A A+ A++

Gdyby po pierwszych 30 minutach spotkania w Kobierzycach ktoś powiedział, że mecz nie jest jeszcze rozstrzygnięty, zapewne uznany zostałby za niespełna rozumu. To nie miało prawa się zdarzyć, a jednak! Kapitalny powrót do gry Handball JKS-u, szczypiorniacka odmiana popularnej piłkarskiej remontady, zaowocował niezwykle cennym punktem, wywalczonym na arcytrudnym terenie.

Albo przyjezdne z trenerem Michałem Kubisztalem na czele taki miały plan (zupełnie szalony), albo tak nie chciały, ale tak wyszło, albo finalne rozstrzygnięcie złożyły na ręce fortuny i czekały na werdykt. Jeśli prawdą jest ta pierwsza teza, to zagrały absolutnie va banque. Pozwolić się wyszumieć faworytowi, pozornie udać zespół już pogodzony z losem i szaleńczo zaatakować w momencie, kiedy rywal już się pławił w myślach udanej, rozrywkowej sobotniej nocy, dopisując wcześniej komplet punktów do dotychczasowego dorobku.

Ale prawdę powiedziawszy każdy miał prawo tak sądzić, patrząc na I połowę spotkania. Ta była w zasadzie bez historii. 16:8 po 30 minutach gry nie pozwalał inaczej myśleć jak, że w zasadzie jest już pozamiatane.

Miały kontrolę do czasu

Najprawdopodobniej z takim nastawieniem popularne „Kobierki” wyszły na II połowę. Z całą pewnością ich poziom mobilizacji i koncentracji zmalał. Każdemu zespołowi by zmalał… Pewnie miały przekonanie, że nic złego się im już nie przytrafi, a wszystko będą mieć pod kontrolą. Po 7 minutach gry niczego nie straciły z przewagi. Było 19:11 po bramce Oliwii Domagalskiej. W tym momencie w jarosławianki wstąpiły nowe siły. Okres między 37. a 46. min Handball JKS wygrał 2:7 i na niecały kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry było „tylko” 21:18. Sytuację starała się opanować Magdalena Drażyk. Trafiła dwa razy z rzędu i w 48. min KPR odskoczył na 23:18. Tyle, że więcej bramek przyjezdne nie dały rywalkom już rzucić! Rewelacyjna wręcz praca w defensywie się opłaciła. S. Guziewicz, Wiktoria Kostuch i S. Matuszczyk znalazły sposób na Beatę Kowalczyk. Stalowe nerwy w samej końcówce zaprezentowała ta druga, dwukrotnie celnie trafiając z linii 7 metrów. Drugi raz na wagę dopędzenia faworytek i doprowadzenia do serii rzutów karnych! To co kilkadziesiąt minut wcześniej wydawało się niemożliwością, oblekło się w realne szaty. Handball JKS Jarosław absolutnie sensacyjnie miał już w dorobku jeden punkt.

I niewiele zabrakło, aby serię „siódemek” wygrał. Trafiały kolejno: Natalia Dmytrenko, Edyta Byzdra, Wiktoria Kostuch. W czwartej serii pomyliła się jednak Julia Skubacz i to zdecydowało, że dwa punkty pozostały w Kobierzycach.

KPR Kobierzyce – Handball JKS Jarosław 23:23 (16:8), karne: 5:4

  • KPR: Kowalczyk, Chojnacka – Kucharska 0, Drażyk 2, Kocińska 0, Buklarewicz 1, Janas 2, Wiertelak 4, Kozioł 0, Ważna 2, Domagalska 2, Cygan 4, Despodovska 4, Smolich 1, Melekestseva 1, Saltaniuk 0.
  • Handball JKS: Kordowiecka, Kubisztal, Musakova – Szczotka 0, Guziewicz 3, Dmytrenko 2, Byzdra 9, Galas 0, Matuszczyk 3, Hawryluk 0,V. Kozimur 0, Kostuch 4, Luberecka 0, Skubacz 0, Strózik 0, K. Kozimur 2.

Sędziowali: Paweł Klimkowicz (Opole) i Mateusz Stonoga (Ozimek). Kary: KPR – 16 min; Handball JKS – 4 min. Widzów: 550.

Autor: Mariusz Godos
/ Życie Podkarpackie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWypadek w Załużu. Jedna osoba poszkodowana (VIDEO, ZDJĘCIA)
Następny artykułWybuchł pożar