A A+ A++

To, co przeżywamy czy to, co nas spotyka przekładamy na agresję wobec siebie samych. Na miliony sposobów. Wyjście z tej sytuacji najczęściej jest jedno: specjalistyczna pomoc, a następnie wzmacnianie odporności psychicznej oraz psychoedukacja – podkreśla Justyna Soroka, psycholog. 1 marca przypada Światowy Dzień Świadomości Autoagresji.

Pamiętam ze swojej praktyki 12-letnią dziewczynkę, która trafiła do mojego gabinetu z uwagi na fakt, że w szkole ciągle otrzymywała uwagi dotyczące swojego zachowania. Chodziło o to, że nieustannie na lekcjach siedziała w czapkach albo takich dużych opaskach na włosach – opowiada specjalistka. Nauczyciele się denerwowali i kazali jej to zdejmować, ona nie chciała, kończyło się wpisami do dziennika, wzywaniem rodziców. Początkowo brano to za przejaw jej krnąbrności czy klasycznego „buntu nastolatka”. Co się okazało? Dopiero po kilku rozmowach zdjęła przy mnie tę czapkę. Na głowie miała liczne ślady po wyrwanych włosach, najwięcej w okolicy przedziałka. Była to reakcja na nadmierne oczekiwania dotyczące ocen w szkole. Gdy po powrocie z lekcji okazywało się, że ma mnóstwo zadań i nauki na dzień następny i czuła ogromna presję, że musi temu wszystkiemu sprostać – w taki sposób rozładowywała napięcie. Dziewczyna dziś jest w szkole średniej, ma piękne, długie włosy. Oczywiście proces terapeutyczny był niezbędny – podsumowuje specjalistka. Tu ważny apel do rodziców i opiekunów dzieci, u których pojawiły się zachowania autodestrukcyjne: warto skierować się do specjalisty i powiedzieć o tym, co dziecko robi. Przełamanie wstydu i lęku jest niezwykle istotne. Ukrywanie czy pomijanie tej informacji nie jest żadnym wyjściem z sytuacji. Spotkałam się też z bardzo negatywnym podejściem rodziców do autodestrukcyjnego zachowania dziecka pod postacią wyśmiewania, karania albo nagradzania za powstrzymanie się od takich działań. To również droga donikąd – zastrzega Justyna Soroka.

W literaturze fachowej o działaniach autodestrukcyjnych można spotkać bardzo wiele opisów, pojęć i klasyfikacji, ale najistotniejszy wydaje się aspekt samookaleczeń bez intencji samobójczych i zachowań samobójczych. W pierwszej grupie najczęściej mamy do czynienia z samookaleczaniem się w sposób kompulsywny, powtarzalny albo impulsywny. Często są to działania, które początkowo łatwo ukryć np. na wewnętrznych stronach ud czy w okolicach kostek. Istnieją badania wskazujące na to, że autodestrukcja najczęściej pojawia się u dziewcząt w wieku nastoletnim, obserwowano również, że u chłopców częściej pojawiają się działania o charakterze siłowym np. uderzanie. Mnogość opisów i ocen tego zjawiska to najlepszy dowód, że jest ono wciąż ważnym przedmiotem badań i jeszcze wiele w tej sprawie musimy się dowiedzieć – podkreśla Justyna Soroka.

Typowy wiek dokonywania pierwszych niesamobójczych samouszkodzeń to 12–14 lat. Istnieją oczywiście czynniki ryzyka oraz sygnały alarmowe stanowiące wskazówki przydatne do identyfikowania autoagresji i samouszkodzeń podczas kontaktu z dzieckiem. Należą do nich m.in. brak wiary w siebie, tendencje do perfekcjonizmu („muszę dostać piątkę, każda inna ocena to moja porażka”) i ciągłe próby sprostania oczekiwaniom rodziców, stany depresyjne, izolacja od rówieśników, poczucie odrzucenia – wymienia specjalistka. Istotne są doświadczenia dziecka: czy miało styczność z przemocą fizyczną, psychiczną, seksualną, co wpływa na jego samoocenę, czy kaleczenie swojego ciała to tylko narzędzie do rozładowania napięcia i skanalizowania zbyt wielu trudnych emocji – dodaje.

Autor: Anna Ginał

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKosztowna pomyłka Szwajcarów. Zurych próbuje odzyskać 200 mln dol.
Następny artykułJoński składa wniosek o konfrontację prokuratorów. Chodzi o wybory kopertowe