A A+ A++

Podczas konferencji prasowej pełnomocnicy Filomeny Leszczyńskiej poinformowali we wtorek wieczorem, że wysłali do redakcji tygodnika „New Yorker” list prostujący sformułowania z publikacji poświęconej m.in. procesowi autorów książki „Dalej jest noc”, prof. Jana Grabowskiego i prof. Barbary Engelking.

CZYTAJ TAKŻE:

— Kto inspirował antypolski artykuł w „New Yorker”? Przyznał się… prof. Grabowski. „Odbyłem długą dyskusję z Mashą Gessenem”

— Paskudny tekst w „New Yorkerze”. Jest też odpowiedź! „Ta manipulacja będzie przedmiotem zdecydowanej reakcji polskiej dyplomacji”

W amerykańskim czasopiśmie 26 marca ukazał się artykuł Mashy Gessen pod tytułem „Historycy atakowani za odkrywanie roli Polski w Zagładzie”, gdzie napisano m.in. że „aby oczyścić naród z zarzutu zamordowania trzech milionów Żydów, polski rząd posuwa się do ścigania za zniesławienie dwojga naukowców” oraz „badacze stoją w obliczu (…) potencjalnych zarzutów karnych – z powodu wysiłków polskiego rządu”.

List do „New Yorkera”

W liście do „New Yorkera” prostowane są nieprawdziwe informacje napisane przez Gessen.

Przede wszystkim wskazano na fakt, że „polski rząd nie ma nic wspólnego z pozwem poza tym, że sfinansował książkę (Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyznało autorom 140 000 dolarów dotacji na badania)”.

Następnie kilkakrotnie wyjaśniono, że nie był to proces karny, lecz cywilny, „a zadaniem sądu cywilnego w tym postępowaniu nie było ustalenie faktów historycznych, lecz przeanalizowanie metodologii badaczy”.

Pozew F. Leszczyńskiej nie ma związku z żadnymi współczesnymi ani przyszłymi badaniami nad Holokaustem. Wyrok nie stanowi precedensu i dotyczy tylko stron postępowania i nikogo innego. Wyrok w żaden sposób nie zakazuje ani nie ogranicza badań nad Holokaustem. Uczeni, którzy prowadzą badania z należytą starannością, nie ryzykują, że zostaną pozwani

— podkreślono.

Jak sądzi jeden z pełnomocników Leszczyńskiej, mec. Jerzy Pasieka, wynik procesu nie będzie miał „efektu mrożącego” na badanie Holokaustu, ponieważ w samym wyroku sąd zachęcił do rzetelnych badań nad tym tematem, czego wyrazem było oddalenie żądania zadośćuczynienia finansowego.

Według Pasieki, znaczna część doniesień medialnych na temat tego procesu jest „nieobiektywna i intencjonalnie zafałszowująca stan faktyczny”. Mimo to pełnomocnicy powódki nie zamierzają żądać sprostowania od redakcji „New Yorkera”, licząc na publikację najważniejszych fragmentów swojego listu.

Proces ws. książki „Daleko jest noc”

Proces ws. książki „Daleko jest noc” rozpoczął się w październiku 2019 r. Według Leszczyńskiej jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski został fałszywie pomówiony w spornej publikacji o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to – w jej ocenie – dotyczy opisanej przez Engelking z Centrum Badań nad Zagładą Żydów historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie. Powódka w pozwie domagała się przeprosin i 100 tys. zł zadośćuczynienia.

W lutym br. warszawski sąd okręgowy oddalił żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia, jednak orzekł, że naukowcy mają przeprosić za informacje zawarte w „Dalej jest noc”. Wyrok warszawskiego jest nieprawomocny. Apelację złożyły obie strony.

Ta sprawa na pewno nie zakończy się w apelacji”

Chodzi o to, aby naukowcy formułując swe tezy opierali się na sprawdzonych faktach, ani przez moment nie było intencji ograniczenia wolności naukowej

— powiedzieli we wtorek pełnomocnicy Filomeny Leszczyńskiej, która pozwała autorów książki „Dalej jest noc”.

Jednocześnie pełnomocnicy przekazali, że złożyli apelację w tej sprawie od wyroku zapadłego w I instancji, ale dotyczy ona wyłącznie treści przeprosin.

Ta sprawa na pewno nie zakończy się w apelacji, myślę, że będzie rozpoznawana przez Sąd Najwyższy i być może przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, bo większość tego typu spraw w taki sposób jest zakończona

— powiedziała mec. Monika Brzozowska podczas wtorkowej konferencji prasowej pełnomocników powódki w tej sprawie. Dodała, że nie wiadomo jeszcze, kiedy zostaną rozpoznane apelacje i sprawą zajmie się sąd II instancji.

Chodzi o proces, który przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczył się od jesieni 2019 r. W lutym br. sąd orzekł, że naukowcy mają przeprosić za informacje z obszernej publikacji „Dalej jest noc” przedstawiającej losy Żydów w okupowanej Polsce. Sąd oddalił przy tym żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia. Badaczy Holokaustu pozwała Filomena Leszczyńska, bratanica dawnego sołtysa opisanego w książce.

Powodem w sprawie była pani Leszczyńska i to jej dobra osobiste sąd oceniał. Sąd nie ustalał żadnych faktów historycznych, nie badał nawet takich faktów, nie badał, czy dawny sołtys wydał Żydów, czy też nie. Sąd badał jedynie metodologię badawczą

— powiedziała mec. Brzozowska o rozstrzygnięciu I instancji.

Z kolei drugi z pełnomocników mec. Jerzy Pasieka podkreślił, że sprawa ta „to nie była żadna akcja instytucji państwa polskiego”.

Zarzut, że proces ten był ukierunkowany na zamknięcie ust naukowcom i ograniczenie wolności naukowej, jest zupełnie absurdalny. Ani przez moment takiej intencji pani powódka i my jako jej pełnomocnicy nie przedstawialiśmy. Jedyne, o co nam chodziło, to o to, żeby naukowcy formułując pewne tezy opierali się na sprawdzonych faktach

— podkreślił.

Wyrok warszawskiego sądu okręgowego jest nieprawomocny. Apelację złożyły obie strony.

Myśmy wnieśli apelację od wyroku, ale to nie była apelacja od niezasądzonej sumy pieniężnej. Chcemy, żeby forma przeprosin była trochę dłuższa. Uznaliśmy bowiem, że przeproszenie tylko za nieścisłe informacje dotyczące wuja powódki jest to zbyt mało. Nasza apelacja jest więc w niewielkim zakresie, dotycząca przeproszenia

— poinformowała mec. Brzozowska.

Stanowisko powódki co do zadośćuczynienia finansowego jest jednoznaczne. Nie jest zainteresowana kwestiami finansowymi

— zaznaczył zaś mec. Pasieka.

Z kolei pełnomocnik pozwanych naukowców mec. Michał Jabłoński mówił PAP we wtorek przed południem, że zaskarżył ten wyrok w części, w której był on niekorzystny dla jego klientów.

W ramach wolności naukowej badacz ma prawo dokonywać selekcji źródeł i oceny. My stoimy na tym stanowisku

— wskazał. Dodał przy tym, że naukowiec ma też prawo do pomyłki.

Debata naukowa byłaby niemożliwa, gdyby badacze nie mogli się mylić. Istotą nauki jest to, że postawione hipotezy nieustannie się weryfikuje. To napędza naukę. Stałe dochodzenie do prawdy

— zaznaczył Jabłoński.

Proces ws. książki „Daleko jest noc” rozpoczął się w październiku 2019 r. Według Filomeny Leszczyńskiej, która pozwała naukowców, jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to – w jej ocenie – dotyczy opisanej przez prof. Barbarę Engelking z Centrum Badań nad Zagładą Żydów historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie. Powódka w pozwie domagała się przeprosin i 100 tys. zł zadośćuczynienia.

W ustnych motywach wyroku sędzia Ewa Jończyk podkreśliła, że publikując „Dalej jest noc” pozwanym badaczom „niewątpliwie przyświecał szczytny cel”.

Ważką rzeczą jest rzeczywiście wyjaśnienie prawdy historycznej i pokazanie postaw Polaków wobec Żydów w okresie okupacji – postaw zarówno heroicznych, jak i postaw negatywnych, ale niech te badania i sposób ich utrwalenia spełnia reguły należytej staranności. Naruszenie tych reguł przez pozwanych uzasadnia udzielenie ochrony powódce

— mówiła.

Dwutomowa książka „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” z 2018 r. przedstawia strategie przetrwania ludności pochodzenia żydowskiego na terenie kilku wybranych powiatów okupowanej Polski. Porusza także problem przemocy Polaków wobec Żydów, głównie po likwidacji gett, gdy Żydzi szukali ratunku m.in. w polskich wsiach. Książka wywołała duże kontrowersje w środowisku historyków. W swoich recenzjach krytykowali ją m.in. historycy Instytutu Pamięci Narodowej, natomiast w obronie autorów wystąpiły m.in. Instytut Yad Vashem, przedstawiciele Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, a także Komitet Nauk Historycznych PAN.

Podczas całego procesu powódkę wspierała Reduta Dobrego Imienia. Fundacja przeprowadziła badania źródłowe oraz finansowała pomoc prawną i ponosiła koszty sądowe tego procesu. Prezes RDI Maciej Świrski mówił PAP po rozpoczęciu procesu, że sporna publikacja stanowi pomówienie dobrego imienia dawnego sołtysa Malinowa i jest sprzeczna z ideami rzetelnej pracy naukowej.

tkwl/PAP

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMiedź Legnica – Górnik Łęczna 1:0. Głos trenerów
Następny artykułLiga Mistrzów. Real Madryt remisuje z Chelsea. Kiedy rewanż? Kto jest w korzystniejszej sytuacji?