Kolejny mały wielki cud w gorzowskim szpitalu. Po 10 tygodniach walki udało się doprowadzić zagrożoną ciąże do szczęśliwego rozwiązania. – Przy bezwodziu zawsze ryzyko infekcji i rozwoju sepsy jest ogromne – mówił lekarz Krzysztof Kaczmarek.
– Do gorzowskiego szpitala trafiłam w 20. tygodniu ciąży. Zaniepokoiły mnie plamienia. Okazało się, że mam niewydolność szyjki macicy, co oznacza, że ciąża jest zagrożona – wspominała Sylwia Browarna, mama małej Poli. Opowiadała, że lekarze z oddziału położniczo–ginekologicznego niczego w tej sytuacji nie obiecywali.
– Sugerowali, że dobrze by było, gdybym dotrwała do 30. tygodnia ciąży – dodała Sylwia Browarna. W 27. tygodniu kobiecie, ciągle leżącej w szpitalu, odeszły wody płodowe.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS