A A+ A++

Nie mogłem sobie wybrać lepszego momentu na odwiedzenie Brna aniżeli późna jesień, listopad tego roku. Miniony rok był bowiem czasem szalonej prędkości i intensywności. I jeśli gdzieś, po takim szybkim, życiowym biegu, dobrze się odpoczywa, to właśnie w Europie Środkowej. Kontynuując więc kilkuletnią tradycję wyruszyłem w drogę aby tym razem odkrywać i poznawać naszych zachodnich sąsiadów. Tym razem na obszarze magicznych czeskich Moraw.

Moja przygoda z Brnem rozpoczęła się w zupełnie dziwnych okolicznościach gdy dwa lata temu zawitałem do tego miasta wraz z Magdaleną, aby leczyć w tutejszej klinice neurologicznej naszego psa. Krótki spacer po mieście, obiad w klasycznej czeskiej restauracji i zimowa aura sprawiły, że wyjechaliśmy z mglistymi wspomnieniami. Gdy pewnego dnia rok temu przyjechałem do Brna pociągiem z Budapesztu i oczekiwałem na kolejny transport do Katowic, pomyślałem, że fajnie byłoby tutaj wrócić. I tak, pod koniec tego roku, nareszcie zdarzyła się okazja aby Brno poznać tak naprawdę. A uwierzcie, że poznać to miasto naprawdę warto.

„Brno było kiedyś dziurą, która z czasem wyciągnięta została z tego dołka przez młodych ludzi, którzy zaczęli wyjeżdżać w świat, potem wracać tutaj i na nowo tworzyć swoje miasto”

Adam Vodička – manager i właściciel Anybody Hotel w sercu Brna

Jak wiele miejsc w Europie Środkowej, tak i Brno cierpiało przez długi czas z powodu szarej bylejakości odziedziczonej po długim okresie socjalistycznej kolonizacji. Obraz sennego miasta znajdziemy w filmie „Sex w Brnie” (oryginalny tytuł: Nuda v Brně), czeskim filmie z 2003 roku w reżyserii Vladimíra Morávka. Od tego czasu wiele się zmieniło, tak w stolicy Moraw Południowych i drugim największym mieście Czech, jak i w całym naszym regionie Europy. Do Brna wróciło życie i dziś odkrywa przed nami, podróżnymi, ciekawe karty, które warto poznać.

Sporo w ostatnich latach mówimy w całej branży na temat zjawiska znanego jako „overtourism” – nadmiernego ruchu turystycznego. To straszliwa sytuacja, w której tak turyści, mieszkańcy jak i władze odpowiedzialne za politykę turystyczną, nie radzą sobie zupełnie z nadmiarem ludzi odwiedzających jakieś miejsce. Tym miejscem w Czechach jest Praga. Dlatego warto mówić i pisać o miejscach, które stanowią alternatywę dla zadeptywanych miejsc. Taką alternatywą dla tych, którzy pragną zaznajomić się z czeską historią i kulturą, jest właśnie Brno – miasto innej odsłony czeskiej kuchni, miasto, gdzie bary winem i piwem stoją a w kawiarniach obok kaw serwuje się wino, wreszcie miasto, które przyprawi o dreszcze każdego fana architektury.

Ciągle rozwijający się miasto, ze swoją kreatywnością, piękną i długą historią i zróżnicowaną sceną kulturową, jest idealnym wyborem dla tych, którzy pragną ominąć tłumy i gąszcz kijków do selfie wymachiwanych przed ich głowami. To miasto pełne studentów, uniwersytetów, nowych technologii, firm odnoszących sukcesy i ludzi posiadających pasję do odtwarzania swojej małej ojczyzny i opowiadania o niej tym, którzy postanowili tutaj zawitać.

Takich jak Filip Hlavinka i Krzysztof Piekarski, którzy mówią, że są „amatorami i miłośnikami wina, bo picie wina i rozmowy przy winie nigdy człowieka nie nudzą” oraz współzałożycielami , którego celem jest pokazywanie przyjezdnym morawskich winnic, zapoznanie ich z procesem produkcji wina oraz zapoznanie ich osobiście z morawskimi winiarzami. Moja obecna podróż na Morawy to wynik zaproszenia tych dwóch niesamowicie pozytywnych ludzi, którzy skrzyknęli niemałą grupę lokalnych organizacji i biznesów i postanowili za pomocą różnorodnych, polskich autorów, pokazać swoją krainę nam, sąsiadom zza miedzy. Filip – śpiewak operowy i Krzysztof – dziennikarz, to dwójka ludzi o niewyobrażalnie wielkim sercu do tego co robią oraz dla ludzi, których goszczą. Wyruszmy więc na pierwszą część naszej podróży z nimi – do Brna, stolicy Moraw Południowych.

Processed with VSCO with a8 preset

Do Brna dotrzeć jest niezwykle łatwo. To jakieś trzy godziny drogi z Katowic lub pięć godzin autobusem z Krakowa. Wystarczająco niewiele, aby przybyć tutaj łatwo i pozostać chociażby na weekend

Gdy przyjeżdża się na miejsce chociażby na jedną noc, warto wybrać hotel, jakiego jeszcze w życiu nie doświadczyliście. Anybody Hotel to totalnie ciekawy koncept. Nie ma w nim recepcji, wszystko odbywa się za sprawą technologii a kluczową rzeczą jest to, że nikt nie przeszkadza, nie zawadza osobom czy parom, które tutaj przyjeżdżają. W przeciwieństwie do większości klasycznych założeń hotelowych, w których lobby zwala z nóg zaś cała droga do pokoju stopniowo obdziera nas z pierwszego wrażenia, w tym przypadku cały efekt „wow” pojawia się po przekroczeniu progu pokoju.

Bądź każdym – hotel daje odpowiedź na odwieczne pytanie, które ludzie sobie zadają: jak by to było być kimś innym? W hotelu Anybody możemy stać się prawie każdym na jedną noc. Możemy po prostu dobrze się bawić. Od wyboru pokoju i jego interaktywnego wyposażenia po unikalną „grę” inspirowaną słynnym filmem, które czekają na nas w środku, wszystko prowadzi do zupełnej personalizacji doznania. To hotel, który stawia na zabawę i najwidoczniej odpowiada na potrzeby rynku skoro jest praktycznie cały czas zarezerwowany. Możemy w nim wcielić się w fotografa, podróżnika, pisarza i wiele innych postaci, wszystko wedle ochoty i uznania. Po zameldowaniu i być może odrobinie zabawy, warto w końcu ruszyć w miasto.

Zanim jednak na dobre ruszymy w tango z Brnem, warto na chwilę zatrzymać się przed pałacem, w którym znajduje się hotel, gdyż ten położony na placu Zelný trh numer 10 budynek to w ogóle gorący adres w mieście. Znajdziemy w nim nie tylko wspomniany hotel ale także genialne bistro Elsner.

Na parterze pałacu znajdziecie więc wspomniane bistro Elsner z połączonymi ze sobą sklepami: rzemieślniczą piekarnią i cukiernią, gdzie można oglądać pracę piekarzy oraz spróbować ich wypieków. Ich pieczywo jest także dostępne razem z najlepszymi winami z Moraw bezpośrednio na miejscu. Nie znajdziecie pod tym adresem żadnych przemysłowych, gotowych składników. Wszystko pochodzi z lokalnych źródeł i jest świeżo wyprodukowane. Wszystkie produkty są przyjazne dla środowiska, a co najważniejsze, z naciskiem na zapewnienie jak najlepszych wrażeń kulinarnych. To, co pozostaje, nie jest zaś wyrzucane, ale przekazywane ubogim.

Nie ma lepszego sposobu na zapoznanie się z nowym miejscem aniżeli wyjście na jego najwyższy lub jeden z najwyższych punktów i spojrzenie na miasto z góry. Aby to uczynić warto wybrać się na początku wizyty w Brnie na wieżę ratuszową, z której rozpościera się niesamowita panorama miasta. Co z niej zobaczymy? Przede wszystkim to, że Brno to wielkie małe miasto. Choć rozpościera się na sporym obszarze jego starówka jest niezwykle kompaktowa. Dlatego też warto miasto zwiedzać pieszo, za wyjątkiem jednej, ale za to jak ważnej atrakcji – jakiej, zobaczcie dalej.

Zanim więc zapuścimy się na dobre w kompaktowe i urocze stare miasto, wyruszmy na chwilę poza jego centrum w jeszcze jeden punkt, z którego spojrzymy na miasto z niezwykle ciekawej perspektywy. Willa Tugendhatów to wyjątkowe, wpisane na listę UNESCO, miejsce, w którym odbędziemy podróż przez miniony wiek, tak bardzo burzliwy dla całego naszego regionu. Podobnie jak Galicja z której pochodzę, tak i Morawy Południowe stanowiły kiedyś obszar cesarstwa austro-węgierskiego dlatego tuż po narodzeniu się państwa czechosłowackiego w 1918 roku architekci pracujący w Brnie pragnęli niczego innego tylko odciąć się od imperialnej, wiedeńskiej architektury. Wtedy na scenę wkroczył funkcjonalizm i moderna, które przekształciły Brno i nadały mu niezwykle ciekawej różnorodności.

Willa Grety i Fritza Tugendhatów, zaprojektowana przez architekta Ludwiga Miesa van der Rohe i zbudowana w latach 1929–1930, jest zabytkiem nowoczesnej architektury i jest jedynym przykładem modernistycznej architektury czeskiej wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Brno na początku dwudziestego wieku było bogatym miastem, w którym funkcjonowało około 140 fabryk tekstylnych. W mieście i okolicach istniały lub tworzyły się niewyobrażalne fortuny. Takie jak ta należąca do rodziny Tugendhatów, która zleciła zbudowanie swojej rodzinnej willi światowej sławy architektowi i projektantowi wnętrz – Mies van der Rohe.

Wraz z Le Corbusierem i Walterem Gropiusem, Mies van der Rohe pomógł w pionierskiej krystalizacji stylu międzynarodowego jako głównego nurtu nowoczesnej architektury na początku lat dwudziestych. W przeciwieństwie do Le Corbusiera i innych wczesnych mistrzów stylu międzynarodowego, którzy się od niego odeszli, częściowo z powodu krytyki nowoczesnej architektury w latach 60. XX wieku, był całkowicie oddany ruchowi przez ostatnie cztery dekady swojej kariery. Budynki Miesa często podkreślają swoją wyjątkowość w stosunku do otoczenia, pokazując siebie – i przez swoją przejrzystość, swoich mieszkańców – na widoku. W przypadku berneńskiej willi, w środku mamy z kolei do czynienia z niezwykłą prostotą i brakiem dekoracji – dekoracjami są bowiem elementy wyposażenia jak drzwi z drzew orientalnych czy podłoga z kamienia sprowadzonego z Tivoli.

Miejsce to jest absolutnie piękne i warte każdego czasu, aby je odwiedzić. Nie tylko jest to ikona architektury, ale także miejsce, w którym jesienną porą zrozumiemy filozofię ogrodu, który znajduje się za oknem i opowiada nam o przemijającym czasie, o zmieniającej się naturze i wszystkich tych prostych i przyziemnych rzeczach, o których zdajemy się zapominać.

W temacie spraw, o których zdecydowanie zapominamy albo wypieramy ze świadomości, śmierć jest zdecydowanie czymś, co nie towarzysz nam za bardzo na co dzień. Przypomnienia o niej nie uniknie się jednak w Brnie, gdyż jedną z atrakcji miasta jest położone pod kościołem św. Jakuba Ossuarium, w którym złożone są doczesne szczątki 50 tysięcy mieszkańców miasta. Jest to drugie największe, po paryskim, ossuarium w Europie. Jego wnętrza zostały odkryte podczas badań w 2001 roku, zaś z następujących po odkryciu badań antropologicznych wynika, iż pochowano w nich ofiary średniowiecznych epidemii dżumy i cholery a także ofiary działań wojennych z różnych okresów wojen oraz z szwedzkiego oblężenia.

I tak przebrnąwszy przez tematy ciężkie i niemalże filozoficzne, warto wybrać się na spacer po współczesnym Brnie. Miasto, dbając o przeszłość, mocno spoglądaj jednak w przyszłość. Brno ląduje wysoko we wszelkich rankingach uniwersyteckich jako miasto o najwyższym odsetku studentów. Liczące około 380 000 mieszkańców miasto jest także domem dla 80 000 studentów kilkunastu uniwersytetów. Stolica Moraw Południowych to miasto młode i pełne energii, kawiarni wypełnionych ludźmi, winiarni pełnych smakoszy wina, restauracji pełnych fanów dobrego jedzenia. Warto przyjechać tutaj, aby poznać to miasto przede wszystkim od tej strony.

Wracamy więc z wysokiej wieży, która oferuje wspaniałe panoramiczne widoki na miasto poniżej, w tym wiele najważniejszych atrakcji Brna. Wchodząc, uważajcie na jeden z symboli miasta – krokodyla zwisającego z sufitu. Legenda głosi, że ów „smok” czy też „krokodyl” kiedyś terroryzował miasto. Wygląda na to, że dziś już nic nie grozi jego mieszkańcom, zaś turystom przybywającym do Brna z pewnością nie grozi brodzenie w tłumach ludzi.

Brno. Atrakcje stolicy Moraw Południowych

Brno jest pełne cennych zabytków i ciekawych miejsc do odwiedzenia. Paradoksalnie jest to miasto, które rzadko odwiedzane jest przez turystów, którzy decydują się na podróż przez Morawy. To kraina pełna czarujących miejscówek, o których przeczytacie w kolejnych odsłonach morawskiej serii, jednak w mojej opinii zdecydowanie warto spędzić chociaż trochę czasu w tym właśnie mieście zanim ruszy się do eksplorowania skarbów regionu.

Zdecydowanie warto odwiedzić dwa dominujące wzgórza w centrum miasta: na wzgórzu Pietrow można podziwiać katedrę św. Piotra i Pawła zaś na zamkowym szczycie wzgórza Špilberk znajduje się słynny zamek, który przede wszystkim słynie z zapierających dech w piersiach widoków. W samym budynku w przeszłości znajdowało się najsurowsze więzienie w w cesarstwie Austro-Węgierskim.

Serce miasta to Zelný trh (Rynek Warzyw), gdzie znajduje się Stará radnica (Stary Ratusz) z legendarnym, wspominanym wcześniej smokiem oraz wieżą widokową, z której rozpościerają się widoki na miasto. Sporymi atrakcjami są także podziemia takie jak Labirynt pod Zelným trhem. Jeśli interesują Was budowle sakralne, warto odwiedzić kościół św. Jakuba oraz Bazylikę Wniebowzięcia Matki Bożej. Dla fanów architektury, warta poznania jest owa słynna symbioza imperialnego, austriackiego stylu z moderną, która starała się odciąż od czasów, gdy Morawy były częścią cesarstwa.

Warto jednak pamiętać o tym, że cały urok Brna oraz Moraw to fakt, jak jego mieszkańcy potrafią celebrować piękno życia. Czy to przy winie, czy też przy piwie, każdy znajdzie miejsce dla siebie tak w Brnie jak i w całym regionie. Podczas weekendowego wieczoru na mieście warto zjeść we wspomnianym wcześniej bistro Elsner aby potem wyskoczyć to dwóch miejsc, które znajdują się dosyć bliskie siebie. Pierwsze to najsłynniejszy bar miasto, czyli Bar Który Nie Istnieje, w którym skosztujemy się w świetnych drinkach, piwach i winach, zaś wypiwszy za dużo, zregenerujemy się w wegańskiej knajpie z przepięknym wnętrzem, czyli Forky’s.

Więcej o tym, gdzie można w Brnie zjeść i wypić przeczytacie u Poszli-Pojechali, którzy także przemierzali Brno w ten weekend. Link do artykułu znajdziecie .

Noce w Brnie mają wyjątkowy urok. To wtedy tłumy ruszają w miasto aby zabawić się w jednej z wielu restauracji i klubów muzycznych. Po wszystkim, przychodzi czas na nocny spacer po mieście, aby nabrać siły na kolejny dzień oraz spalić to, co organizm przyjął, szczególnie to coś, co ma zbyt wiele procentów.

Jest kilka miejsc, w których tak miejscowi, przebywający w mieście studenci, jak i także turyści, wybierają się na wieczorne spotkania. Jednym z najlepszych adresów jest Jakubské náměstí, czyli Plac św. Jakuba. My jednak wracamy o dosyć młodej porze, gdyż następnego dnia rozpoczyna się eksplorowanie dziesiątek interesujących miejsc w regionie. I tak właśnie Morawy otwierały się przed nami i zapraszały do dalszego poznawania swoich uroków. O tym jednak przeczytacie już w kolejnych częściach owej serii.

***

Na Morawy zaprosili nas i przygotowali program: Filip Hlavinka oraz Krzysztof Piekarski z agencji

Patronat nad tą częścią wyjazdu objęli TIC Brno (oficjalna informacja turystyczna) – koniecznie sprawdźcie ich portal klikając w ten hasztag.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł11 listopada – zakłamane święto
Następny artykuł101 lat temu Polska odzyskała niepodległość. “Polski staje się odtąd faktem dokonanym”