– Ja już trochę nie dowierzałem, że do tego dojdzie. Męczyła mnie ta bezsilność: mimo wyników badań, że restauracja jest za głośna, mimo skarg mieszkańców na imprezy trwające do piątej rano, mimo stwierdzonej samowoli budowlanej w zabytku Endorfina trwała latami. Dlatego trudno mi uwierzyć, że to koniec – mówi śródmiejski radny Daniel Łaga, który od lat składał interpelacje w sprawie działalności restauracji w pałacyku Zamoyskiego przy ul. Foksal.
– Dokonał się przełom. Usunęliśmy Endorfinę i wszystkie z nią związane spółki z terenu naszej nieruchomości, przejęliśmy pomieszczenia na parterze, w których mieściły się bar, restauracja i kuchnia, do tego biura na piętrze. To finał eksmisji komorniczej, którą uruchomiliśmy aż dziesięć miesięcy temu – mówi “Wyborczej” Bohdan Biś Lisowski, prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich.
Pałac Zamoyskich przy ul. Foksal. Mieści się w nim siedziba Stowarzyszenia Architektów Polskich, część powierzchni wynajmowała restaurację Endorfina. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Do SARP należy pałacyk przy Foksal. Od 17 lat pomieszczenia wynajmowała tam restauracja Endorfina. Jej właściciel w trybie samowoli budowlanej postawił wielki namiot imprezowy. Choć konserwator zabytków zgodził się, by stanął na miesiąc, został na kilka lat. Gdy nadzór budowlany wydał nakaz jego rozbiórki, restaurator rozebrał go i zbudował jeszcze raz, znów bez zgody konserwatora. Po drugiej stronie pałacyku właściciel Endorfiny postawił drewniany pawilon. Znowu bez zgód konserwatora zabytków, a nawet właściciela nieruchomości. SARP zarzucał ponadto restauratorowi notoryczne niepłacenie czynszu. Dług z tego tytułu właściciele pałacyku wyliczyli na milion złotych.
Wiosna 2020 r. SARP wymówił restauracji umowę najmu. Właściciel nie przyjął tego do wiadomości. Przekonywał, że ma prawo nadal działać. Zorganizował imprezę weselną, otwierając pałacyk kluczami, których według architektów nie miał już prawa posiadać. Uruchomił przy tym alarm przeciwwłamaniowy.
– Prawo mamy, jakie mamy, najemca może długo blokować eksmisję. Ale wreszcie się udało – mówi Bohdan Biś Lisowski. – We wrześniu odzyskaliśmy oficynę południową, na prawo od pałacu. Najemca przedstawił umowę, że cały inwentarz odsprzedał osobie trzecie, więc przejęliśmy budynek z cudzym majątkiem w środku. Miesiąc później sąd podważył tę umowę. Potem odzyskaliśmy tzw. biały domek, a teraz – pomieszczenia w pałacyku. Restaurator w przeddzień wejścia komornika usunął swoje rzeczy. Eksmisja odbywała się w asyście policji, ale było spokojnie.
Biś Lisowski ostrożnie dobiera słowa, bo liczy się z odwołaniami eksmitowanego restauratora. Czeka na uprawomocnienie się eksmisji. SARP podkreśla, że wszystkie działania komornika sądowego podejmowane są na podstawie kilkunastu orzeczeń sądów.
Prezes SARP nie kryje, że nie ma zaufania do wyrzuconego najemcy. – Chwilowo nie da się wejść na dziedziniec naszego pałacyku. Zamknęliśmy bramę i pilnuje jej portier, żeby właściciel Endorfiny nie próbował wrócić – mówi. – Czekając na uprawomocnienie eksmisji, musimy posprzątać ten bałagan w ogrodzie, tę budę zwaną oranżerią na tyłach pałacyku.
SARP szykuje się też do remontu budynku. Pomieszczenia zajmowane dotąd przez Endorfinę architekci chcą wynająć państwowemu Narodowemu Instytutowi Architektury i Urbanistyki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS