W swoim trzecim zimowym sparingu, piłkarze czwartoligowego MKS Trzebinia przegrali z niżej notowanym LKS Bobrek.
PIŁKA NOŻNA
Sparingi
MKS Trzebinia – LKS Bobrek 1-2 (0-1)
MKS: Wróbel – Sieczko, testowany 1, testowany 2, Zembol, Kalinowski, Koźlik, Zybiński, Karcz, Chechelski, A. Wójcik oraz Nowicki, Jampich, Uchacz, Szumski, Raźniak, K. Wójcik, Kłeczek
Czwartoligowiec z Trzebini ma za sobą trzy gry kontrolne. Najpierw żółto-czarni” ulegli czwartoligowemu Zagłębiu II Sosnowiec, a następnie pokonali piątoligowe Tempo Białka. W konfrontacji z najniżej notowanym rywalem, czyli grającym w wadowickiej klasie okręgowej ekipą LKS Bobrek, trzebinianie musieli uznać wyższość rywala.
Spośród czterech zawodników sprawdzanych w ostatnich tygodniach przez MKS, w sobotnim meczu zagrał tylko jeden – środkowy defensor. Dwóch innych (środkowy pomocnik i skrzydłowy) zmaga się bowiem z drobnymi urazami, natomiast jeden (środkowy pomocnik) pojechał na testy do jednego z klubów pierwszej ligi litewskiej.
Przeciwko drużynie z Bobrka zagrał natomiast kolejny testowany piłkarz, występujący na pozycji środkowego obrońca.
W pierwszej połowie spotkania z LKS Bobrek duet stoperów tworzyli więc zawodnicy sprawdzani przez trzebiński MKS.
Rywale wyszli na prowadzenie w 30. minucie dzięki skutecznie egzekwowanej jedenastce. Trzebinianie mogli wyrównać dwie minuty później, ale Adrian Wójcik nie wykorzystał rzutu karnego.
Podopieczni Piotra Chlipały doprowadzili do remisu w 48. minucie, dzięki samobójczemu trafieniu jednego z przeciwników. Ostatnie słowo należało do LKS Bobrek, który zwycięskiego gola zdobył w 65. minucie.
– Na pewno nie jestem zadowolony, jeśli się przegrywa mecz. Dla mnie nie ma to znaczenie, czy to sparing, czy spotkanie o punkty. Trzeba się uczyć wygrywać w każdym momencie. Jeśli już przegrywamy, to dobrze, że akurat w tym momencie. To pokazuje nam, w którym miejscu jesteśmy i nad czym szczególnie musimy pracować. W sobotnim meczu obie drużyny miały swoje sytuacje. My dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, próbując rozegrania w ataku pozycyjnym. Wszystko dobrze wyglądało tak do 30 metra od bramki rywala. Potem brakowało pomysłu, co z piłką zrobić. Pchaliśmy się z nią środkiem, co akurat nie było dobre, bo przeciwnik dobrze się ustawił w centralnej strefie. Nie wykorzystaliśmy gry skrzydłami – mówi Piotr Chlipała, szkoleniowiec MKS Trzebinia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS