A A+ A++

Zobacz wideo

Dr Piotr Karniej, adiunkt w Katedrze Zdrowia Publicznego na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu – pytany o wydolność systemu ochrony zdrowia i o to, czy jest on już na granicy – odparł, że w jego opinii “jeszcze długo nie”. – Musimy pamiętać o tym, że mamy w Polsce bardzo wielu lekarzy, wiele pielęgniarek i położnych, którzy udzielają świadczeń poza systemem opieki szpitalnej – wskazał.

Jak dodał, osoby te często zaangażowane są na przykład w szkolnictwo medyczne czy innego rodzaju działalności medyczne (poza szpitalami). To ich, zdaniem gościa TOK FM, można byłoby jeszcze zaangażować do wspólnej walki z koronawirusem w kryzysowej sytuacji. 

– Problem polega na tym, że tak naprawdę nie wiemy, kim dysponujemy. Systemy informacyjne, które skupiają bazy danych na temat lekarzy, pielęgniarek i położnych mają bardzo niewiele danych. Tam jest informacja dotycząca kwalifikacji, specjalizacji, wieku i to w zasadzie wszystko – dodał. I podkreślał, że powinno się przeprowadzić “dogłębną analizę zasobów”: sprawdzić, kim dysponujemy i ile osób można jeszcze zaangażować. 

Nie słuchasz podcastów? To dobry czas, by zacząć. Dostęp Premium za 1 zł!

Dopytywany przez redaktora Adama Ozgę, czy te dane można szybko zebrać, dr Karniej odarł, że tak. Wystarczy, jak mówił, nawiązać szeroką współpracę między organami decyzyjnymi (czyli np. rządem) a instytucjami samorządu zawodowego czy też samorządami lokalnymi, którzy takie informacje mają lub mogą zebrać. 

– Niestety od pewnego czasu obserwujemy centralne zarządzanie epidemią, które opiera się na podejmowaniu decyzji ze szczebla ministerialnego, bez zwracania uwagi na okoliczności dotyczące poszczególnych pacjentów czy pracowników medycznych. Między innymi dlatego zwraca się uwagę na takie potknięcia, jak na przykład wysłanie do szpitala covidowego lekarza, który jest z niepełnosprawnością albo matki, która samotnie opiekuje się małym dzieckiem – wyjaśniał lekarz.

Współpraca rządu z medykami “fragmentaryczna”

Karniej zapewniał, że środowisko medyczne nie odmówi współpracy z rządem, jeśli będzie poważnie traktowane. – Póki co ta współpraca jest bardzo fragmentaryczna. Pojawiają się informacje, bardziej z przecieków towarzyskich niż informacji oficjalnych, że decyzje dotyczące lockdownu czy zamykania poszczególnych branż nie do końca odpowiadają intencjom Rady Medycznej, która pracuje przy premierze. Niektórzy eksperci wyrażają wątpliwości co do uwarunkowań i decyzji, które są podejmowane na podstawie konsultacji eksperckich – zauważył dr Karniej.

Podkreślił też, że brakuje konsultacji z innymi specjalistami niż lekarze. – Proszę zwrócić uwagę, że podejmowanych jest bardzo wiele decyzji, które wpływają na ekonomię, na aspekty społeczno-socjalne, a nie ma ośrodka eksperckiego, który mógłby wiarygodnie wypowiedzieć się na temat konsekwencji takiego czy innego zakazu – dopowiadał.

– Myślę, że czas wreszcie przejść do profesjonalnego zarządzania – wyprzedzającego epidemię, a nie reagowania na zjawiska, które się zdarzają – podsumował.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNiebezpieczne odmiany brytyjskiego wariantu. Wykryto je na Ukrainie
Następny artykułWicepremier Jacek Sasin ogłosił budowę łuku triumfalnego. Internauci: “Miś na miarę naszych możliwości”