A A+ A++

O ponad połowę spadła w ciągu trzech lat liczba najmniejszych, wiejskich sklepów w powiecie chełmskim.

Sobotni poranek w Pławanicach (gmina Kamień). Przyjazd sklepu „obwoźnego” do wsi obwieszcza znana melodyjka, która na myśl przywodzi dzieciństwo i furgonetkę „lodziarza”. Na „obwoźny” czekają zwłaszcza seniorzy, dla których wyjazd na zakupy do miasta albo sąsiedniej wsi to często cała wyprawa.

Starsi mieszkańcy wsi cieszą się, gdy słyszą „melodyjkę”, zwiastującą przyjazd sklepu, bo to oznacza, że będą mogli kupić chleb czy inne najpilniejsze produkty. Ale zdarza się, że naczekają się, nawyglądają i odchodzą z kwitkiem, bo „obwoźny” przegapią. Jeszcze parę miesięcy temu, gdy w Pławanicach był sklep stacjonarny, takiego problemu nie było, bo sprawunki można było zrobić zawsze wtedy, gdy pasowało.

– Wielka szkoda, że sklepu u nas już nie ma, bo to utrudnia życie wielu osobom – mówi jedna z mieszkanek Pławanic. – To utrapienie zwłaszcza dla starszych osób, które często naprawdę nie mają możliwości, aby pojechać z kimś samochodem czy autobusem na większe zakupy. Teraz, gdy przychodzi dzień, w którym przyjeżdża „sklep” obwoźny we wsi nastaje coś jakby łapanka. Ludzie wychodzą na drogi, wyczekują aż ten bus-sklep nadjedzie. Rozglądają się, wypytują innych, czy „obwoźny” już był, czy nie. Zdarza się, że go przegapią – nastoją się, naczekają i odchodzą z kwitkiem, to znaczy bez chleba i bez sprawunków. Pozostaje żal i bezsilność. W sklepie stacjonarnym zaopatrywało się wielu mieszkańców tej części gminy Kamień, a do tego część mieszkańców gminy Dorohusk.

Sklep w Pławanicach to ostatni, który zamknięto w gminie Kamień, ale nie jedyny. Gdy wybuchła epidemia zlikwidowano sklep w Czerniejowie, potem w Kamieniu i w Wolawcach. W gminie Kamień działa jeszcze jeden sklep w Strachosławiu i dwa w Kolonii Kamień. Prowadzą je mieszkańcy gminy. W Kamieniu takich sklepów jest jeszcze trzy. Do nich dochodzą także cieszące się dużą popularnością „Gama” i „Stokrotka”.

Zbigniew Czerwonka jest przewodniczącym Rady Gminy Kamień i od ponad 20 lat prowadzi jeden ze sklepów w Kamieniu. Nie pamięta tak kiepskich czasów, jak obecne dla osób prowadzących wiejskie sklepy.

– Wielkogabarytowe sklepy zabierają nam połowę klientów – mówi Z. Czerwonka. – „Stokrotki” powstają jedna po drugiej, a właściciele małych, wiejskich sklepów swoje działalności likwidują. Opłaty są bardzo duże. Podwyżki cen gazu i prądu sprawiają, że prowadzący małe sklepy ledwo wiążą koniec z końcem.

Znam takich, którzy za prąd płacą trzykrotnie więcej niż jeszcze niedawno, bo nie zdołali przedłużyć w porę umów z dostawcą i ich rachunek za energię elektryczną podniósł się z dajmy na to czterech do dwunastu tysięcy złotych. Do tego dochodzi jeszcze czynsz, jeśli ktoś nie ma lokalu na własność. Kiedyś opłaty były mniejsze, a sklepy był praktycznie w każdej wsi. Prowadzę sklep ponad dwadzieścia lat i tak trudnych czasów, jak obecne dla nas jeszcze nie było.

W urzędach gmin powiatu chełmskiego wiedzą najlepiej, ile małych sklepów, latami prowadzonych przez mieszkańców upadło w ostatnim czasie. To tam takie działalności rejestrują i wyrejestrowują, a także wydają koncesje na sprzedaż alkoholu. W związku z tym, to do urzędników z poszczególnych gmin należą też cykliczne kontrole w „wiejskich” sklepach pod kątem tego, czy alkohol sprzedawany jest zgodnie z wymogami, czy nie jest sprzedawany nieletnim.

– To prawda, że małych sklepów ubyło w naszej gminie, ale problem dotyczy także innych gmin – mówi Dariusz Stocki,

wójt gminy Kamień. – Decydują o tym głównie względy ekonomiczne. Gdy sklep sieciowy powstaje na prywatnej działce to gmina nie ma na to wpływu: starostwo wydaje pozwolenie na budowę, a do nas należy już tylko kwestia wydania zezwolenia na sprzedaż alkoholu.

W gminie Leśniowice działa pięć sklepów. W trakcie epidemii w Kumowie Plebańskim zamknięto jeden sklep. W gminie Leśniowice także jeździ sklep obwoźny, w którym mieszkańcy co jakiś czas mają okazję zaopatrzyć się w najpotrzebniejsze sprawunki. Przyznają, że w tej sytuacji wielu z nich jeździ na większe zakupy do „Biedronki” w Wojsławicach.

– W sieciówce mają duży wybór, znajdą wszystko, czego chcą i prawda jest taka, że one są oblegane – mówi jeden z mieszkańców powiatu chełmskiego. – Tyle, że starsi mieszkańcy nie zawsze mają transport, żeby tam pojechać. Gdy mieli sklep wiejski na wyciągnięcie ręki, po zakupy mogli chodzić sobie na bieżąco. (mo)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBurze!
Następny artykułJechał porsche prawie 190 km/h. Skończyło się surowym mandatem