A A+ A++

Dzikie zwierzęta w górach stanowią coraz większe niebezpieczeństwo. Traktowane przez niektórych turystów jak udomowione pupile – dokarmiane i głaskane – częściej i częściej wychodzą z lasów i zapuszczają się na tereny zamieszkane przez człowieka. Od jakiegoś czasu z poważnym problemem borykają się obozowicze na jednym z podhalańskich kempingów.

Zobacz wideo
Zielona Góra. Nietypowa interwencja policji, która musiała przegonić dziki z miejskiego parku

Jeleń sieje terror na podhalańskim kempingu. “Chodzi od namiotu do namiotu”

Portal 24tp.pl informuje o niecodziennej sytuacji, która od kilku tygodni ma miejsce na popularnym kempingu pod Krokwią. Jak się okazuje, miejsce to upodobał sobie pewien porywczy jeleń, który terroryzuje biwakowiczów, niszczy ich namioty i sieje ogólny zamęt. 

“Wczoraj znowu do nas przyszedł w nocy, zniszczył kobiecie cały namiot, potargał. Pani się popłakała, jak się pakowali, bo namiot kosztował tysiąc pięćset złotych”, zdradził w rozmowie z portalem jeden z nocujących tam turystów. Zwierzę podobno wchodzi na teren pola namiotowego przez furtkę otwartą dla powracających z miasta biwakowiczów.

Właściciele kempingu rozkładają ręce. “Jest duży problem”

Prowadzący kemping twierdzi, że jest bezradny wobec tego problemu. Przyznaje, że jeleń wkracza na teren obozowiska regularnie od dwóch tygodni. “Gdyby to była tylko sarna, czy łania, to może nie byłoby takiego problemu. Ale ten jeleń ma wielkie poroże, jest już na nim siatka, którą podarł z naszego ogrodzenia”, wytłumaczył w rozmowie z 24tp.pl. 

Turyści są przerażeni takim obrotem spraw. Jeleń “chodzi od namiotu do namiotu” i skutecznie straszy nawet najbardziej opanowanych przyjezdnych. Zarządzający obiektem obawia się, że wybryki zwierzęcia w końcu na tyle dadzą się we znaki ludziom, że ci przestaną ich odwiedzać. 

“Sami nie możemy nic z nim zrobić, zamknąć się na głucho też nie, bo jak wejdą turyści?” Tatrzański Park Narodowy miał już zostać poinformowany o zaistniałej sytuacji, ale jak do tej pory nie doszło do żadnych konkretnych działań ze strony służb parku. Rozwiązania problemu nie widać na horyzoncie, a przypadek podhalańskiego kempingu to kolejny przykład na to, że dzikie zwierzęta poczuły się na tyle pewnie, by ingerować w skupiska ludzkie.

Niedawno pisaliśmy o łani, która kopnęła dziecko na Równi Krupowej oraz o lisie, który zaatakował dziecko w Karkonoszach. Takie sytuacje będą się powtarzać, jeśli ludzie będą kontynuować dokarmianie i udomawianie zwierząt leśnych. Więcej podobnych tematów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAranżacja wnętrza, którą kochają Paryżanki. Połączenie luksusu i delikatności w jednym
Następny artykułZ Kościuszką w Tarnogrodzie