A A+ A++

– Kiedy piętnaście lat temu zaczęły się moje problemy ze wzrokiem, w życiu bym się nie spodziewał, że ostatecznie ten wzrok stracę – mówi Remigiusz, 41-letni mieszkaniec Rybnika, który od kilku lat gra na ulicach nie tylko śląskich miast. Latem można go np. spotkać nad morzem.

Gitara lekiem na depresję

Remigiusz nie może pracować. Codziennie bowiem jest gorzej z jego wzrokiem, a ciągłe wizyty u lekarzy w całej Polsce to wykluczają. Żeby móc “dorobić” sobie na kolejne wizyty lekarskie, wyjazdy do specjalistów i lekarstwa, postanowił wrócić do swojej wielkiej pasji, jaką jeszcze w liceum stała się gitara. Miała to też być ucieczka przez depresją, w którą zaczął popadać po latach bezskutecznego leczenia.

Nieraz można go więc spotkać grającego na katowickim rynku czy tuż pod dworcem PKP. Zawsze w ciemnych okularach, choć Remigiusz nie wyglądał nigdy na osobę poważnie chorą.

– 15 lat temu przeżyłem szok. Byłem zdrowym, młodym mężczyzną, który prawie nigdy nie chodził lekarza. Pewnego dnia obudziłem się i widziałem wszystko jak za mgłą. Na pogotowie trafiłem z ostrym zapaleniem oka. Podjęto leczenie farmakologiczne, ale kolejne próby odstawienia leków kończyły się nawrotem choroby i ponownym pobytem w szpitalu. Przez cały ten czas przeszedłem aż siedem operacji, które miały nie dopuścić do całkowitej utraty wzroku. Niestety, pozostawiły po sobie skutki uboczne – zanik nerwów wzrokowych oraz zniszczenie plamek żółtych – wymienia Remigiusz. 

Dodaje, że lekarze nadal nie wiedzą, skąd wzięło się tak silne zapalenie i co jest przyczyną zaniku nerwów wzrokowych. – Na jedno oko prawie nie widzę – jedynie jakieś cienie i kształty. Z drugim jest nieco lepiej, ale czas mi się kurczy. Z każdym dniem ten wzrok słabnie – wyjaśnia.

Do niedawna nikt nie wiedział

Do niedawna tylko jego rodzina i znajomi wiedzieli, z czym się mierzy. Jednak kiedy dowiedział się o terapii komórkami macierzystymi, zobaczył w tym szansę dla siebie. 

– Nigdy nie narzekałem na swój los. Nie chciałem, aby traktowano mnie ulgowo. Po tych wszystkich trudnych latach pojawiło się dla mnie światełko w tunelu. Terapia może pomóc mi odbudować nerwy wzrokowe, jak i centralną część siatkówki w obu oczach, a co za tym idzie – w znacznym stopniu poprawić widzenie – mówi Remigiusz. 

Na terapię w Polskim Ośrodku Terapii Komórkowych i Immunoterapii w Częstochowie zdecydował się również dlatego, że osobiście poznał tamtejszych pacjentów. Nie wszystkim, mimo terapii, udało się wyzdrowieć, ale Remigiusz chce mieć przynajmniej szansę.

– Niestety. Koszt terapii jest bardzo duży, to ponad 120 tys. zł. Udało mi się już zebrać jedną trzecią – mówi rybniczanin.

Każdy, kto chciałby wspomóc Remigiusza, może to zrobić za pomocą strony Siepomaga.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEmilian Kamiński dostał sporą dotację z UE. “Wygrałem konkurs”
Następny artykułKoronawirus ponownie w Jastrzębskim Węglu