A A+ A++

Jak podjąć z ziemi ważnego agenta, gdy w pobliżu nie ma żadnego lądowiska, a z powodu nikłego zasięgu i prędkości użycie śmigłowca nie wchodzi w grę? Na karkołomny pomysł rozwiązania tego problemu wpadł przed laty wynalazca i podróżnik, Robert Edison Fulton.

System transportowy o nazwie Fulton STARS (Surface-to-Air Recovery System) został opracowany na polecenie CIA i składał się z powłoki niewielkiego, 7-metrowego balonu, zestawu butli z helem i długiej na ponad 150 metrów, mocnej linki. Całość, wraz ze specjalnym, ochronnym kombinezonem w kontrastowym kolorze i flarą sygnalizacyjną tworzyło niewielki, łatwy do przenoszenia pakunek, którego waga nie przekraczała 7 kg.

Osoba wymagająca ewakuacji przebierała się w kombinezon, napełniała balon helem, przypinała się do linki i wypuszczała balon w powietrze. Tam odbywał się kluczowy etap ewakuacji. Na niewielkiej wysokości nadlatywał specjalnie przystosowany samolot, wyposażony w specyficzne “nożyce” – umieszczone z przodu kadłuba prowadnice w kształcie wielkiej litery V.

Zadaniem pilota było złapanie prowadnicami linki, wyniesionej w powietrze przez balon, co ułatwiał umieszczony na linie, kolorowy marker, a nocą sterowane z ziemi światła. Samolot leciał dalej, linka zaczepiała się o prowadnice, a przyczepiony do niej śmiałek (czy może raczej nieszczęśnik) był gwałtownie porywany z ziemi i unoszony w powietrze, gdzie był wciągany na pokład lecącej maszyny.

Aby zminimalizować ryzyko, że podniesiony w ten sposób człowiek znajdzie się w zasięgu pracujących silników, w samolotach montowano specjalne zabezpieczenia, sięgające od skrzydeł do początku kadłuba.

Po raz pierwszy rozwiązanie to zostało użyte przed oficjalną premierą systemu, jeszcze w 1952 roku, do ewakuacji agenta z Mandżurii. W późniejszych latach w podobny sposób przekazywano do lecących samolotów także pocztę i różnego rodzaju próbki, a także planowano wykorzystać system do ewakuacji pilotów zestrzelonych czy rozbitych samolotów.

System był w użyciu od lat 50., choć oficjalnie pozostawał w służbie jedynie 17 lat. W tym czasie – oficjalnie – zanotowano tylko jeden wypadek śmiertelny. Liczba ludzi, ewakuowanych w ten sposób nie została ujawniona.

Wiadomo jednak, że do wykonywania tego typu zadań przystosowano kilka samolotów różnych typów. Obok pokazanego w filmie o Jamesie Bondzie starego bombowca B-17, obsługiwało go kilka różnych wersji samolotu C-130 Hercules i Fairchild C-123 Provider.

Oficjalnie zaprzestano korzystania z tego systemu dopiero w 1996 roku. Kluczowy wpływ na to miał rozwój śmigłowców, zapewniający tym maszynom daleki zasięg, czego przykładem są takie modele, jak V-22 Osprey, MH-47 Chinook czy Sikorsky MH-53.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚmigłowiec ląduje na osiedlu, by zabrać chorą. Bo wszystkie karetki zajęte
Następny artykułNASA przygotowuje pierwszy lot drona na Marsie