A A+ A++

Kilka słów ode mnie

Całą recenzję udało mi się przygotować w podobnym terminie jak 12 miesięcy temu (no może z drobnym opóźnieniem) i prawdopodobnie taki pozostanie też w następnych latach. Na wstępie tradycyjnie chciałbym przypomnieć kilka istotnych informacji związanych z moimi e-sportowymi poczynaniami (właściwie skopiować je z artykułu z poprzedniego roku, który znajdziecie TUTAJ).

Przede wszystkim jestem tylko zwykłym “niedzielnym” graczem, który w wolnej chwili lubi poczuć się jak kierowca wyścigowy F1 i przejechać parę okrążeń najszybszymi bolidami świata. Wobec tego zazwyczaj używam ustawień niestandardowych (automatyczna skrzynia biegów czy zjazdy do boksów, ale sam zarządzam systemami ERS czy DRS), a poziom trudności zawodników SI w moim przypadku najczęściej waha się pomiędzy 80 a 90. Korzystam z konsoli XBOX One S i gram na padzie bezprzewodowym.

Nie jestem fanem gier online, dlatego moimi ulubionymi rozgrywkami są tryby kariery: my team lub kierowcy czy zwykłe Grand Prix. Chętnie także korzystam z możliwości gry na dwóch ekranach, aby zmierzyć się ze znajomymi. Tegoroczną edycję będę porównywać głównie do tej zeszłorocznej, ale pojawią się też odnośniki do jeszcze starszych wersji.

Dopracowany model jazdy

W zeszłym roku nie szczędziłem pozytywnych słów w stronę zmienionego modelu jazdy, który moim zdaniem wkomponowywał się w aktualne przepisy techniczne oparte na tzw. efekcie przypowierzchniowym. Powszechnie był on jednak krytykowany, w związku z czym twórcy gry mocno dopracowali go w przypadku najnowszej edycji. Samochody są naprawdę trudne w prowadzeniu w wolnych zakrętach, a zwłaszcza na wyjściach z nich.

Dobitnie można się o tym przekonać na torach typu Baku czy Singapur, gdzie komputerowi rywale mają olbrzymią przewagą. Jak na ironię, azerski obiekt był moim ulubionym w poprzedniej generacji bolidów i wirtualnej rozrywki. Mimo to oczywiście tę modyfikację jak najbardziej oceniam na plus, choćby ze względu zwykłego czucia maszyny. W dodatku zdecydowanie lepiej i szybciej prowadzi się ją w szybkich łukach.

Comeback Breaking Point

Z niewyjaśnionych powodów historia Aidena Jacksona zniknęła w zeszłorocznej edycji, ale na szczęście producenci opamiętali się i błyskawicznie ją przywrócili. W dodatku uczynili to w dobrym stylu, ponieważ wprowadzili kilka trafionych nowości. Naturalnie nie będę “spoilerował” całego scenariusza i wspomnę tylko o najważniejszych kwestiach.

“Droga do sławy 2” opowiada o kolejnych perturbacjach wspomnianego Jacksona oraz Davona Butlera, którzy tym razem zostają partnerami w fikcyjnym teamie Konnersport Butler Racing Team. Oprócz tego pojawia się wątek nowej mistrzyni F2, Callie Mayer, a wszystko spinają znane wstawki z serialu F1 Netflixa, podczas których postacie komentują obecne wydarzenia w elicie motorsportu.

Za niemałą wadę – podobnie jak w przypadku pierwszego wydania Breaking Point – uznaję duży przeskok między poziomem wymagającym a trudnym. Ten środkowy jest dla mnie za łatwy, podczas gdy ostatni za trudny. Jestem natomiast wielkim fanem tej dopracowanej i świetnie zaaranżowanej fabuły, więc liczę, że nie zniknie ona w następnych sezonach.

F1 World, czyli rozbudowane F1 Life

Wspomniany tryb obok ulepszonej “Drogi do sławy” był najbardziej promowany przez EA Sports przed premierą tegorocznej gry. Reklamowano go jako wiele nowych różnych sposobów rozrywki, co faktycznie się udało, aczkolwiek trudno nie ulec wrażeniu, iż jest to po prostu mocno rozbudowane F1 Life, które zadebiutowało 12 miesięcy temu.

Zgodnie z zapowiedziami producentów, ta opcja umożliwia poznanie złożonego świata mistrzowskiej serii, bowiem oprócz wizerunkowych działań gracze mogą zająć się też tymi sportowymi jak np. próbami czasowymi czy klasycznymi Grand Prix. Do tego dochodzą zawody rankingowe, które poziomują danego zawodnika. Ciekawą rozrywką jest rozwój własnego bolidu, co pozwala na wzięcie udziału w trudniejszych zmaganiach.



W końcu więcej torów

Codemasters wreszcie zapunktowało wśród kibiców, jeśli chodzi o dostępność torów. Od samego początku do dyspozycji jest więcej obiektów niż zakłada to kalendarz. Tych znalazło się łącznie 26, a wszystko dzięki pozostawieniu Shanghai International Circuit, Autodromo Internacional do Algarve oraz Paul Ricard.

Na tej liście nie mogło zabraknąć dwóch nowości, czyli Kataru i Las Vegas. Szczególnie amerykański owal prezentuje się zjawiskowo i już można zakładać, że prosta położona wzdłuż bulwaru The Strip będzie prawdziwą udręką dla rywali Red Bulla. O dziwo pozytywnie zaskoczył mnie katarski tor, na którym samochód prowadzi się bardzo przyjemnie.

zdjęcie 1

Brak nowego silnika graficznego

Kwestia ta jest zauważalna gołym okiem, gdyż w żaden sposób nie poprawiono grafiki. Paradoks polega na tym, że właśnie taką zmianę obiecywano w zeszłym roku. W tym względzie producenci gry mają zatem spore miejsce do poprawy, gdyż nie wyróżnia się ona na tle konkurencji jak jeszcze kilka lat temu. Zobaczymy, czy zostanie coś zmodyfikowane na tym froncie w kolejnych latach.

zdjęcie 1

Ogólne wnioski

Dzięki uprzejmości EA grę otrzymałem już przed oficjalną premierą, więc miałem dosyć dużo czasu, aby dokładnie wszystko sprawdzić. Towarzyszą mi podobne uczucia jak w przypadku poprzedniej wersji, z tą różnicą, że bardzo pozytywnie odbieram powrót Breaking Point oraz poszerzenie listy dostępnych torów.

Martwiący jest na pewno wyżej wspomniany brak nowego silnika graficznego oraz praktyczne skopiowanie trybów karier, na które osobiście poświęcam najwięcej czasu. Czy warto kupić tę najnowszą odsłonę? Jeżeli ktoś po prostu szuka sposobu na posmakowanie zachowania bolidów F1, to jak najbardziej tak. Graczom dobrze wspominającym starsze wersje gry proponuję natomiast poczekać na następne.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTe stacje metra przypominają najpiękniejsze galerie sztuki. Znajdziecie je w znanych europejskich miastach
Następny artykułJacek Pałubicki z Rumi pobił rekord Polski, przepływając Wisłę w 154 godziny i 45 minut!