dziwo działa i choć zdarzają się momenty nieśmieszne czy nawet lekko żenujące, to ta opowieść wariata nieoczekiwanie prowadzi nas do wzruszającego finału przypominającego podstawowe wartości. Niesamowita energia i witalność Waititi jeszcze raz triumfuje nad znoszonymi schematami.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPremier: kawerny z gazem są napełnione w blisko 100 proc.
Następny artykułWszędzie straty po suszy