A A+ A++

Na początek trochę faktów. Jerzyki to wędrowne ptaki. Są średniej wielkości, a rozmiarem, kształtem i sylwetką w locie przypominają jaskółki, mimo braku pokrewieństwa. Jerzyki występują prawie w całej Europie, a zimują w południowej Afryce. W ciągu dnia – według danych Dyrekcji Ochrony Środowiska – jerzyk potrafi upolować nawet 20 tys. komarów much i meszek. Niezły wynik! A może być nawet lepszy, jeśli doliczymy do tego młode, które matka musi wykarmić.

Dla ludzi to znakomita informacja – w końcu mamy cichego sprzymierzeńca w wojnie z kąsającymi owadami. To czemu w takim razie każdego lata komary tak strasznie tną?

W Polsce ptaki te są objęte całkowitą ochroną gatunkową. I to w sumie tyle, bo rzeczywistość jak zwykle niewiele robi sobie z zapisów. Ważny głos w temacie dał dr Dawid Ciemięga, który w facebookowym poście opisał, jak wygląda sytuacja jerzyków w Tychach, gdzie na co dzień pracuje:

“(…) Na dzień dzisiejszy zniszczono większość stanowisk lęgowych tych ptaków w Tychach. Jerzyki gniazdują m.in w otworach wentylacyjnych i szczelinach wysokich budynków, głównie wieżowców, w czasie termomodernizacji te otwory zakratowano. Problem, o którym teraz napiszę, dotyczy całego kraju i tysięcy budynków w setkach miast – w ciągu ostatnich lat powszechną praktyką było zamykanie otworów wentylacyjnych z żywymi ptakami wewnątrz. (…)

Posłużę się przykładem Mysłowic i Mikołowa, gdzie niedawno w czasie remontów całych dużych osiedli, zakratowano żywcem ponad 200 czynnych gniazd jerzyków, przyjmując, że w gnieździe są dwa pisklaki, mówimy o zakratowaniu ponad 400 ptaków, które uwięzione wewnątrz zdychały powoli z głodu. (…) W czasie akcji w Mikołowie i Mysłowicach wstrzymaliśmy prace remontowe na całych osiedlach, ale po zdjęciu kratek wentylacyjnych okazało się, że było zbyt późno i większość ptaków już nie żyła (…)”

Smutny to obraz i boleśnie prawdziwy. Istnieją oczywiście sztuczne metody zapobiegania inwazji komarów, jednak w tym przypadku warto byłoby postawić na bioróżnorodność, związaną bezpośrednio z większą uwagą przy remontach.

Taki plan wdrożono w 2012 roku w Świnoujściu, gdzie postanowiono zamontować budki lęgowe dla jerzyków. Jak, po sześciu latach, ta decyzja wpłynęła na życie mieszkańców? Zapytałem o to Roberta Karelusa, rzecznika prasowego Urzędu Miasta w Świnoujściu.

– Jedna budka stoi nawet koło mojego domu – podkreśla na początku rozmowy. – Nie wiem, czy populacja jerzyków wzrosła, ale część budek została zasiedlona. Na razie komarów nie mamy, bo oprócz budek prowadzimy akcję odkomarzania na którą wydano ćwierć miliona złotych. Polega to głównie na odymianiu i zalewaniu miejsc, gdzie komary mogą się wylęgać. Czy jerzyki pomagają? Nie da się definitywnie odpowiedzieć na to pytanie, my na razie nie zamierzamy rezygnować z tej akcji. Dalej będziemy proponować budki mieszkańcom i spółdzielniom mieszkaniowym. Mam nadzieję, że liczba budek i jerzyków w naszym mieście wzrośnie – dodaje.

Brak jerzyków boleśnie odczuwają jednak inne miasta. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji są opryski, które jednak nie zostały zlecone przez miasto. Są po prostu zbyt kosztowne. I oczywiście nie wpływają pozytywnie na zdrowie.

“Wdychanie mgły roztworu preparatów jest szkodliwe. Dla owoców i warzyw stosuje się karencję jak dla środków ochrony roślin od trzech do siedmiu dni”, tłumaczy Krzysztof Grzebyk z firmy IN-PEST, specjalizującej się w przeprowadzaniu oprysków.

Tworzy się zatem błędne koło. W dużych miastach prowadzi się termomodernizację i ociepla bloki. W szczelinach tych budynków żyją jerzyki, które niestety giną. W ramach działań kompensacji samorządy powinny budować budki lęgowe dla ptaków. Co zresztą niektóre robią, jak na przykład Toruń czy warszawska Białołęka, gdzie zbudowano azyl dla ptaków.

Jednocześnie większe ośrodki prowadzą w ramach możliwości akcje odkomarzania przestrzeni. Owadów jest mniej, jerzyki, choć mają gdzie mieszkać, nie mają się jednak czym pożywiać. Populacja ptaków spada, a w miejscach, które nie prowadzą odkomarzania. Brakuje wtedy naturalnej alternatywy.

– W Warszawie liczebność jerzyków spada – tłumaczy Monika Klimowicz z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. – Dla ludzi, im mniej komarów, tym lepiej. Ale dla ptaków, które się nimi żywią, oznacza to spadek bazy pokarmowej. Trudno wyrokować, czy budki zwiększą populację jerzyków, jednak warto je wieszać. Nie należy zrażać się tym, że mogą stać puste przez dwa lub trzy lata – w końcu najprawdopodobniej zostaną zasiedlone. Mamy nadzieję, że akcje wieszania budek lęgowych odwrócą proces kurczenia się populacji jerzyków naszych miastach – podkreśla.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzczakowianka zrewanżowała się Warcie
Następny artykułUkraina: Wojsko Polskie na manewrach w 2021 w nowym formacie