A A+ A++

Spotkanie zapowiadało się bardzo interesująco, choć szczerze mówiąc, nie było wiadomo, na co zespół łęczyński stać. Drużyna trenera Kamila Kieresia bardzo późno zakończyła sezon, bo przecież grała w barażach o awans do Ekstraklasy. Poradziła sobie w nich świetnie, mimo że przystępowała do tej rywalizacji z najmniej uprzywilejowanej pozycji, bo z szóstego miejsca. Stąd też zielono-czarni na odpoczynek i przygotowania mieli zaledwie miesiąc. W tym czasie rozegrali zaledwie jeden sparing, w którym ulegli Jagiellonii Białystok 0:4. W kadrze zespołu też zaszły pewne zmiany. Przede wszystkim doszło dwóch piłkarzy mających na koncie występy w reprezentacji kraju – były gracz “Pasów” Janusz Gol i Bartosz Rymaniak, choć ten drugi w potyczce z Cracovią nie znalazł się w pierwszej jedenastce. Z kolei krakowianie rozegrali wiele spotkań kontrolnych. Trener Michał Probierz przed rozpoczęciem sezonu stwierdził, że jego zespół bardzo dobrze przepracował okres przygotowawczy i piłkarze mają świadomość, że potrafią grać dobrze.

Wracając do wydarzeń na murawie, początek spotkania był wyrównany. W zasadzie przez pierwszy kwadrans żadna z drużyn nie zagroziła bramce rywala. Jako pierwsi okazję do zdobycia gola stworzyli sobie gospodarze. W 22. minucie akcję Górnika próbował wykończyć Przemysław Banaszak, ale trafił w boczną siatkę. Na ripostę krakowian nie trzeba było długo czekać – zza pola karnego uderzył Mathias Hebo Rasmussen, piłka po rykoszecie zmierzała w okienko łęczyńskiej bramki, ale Maciej Gostomski popisał się kapitalną interwencją. W kolejnych minutach oba zespoły próbowały uderzeń z dystansu, lecz celność tych strzałów pozostawiała wiele do życzenia. Tuż przed przerwą Górnik przełamał jednak strzelecką niemoc. Banaszak świetnie obsłużył Bartosza Śpiączkę, a ten w pełnym biegu wpadł w pole karne i pokonał Lukasza Hroszszę. Tak więc po pierwszej połowie beniaminek prowadził 1:0.

Trener Cracovii miał nosa

W przerwie trener Probierz dokonał trzech zmian. W miejsce Mathiasa Hebo Rasmussena wszedł Thiago Rodrigues de Souza, Otara Kakabadze zastąpił Cornel Rapa, a Sergiu Hancę – Florian Loshaj. Potem szkoleniowiec dokonał jeszcze kolejnych roszad i trzeba powiedzieć, że nos go nie zawiódł. W 47. minucie Cracovia miała świetną okazję do wyrównania, jednak Pelle van Amersfoort nie zdołał jej wykorzystać. Po chwili próbował odpowiedzieć Śpiączka, ale bramkarz gości był na posterunku. Krakowianie nie rezygnowali i w 61. minucie byli bliscy szczęścia, lecz po uderzeniu Thiago łęczyński golkiper znowu stanął na wysokości zadania i skończyło się na rzucie rożnym. Cracovia jednak ambitnie dążyła do zmiany wyniku, próbowali szczęścia Thiago i Filip Balaja, ale bez powodzenia. Wysiłki “Pasów” wreszcie zostały uwieńczone powodzeniem. W 82. minucie jeden ze zmienników – Marcos Alvarez – wpadł na pole karne i w dość ekwilibrystycznej pozycji uderzeniem piętą doprowadził do wyrównania. Po chwili ten sam zawodnik mógł zdobyć drugiego gola, ale po ograniu Rymaniaka przestrzelił. Gospodarze też próbowali jeszcze – za sprawą Śpiączki – odwrócić losy spotkania, ale wynik już się nie zmienił.

W następnej kolejce łęcznianie zmierzą się 30 lipca w Lubinie z Zagłębiem.

Górnik Łęczna 1 (1)

Cracovia 1 (0)

Bramki: Śpiączka (47.) – Alvarez (82.).

Górnik: Gostomski – Szcześniak Ż (69. Goliński), Baranowski, Midzierski, Leandro – Michał Mak Ż (69. Rymaniak), Gol (82. Tymosiak), Kalinkowski Ż (69. Cierpka), Krykun – Śpiączka, Banaszak (80. Wojciechowski).

Cracovia: Hroszszo – Kakabadze Ż (46. Rapa), Jugas Ż, Rodin, Siplak Ż – Hanca (46. Loshaj), Sadiković (59. Alvarez), Hebo Rasmussen (46. Thiago), van Amersfoort, Zaucha (66. Knap) – Balaj.

Sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa).

Widzów: 3714.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł​Tokio 2020. Siatkówka – Heynen: Nie mogę zagwarantować, że Kubiak zagra w kolejnym meczu
Następny artykułPięć bocianiątek w gnieździe. Ornitolog: to rzadkość