A A+ A++

– Nie zgłaszałam tego nigdzie, ale może warto byłoby nagłośnić sprawę chodnika przed Szkołą Podstawową nr 1, z którego korzystają kierowcy, odbierający dzieci ze szkoły, a piesi muszą omijać samochody – napisała Czytelniczka do redakcji 4lomza.pl – Obok pływalni jest wielki parking, ale i tak każdy pcha się jak najbliżej wejścia… Chodzę tamtędy często na spacery, na alejki, z szerokim wózkiem dziecięcym i, oczywiście, ledwo się mieszczę, żeby nie zarysować jakiegoś samochodu…

– Myślę, że nie tylko ja mam taki problem, bo tamtędy przemieszcza się wiele matek z dziećmi. A nieraz zdarzyło się, że szorowałam kółkami po ogrodzeniu. Nie wiem, kto jest właścicielem terenu, ale powinni tam postawić słupki, uniemożliwiające wjazd samochodom na chodnik – podsumowuje e-maila Czytelniczka, podsuwając swoją propozycję ułatwienia życia matkom z dziećmi w wózkach i osobom niepełnosprawnym na wózkach inwalidzkich. Jej zdaniem, kierowcy mogą zatrzymywać samochody i ewentualnie pozostawiać na pobliskim parkingu przed Parkiem Wodnym, skąd bardzo blisko jest do szkoły, nie więcej niż ok. 100 m. Wygodnictwo albo brak wyobraźni ludzi za kółkiem powodują, że wielu woli jednak podjeżdżać tuż przed bramkę wejściową „Jedynki”. Podobnie mogą myśleć rodzice dzieci z przedszkola naprzeciwko, dlatego ten strefowy i okresowy węzeł gordyjski się zapętla. Jakby tego było mało, poprzeczna uliczka w stronę przedszkola ma na zakręcie również 4 miejsca parkingowe, okazjonalnie, dłużej czy krócej zajęte. Manewry parkowania zakłócają ruch.     

Rozjeżdżony kołami trawnik przed „Jedynką”

Około godziny 8. / 9. rano, kiedy rodzice przywożą dzieci do szkoły, i w okolicach godziny 12. do 15., gdy przyjeżdżają po lekcjach, ruch na uliczce przed SP 1, miejscach parkingowych i poboczach jest największy. Dla wyobrażenia sobie w terenie rozmaitych sytuacji, trzeba opisać tamto miejsce. To łukowaty odcinek około 100 metrów 2-kierunkowej uliczki z zakrętem ulicy Kardynała Stefana Wyszyńskiego do bloków przy ulicach: Władysława Broniewskiego i Spółdzielczej, gdzie znajduje się duży parking, z którego korzystają głównie mieszkańcy, ale mogą stać i przyjezdni. Dyskusyjny chodnik biegnie wzdłuż ogrodzenia SP nr 1, którego jeden róg sąsiaduje z pływalnią Park Wodny, a drugi róg skręca w lewo, przez co ogrodzenie biegnie równolegle do bloku Broniewskiego 1A. Gdy patrzymy na opisywane ogrodzenie – mając przed sobą szkołę, a za plecami przedszkole po drugiej stronie uliczki – pośrodku widzimy bramkę wejściową i bramę wjazdową, zamykaną na klucz. To miejsce jest celem przychodzących uczennic i uczniów oraz przyjeżdżających z dziećmi rodziców – ponieważ tędy można dostać się na plac przed szkołą i do budynku placówki. Rozjeżdżony kołami trawnik z lewej strony (bliżej pływalni) stanowi na długości kilkunastu metrów i szerokości ponad metra widomy znak, że kierowcy wykorzystują często i regularnie to miejsce do zatrzymywania się.

„Tylko cudem Opatrzności nie było tutaj wypadku…”

W środę około wpół do drugiej sznurów aut nie ma – tylko samochody podjeżdżające pojedynczo i parkujące wzdłuż uliczki, w taki sposób, że zajmują chodnik przy ogrodzeniu, pozostawiając wolny prawy pas ruchu od ulicy Broniewskiego w kierunku Parku Jana Pawła II. Gdyby zatrzymały się w całości na jezdni, nie zajmując połowy chodnika przy szkole, spowodowałyby, że uliczka stanie się „jednokierunkowa” – z ruchem raz z góry na dół, raz z dołu pod górkę. Przypadek zdarzył, że jeden z pracowników SP 1 chciał wjechać akurat w środę za bramę na teren szkolny – dlatego pozostawił samochód na ulicy, na używanym przez innych pasie ruchu, a sam poszedł po kluczyk i kilka minut mocował się z zamkiem bramy. Takie samotne auto inni kierowcy, jadący za nim, muszą wyminąć z lewej strony, i uważać, żeby nie zrobić czołówki z jadącymi od Spółdzielczej, którzy z kolei mają po prawej parkujące „połowicznie” samochody na chodniku. Mieszkająca w pobliżu kobieta mówi nam o tym, że parkowanie na chodniku przy szkole to codzienność, ale zamieszanie z samochodami tylko cudem Opatrzności nie doprowadziło jeszcze do śmiertelnego wypadku. Ale to kwestia czasu.

Dwie nastolatki uczą się w „Jedynce”. Wychodzą ze szkoły po lekcjach. Z bramki skręcają od razu na chodnik. Opowiadają, że często zdarza się, że dzieci wychodzą lub wybiegają wprost na jezdnię, bo wysiadły rano z samochodu lub po południu w samochodzie czeka rodzic czy rodzice. Zdaniem przyjaciółek, przydałoby się jeszcze jedno przejście dla pieszych – mimo że jedno jest w pobliżu, w stronę pływalni. Dlaczego…? Przyjaciółki zauważają, że dodatkowe białe pasy na ruchliwej uliczce i znaki ostrzegawcze o dzieciach przypomniałyby kierowcom o szczególnej ostrożności… Na jezdni na odcinku powyżej bramki i bramy oraz poniżej zamontowano 2 progi zwalniające. Nie wiadomo, czy od razu były zbyt niskie, czy z powodu starcia i wgniecenia w podłoże, nie są dla rozpędzonych samochodów nadmierną przeszkodą. – Gdy chodnik jest zatarasowany, muszę wyjeżdżać szerokim wózkiem na jezdnię i manewrować pomiędzy samochodami, zatrzymującymi się i poruszającymi – martwi się matka,udręczona codziennym slalomem popołudniowym. – Po drugiej stronie jest wąski chodnik, który nagle się urywa. Tuż za nim są miejsca parkingowe i piesi wchodzą wprost pod koła. Zależy mi na bezpieczeństwie własnych dzieci. Piszę, bo to miejsce zagraża zdrowiu i życiu innych. 

Mirosław R. Derewońko

tel. red.  696 145 146

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJackowski przepowiedział przyszłość Lewandowskiego. Oto co go wkrótce czeka
Następny artykułPrzewijaj dalej. To tylko jakiś facet kontroluje samochód wzrokiem