A A+ A++

Ze względu na brak poniedziałkowej sesji w Stanach Zjednoczonych, początek bieżącego tygodnia na rynkach surowcowych był mało emocjonujący. Jednak już dziś pojawiły się wyczekiwane dane z Chin, które okazały się negatywnym akcentem dla cen wielu surowców, w tym ropy naftowej. Bank centralny Chin, zgodnie z oczekiwaniami, obniżył stopy procentowe, jednak obniżka okazała się mniejsza od oczekiwań. Zarówno jednoroczna, jak i pięcioletnia stopa pożyczkowa, zostały bowiem obniżone zaledwie o 10 pb.

Co prawda była to wyczekiwana, pierwsza obniżka stóp pożyczkowych w Chinach od 10 miesięcy, jednak biorąc pod uwagę wątłe ożywienie gospodarcze w Państwie Środka po pandemii, na rynku oczekiwano bardziej agresywnego działania PBOC.

Po chańskim rozczarowaniu, oczy inwestorów zwracają się na nowo w stronę banków centralnych krajów zachodnich. O ile ECB dość stanowczo wskazuje na plany dalszego podwyższania stóp procentowych ze względu na wciąż wysokie poziomy inflacji, to więcej emocji wzbudza sytuacja w Stanach Zjednoczonych, która jest znacznie mniej jednoznaczna. Fed niedawno zaznaczył, że cykl podwyżek stóp procentowych nie został jeszcze zakończony, jednak inwestorzy nadal czekają na szczegóły. Te mogą pojawić się już jutro, bowiem Jerome Powell ma występować w Kongresie, naświetlając dalsze plany Rezerwy Federalnej, dotyczące polityki monetarnej w USA. Im bardziej jastrzębie będą słowa Powella, tym większa może być presja na ceny ropy naftowej.

Na razie negatywnie na ceny ropy wpływają także informacje dotyczącej jej podaży. Mimo amerykańskich sankcji, produkcja i eksport ropy naftowej w Iranie w 2023 roku mają ponownie wzrosnąć. Także eksport paliw z Rosji rośnie, zapełniając lukę po cięciach produkcji i eksportu przez państwa kartelu OPEC.

Jednak warto mieć na uwadze, że ceny ropy naftowej w tym momencie są kształtowane przede wszystkim przez oczekiwania dotyczące popytu, a nie podaży. Jeśli więc polepszą się oczekiwania związane z rozwojem globalnej gospodarki, to notowania ropy naftowej – zwłaszcza przy obecnych śmiałych cięciach produkcji – mogłyby wystrzelić w górę. A dopóki prognozy gospodarcze są słabe, także ceny ropy pozostają pod presją podaży.

ZŁOTO

Atmosfera wyczekiwania na rynku złota.

Na początku bieżącego tygodnia notowania złota poruszają się pod presją podaży. Cena tego kruszcu zniżkuje na nowo do okolic 1960 USD za uncję. W dużym stopniu ruch ten jest wywołany odreagowaniem wzrostowym wartości amerykańskiego dolara, czyli waluty negatywnie skorelowanej z notowaniami złota.

Nadal jednak cena kruszcu pozostaje w średnioterminowym kanale konsolidacyjnym, ograniczonym od góry psychologiczną barierą 2000 USD za uncję, a od dołu rejonem 1950-1955 USD za uncję. A do wybicia się z tego ruchu bocznego, złoto prawdopodobnie będzie potrzebowało mocniejszych impulsów. Jednym z takich impulsów potencjalnie mogłaby być jasna deklaracja Rezerwy Federalnej, dotycząca dalszych działań tej instytucji w zakresie prowadzonej polityki monetarnej.

Póki co Fed ewidentnie pozostaje elastyczny i dopasowuje się do uwarunkowań rynkowych oraz mieszanych danych makro z USA – co w rezultacie, zwiększa niepewność związaną z jego dalszymi ruchami. Jutro i pojutrze Jerome Powell ma przemawiać w Kongresie – i to wystąpienie może być jednym z kluczowych punktów tego tygodnia na rynkach finansowych. Niemniej, jeśli Powell znów zaprezentuje bardzo elastyczną wizję polityki monetarnej w USA, to jego wystąpienie może pozostać bez istotnego znaczenia dla wyceny złota.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWoś: Wspólny start PiS i SP kwestią ostatnich porozumień
Następny artykułJulian Sands zaginął w górach pół roku temu. Podjęto dalsze działania