Po kilku słabszych dniach dobre nastroje szybko wróciły na rynek – to pokłosie zmiany nastawienia Fed na grudniowym posiedzeniu. Jednak w tle piętrzą się ryzyka geopolityczne. Co to oznacza dla rynków i szczególnie złotego?W sobotę miały miejsce wybory prezydenckie na Tajwanie, które przeszły na rynkach zadziwiająco bez echa. Co prawda wygrał lider sondaży, więc wielkiego zaskoczenia nie ma (choć w końcówce kampanii jego przewaga topniała), to jednak znaczenie tych wyborów jest potencjalnie olbrzymie.
Kwestie geopolityczne mają to do siebie, że rynki żyją nimi krótko, o ile nie zachodzi większa zmiana. Z tego względu globalny kapitał już niemal zapomniał o Ukrainie, gdzie w zasadzie od roku mamy impas. W Davos toczyły się rozmowy, które miały wypracować jakiś plan, ale skończyło się na niczym. Pojawia się coraz więcej głosów, iż Kijów powinien pójść na pewne ustępstwa, gdyż czas gra na jego niekorzyść. Dla nas – i naszej waluty, to jest jednak pewne uśpione ryzyko, które może dać o sobie znać.
Względnie świeży temat czyli napięcia na Bliskim Wschodzie pozostaje aktualny, choć prowadzona przez Izrael operacja trwa już ponad 100 dni. Najnowszym wątkiem jest terroryzowanie przez bojówki Huti Kanału Sueskiego, co jest problemem gospodarczym, choć nie w skali mogącej zagrozić większym kryzysem. Wydaje się, że ryzyko naprawdę dużej eskalacji (np. włączenie się Iranu) jest umiarkowane, ale niezerowe.
Ten obraz tworzy pewien problem w ocenie perspektyw złotego. Poluzowanie narracji przez Fed przy jednoczesnym utrzymywaniu stóp bez zmian w Polsce powinno tworzyć sprzyjające warunki do umocnienia naszej waluty. Z kolei jakikolwiek większy wzrost napięć to automatyczne umocnienie dolara i jednoczesne osłabienie złotego. Dziś o 9:15 euro kosztuje 4,36 złotego, dolar 3,98 złotego, frank 4,67 złotego, zaś funt 5,08 złotego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS