A A+ A++

Od 13 października do 20 stycznia – dokładnie 99 dni Ryszard Terlecki „odpoczywał” od odwiedzin na Limanowszczyźnie, choć ta część jego nowego okręgu wyborczego w czasie kampanii była jednym z miejsc najczęściej odwiedzanych przez polityka z Krakowa.

Przyjeżdżał na pikniki i spotkania ze strażakami, oddawał do użytku halę sportową w Wilkowisku, biesiadował z gospodyniami wiejskimi i bawił na folklorystycznych festiwalach. Promował też 800+ w Laskowej, sprawdzał postępy na budowie bazy WOT w Limanowej i modlił się w czasie limanowskiego odpustu w bazylice. Gościł w wielu urzędach m.in. w czasie sesji. To tylko niewielka część aktywności Ryszarda Terleckiego z kilku tygodni w trakcie kampanii wyborczej.

Ta aktywność przyniosła wymierny efekt. Uchodzący za niepopularnego polityka, Terlecki jako lider listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu nr 14, obejmującym Sądecczyznę i Podhale, zdobył blisko 30 tys. głosów i zapewnił sobie reelekcję.

To dla mnie wielki zaszczyt reprezentować region Sądecczyzny i Podhala w parlamencie RP. Razem obronimy Polskę – pisał w mediach społecznościowych dzień po wyborach parlamentarnych.

Z oficjalną i udokumentowaną wizytą Ryszard Terlecki ostatni raz przyjechał na Limanowszczyznę dwa dni przed głosowaniem – 13 października. Odwiedził wówczas zabytkowy kościół pw. Wszystkich Świętych w Łososinie Górnej, gdzie w towarzystwie m.in. miejscowego proboszcza i radnych rozmawiał o środkach z budżetu państwa przeznaczanych na renowację świątyni. Relację z wizyty zamieścił w mediach społecznościowych.

Od tamtej pory wyborcy musieli czekać na wizytę „swojego posła” (w powiecie limanowskim na polityka PiS zagłosowało ponad 7 tysięcy osób) dokładnie 99 dni. W sobotę, 20 stycznia, Ryszard Terlecki przypomniał sobie drogę z Krakowa na limanowską prowincję i wziął udział w przeglądzie grup kolędniczych w Lubomierzu. Miejsce zajął obok wicestarosty Agaty Zięby, która – przynajmniej na czas kampanii do samorządu – opuszcza partyjne szeregi PiS.

Przypomnijmy, że w 2019 roku Ryszard Terlecki kandydował z Krakowa, ale do Sejmu wszedł rzutem na taśmę, osiągając bardzo słaby wynik. Z tego powodu przesunięto go na “jedynkę” do bastionu PiS w charakterze „spadochroniarza”. Były wicemarszałek mandat zdobył, ale cała lista zdobyła mniej głosów i w okręgu nowosądeckim PiS stracił dwa mandaty.

Wszyscy popełniają różne błędy, my też popełniamy oczywiście. Ja może jeszcze za mało jeździłem do Limanowej, Nowego Sącza, okolic Nowego Targu – komentował wynik i kampanię pod koniec października.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUrząd Miejski w Grudziądzu: Zapisy do Międzypokoleniowego Centrum Wiedzy
Następny artykułSetki milionów złotych na drogi na Mazurach