A A+ A++

Chodź, opowiem Ci o naszej jesieni. Co roku czekam na nią trochę bardziej, co roku chętniej żegnam się z latem, co roku jestem trochę wcześniej gotowa na te kilka miesięcy deszczu bębniącego o szyby… Moja miłość do jesieni eksplodowała na dobre kilka lat temu, gdy wróciliśmy do Warszawy ze Stambułu w którym po gorącym lecie od razu przychodziła plucha i zima.

Przeprowadziliśmy się tu właśnie jesienią, pod koniec września. Wtedy gdy liście na drzewach zaczynają się przebarwiać, gdy chodniki robią się czerwono-złote, a kasztany połyskują na trawnikach. Wróciliśmy do Warszawy gdy miasto robi się fioletowe od wrzosów ustawianych na parapetach i balkonach, gdy kawiarnie serwują korzenne kawy, gdy na straganach królują dynie, śliwki i grzyby, a nagrzane słońcem powietrze pachnie zmianą, obiecuje powrót do rutyny, do przewidywalności, do tempa, które jest nam tak dobrze znane.

Od naszej przeprowadzki mijają w tym roku cztery lata, a mnie jesień nigdy jeszcze nie cieszyła tak bardzo. Spędzimy ją u siebie, w naszym wielopokoleniowym domu, z ludźmi których kochamy i w mieście, które kochamy.

w sam raz na jesienne przekąski.

Chodź, daj się otulić tą jesienną przytulnością małych przyjemności!

Chodź, opowiem Ci o naszej jesieni. Mam na nią fajny plan, który już teraz powoli realizuję wspólnie z , gdzie bez wychodzenia z domu znalazłam wiele jesiennych umilaczy!

Chodź, opowiem Ci o małych przyjemnościach, o przytulnej stronie jesieni, o tym wszystkim co dobrego można w niej sobie wyczarować, o tym jak wykorzystać ten czas na ładowanie baterii i zadbanie o siebie. Chodź, daj się otulić tą jesienną przytulnością małych przyjemności!

Jesienią zadbam o dom…

Jesień zaczyna się u nas od porządków w domu. Nie kręci mnie sprzątanie wiosną, nie czuję wtedy potrzeby wielkiego ogarniania naszych czterech kątów, mycia okien i trzepania dywanów – po co, skoro i tak większość czasu spędzamy na zewnątrz. Po co, skoro piękna pogoda i długie, słoneczne dni wzywają do ogrodu, do parków i na okoliczne place zabaw? Jesień to zupełnie inna bajka – jesienią chcę wracać do czystego, przytulnego i pachnącego domu.

Jesienią robimy więc generalne porządki. Wrzesień to pora na ostatnie wielkie pranie, które wyschnie w promieniach słońca w ogrodzie. To pora na przejrzenie domowych kątów i wyniesienie z nich wszystkich niepotrzebnych przedmiotów. To pora na odświeżenie kocy, pledów i puchatych poduszek, które z powrotem zapraszamy na salony. To pora na porządki w szafie i wymianę garderoby, butów i dodatków. To pora na wywołanie zdjęć z wakacji i powieszenie ich w ramkach, które znajdują się w każdym kącie w naszym mieszkaniu. To pora na nowe świece, ciepłe kapcie, świeże ściereczki w kuchni i sznury mieniących się lampeczek w każdym pokoju.

Nie cierpię sprzątać, ale uwielbiam ten efekt “po”.

Uwielbiam wracać z jesiennych spacerów do domu, który zapachami, teksturami i swoim ciepłem zaprasza do środka. I dla tych codziennych chwil, dla tych małych zachwytów, dla tej nieziemskiej przytulności w naszym mieszkaniu, dla radochy jaka płynie z przesiadywania wieczorem pod kocem i picia świeżo zaparzonej, pachnącej przyprawami herbaty jestem w stanie poświęcić wrześniowy weekend na jesienne porządki.

do pomieszczeń z .

Ba, jesienią to ja jestem w stanie zobowiązać się nawet do szybkiego sprzątania codziennie wieczorem! Jesienią wracam do mojego małego rytuału i po położeniu Kajtka spać szybko ogarniam naszą przestrzeń. Ustawiam timer w telefonie na 10 minut i w tym czasie uwijam się jak mrówka – odkładam na miejsce, porządkuję, przenoszę, roznoszę i wynoszę.

Gdy czas się skończy zapalam świeczkę i zaczyna się to, co kocham najbardziej pod słońcem – mój czas na mamine małe przyjemności, czas na zadbanie o siebie, napełnienie filiżanki (dosłownie i w przenośni!) czas na odpoczynek i powolne, jesienne ładowanie baterii.

Jesienne niezbędniki – , i .

Jesienią zadbam o siebie…

Jesień to dla mnie najbardziej produktywny czas w roku – ciągnie mnie wtedy do pracy, pomysły jeden za drugim przelatują mi przez głowę, słowa układają się same, a energią w ciągu dnia mogłabym obdzielić pół miasta. Fajnie? Niby tak, ale w tym stanie łatwo jest mi przedobrzyć, zagalopować się i zapomnieć, że jesień to również czas choróbsk, gluta, kichania i przymusowych przerw od żłobka. Dlatego jesienią, w myśl zasady, że najpierw musisz zadbać o siebie, aby móc pomagać innym jeszcze bardziej dbam o moje zasoby. Jesienią staję się zdrową egoistką, która dopieszcza się, kiedy tylko może.

Flow w pracy ciągnie i kusi do zarywania nocy przed ekranem komputera, ja mam jednak na jesienne wieczory zupełnie inne plany. Gdy tempo mojej pracy przyśpiesza w jesienne wieczory z pełną świadomością wciskam hamulec.

Powoli buduję sobie swoje własne wieczorne rytuały. Kiedyś miałam miracle morning, teraz – jako mama małego skowronka- stawiam na wieczorny relaks i małe przyjemności. Jakiś czas temu wpadł mi w oko skrót JOMO – joy of missing out – mogłabym go uczynić swoją jesienną mantrą. Rezygnuję, odpuszczam, wyłączam się i znajduję w tym coraz więcej radości.

i z 

Jak chciałabym odpoczywać tej jesieni?

Jesienią zafunduję sobie cyfrowy detoks. Od jakiegoś czasu odłączam się od Internetu najpóźniej o 21.00. Ta godzina, jest moją świętą, nieprzekraczalną granicą – przełączam telefon w tryb samolotowy i loguję się do świata online dopiero około 8 rano następnego dnia. Kajtek wychodzi wtedy z tatą do żłobka, a ja zaczynam pracę. Te kilka godzin przerwy od Internetu wspaniale na mnie działa i wręcz zmusza do tego aby naprawdę odpocząć!

Jesienią będę odsypiać. Nie mam wpływu na to jaką nockę zafunduje mi moje dziecko, dlatego postanowiłam, że kiedy tylko mogę chodzę wcześnie spać. Wiem, że nie da się wyspać na zapas, ale położenie się do łóżka po 21.00 jest dla mnie niesamowitym luksusem! Mogę wtedy w spokoju poczytać, wyłączyć głowę i odpłynąć w słodki sen na długo przed północą! 

Jesienią na nowo organizuję swoje priorytety. Przygotowuję swoją listę rzeczy, które chciałabym zrobić przed końcem roku i – gdy mam na to siły i energię – w jesienne wieczory odhaczam je jedna po drugiej.

Jesienią tak często jak się da wskakuję w miękkie, wygodne ciuchy. Jestem dzianinową dziewczyną – uwielbiam grubaśne sploty, obszerne swetry, czarne getry i wełniane skarpety. Nie ma dla mnie jesienią lepszego stroju “po domu” i czekam na tę przytulną, otulającą ciało zmianę warty w szafie od sierpnia!

Pachnąca, jesienna herbata smakuje jeszcze lepiej wypita z wesołej filiżanki.

Jesienią przestawiam się na ciepłe napoje. Jesienią włącza mi się tryb herbaciary i ciągle przynoszę do domu torebki z pachnącymi mieszankami herbat na różne okazje. Bo my w ogóle jesienią pijemy dużo herbaty. Zaparzam ją na spokojnie, bez pośpiechu, w dużym dzbanku, który spokojnie zapełni kilka filiżanek – tak aby starczyło nam tej herbaty na domowy seans filmowy lub wieczorną prasówkę!

Jesienią dbam o to, żeby się nie zasiedzieć. Pracuję z domu i gdy pogoda nie zachwyca ciężko mi zmusić się do wyjścia. Z drugiej strony wiem jak dużo dobrego daje zwykły, codzienny spacer. Ruch na świeżym powietrzu zmienia perspektywę, ładuje baterie, odświeża spojrzenie na wiele spraw, poprawia humor i daje powera. Szukam sobie okazji do biegania, do spacerów, czy choćby do wyjścia na balkon i odetchnięcia świeżym powietrzem. Maszeruję na okoliczne place zabaw, oglądam ślimaki i brodzę w kałużach – w końcu nie jestem z cukru, co nie?

Jesienią dbam o czas sam na sam z sobą samą. Wiem, to takie masło maślane, ale jako wybitny wrażliwiec bez tego czasu, bez kontaktu z sobą samą nie mogę funkcjonować. Każdego dnia planuję pół godzinki dla siebie. Czasem wtedy biegam, czasem czytam, czasem gotuję obiad, czasem po prostu siedzę i piję kawę. Słowo klucz tutaj to “samotność z wyboru”. To pół godziny to mój czas na ładowanie baterii, to czas, który sprawia, że nawet w ciężkich chwilach nie tracę gruntu pod nogami. Nie wstydzę się powiedzieć, że czekam na te chwile w ciągu dnia i traktuję je jak najlepszy prezent dla siebie samej i dla mojej rodzinki.

Świeca zapachowa z i gorąca herbata z

Jesienią stawiam na uprzejmość dla siebie i innych. Bo wiesz jak to jest – krótkie dni, szarówka za oknem, pogoda do kitu, wieczne korki, mało światła, roboty dużo, do świąt daleko – łatwo wtedy wybuchnąć, łatwo powiedzieć jedno słowo za dużo, łatwo coś przekręcić, łatwo zrozumieć na opak. Dlatego jesienią skupiam się na tym, aby uprzejmość stała się szkiełkiem, przez które patrzę na innych i na siebie samą. Nie dogaduję sobie, nie obwiniam się, nie poganiam i nie marudzę. Rozdaję więcej maminych uścisków i całusów, noszę, przytulam, przesiaduję na dywanie w otoczeniu autek i słucham z przejęciem każdego ma-ma-ma. Częściej odkładam na bok telefon i swoje sprawy, zaglądam wtedy w oczy męża, uśmiecham się do jego historii, wyłapuję detale i pytam o to, czego sam nie mówi. Fajnie nam jest z tą uprzejmością! A najfajniejsze jest to, że im więcej uda mi się rozpylić jej w powietrzu tym więcej tego dobra do mnie potem wraca!

Wesołe kuchenne gadżety z  wspaniale poprawiają humor!

Co jeszcze możesz zrobić dla siebie jesienią? Jak możesz zadbać o swoje potrzeby?

Mam dla Ciebie jeszcze kilka pomysłów na jesień – mam nadzieję, że znajdziesz tu inspirację, że poczujesz tę iskierkę, która rozpali w Tobie chęci do zadbania o siebie i swoje potrzeby tej jesieni!

Możesz spróbować journalingu! Rozpakuj wreszcie ten notes, który chomikujesz na lepsze dni, weź do ręki ulubiony długopis i zacznij pisać. Wystarczy kilka słów, kilka linijek dziennie – zapisuj wspomnienia, historie, przemyślenia, pomysły. Pozwól swoim myślom płynąć, a głowie odpocząć!

Możesz iść na randkę z samą sobą! Założ swoje ulubione jesienne ciuchy, otul się miękkim szalem, złap torebkę, a problemy i zmartwienia zostaw za drzwiami. Idź do knajpki, którą zawsze chciałaś odwiedzić. Zamów kawę albo coś pysznego do jedzenia. I doceń najfajniejsze towarzystwo jakie kiedykolwiek będziesz mieć – siebie samą!

Możesz rozpieścić się pachnącą kąpielą! Przygotuj sobie domowe SPA – pachnące świece, piana w wannie, coś pysznego do picia pod ręką, spokojna muzyka, dobra książka lub ciekawy magazyn, świece i przytłumione światło. Zrób sobie kąpiel rodem z Instagrama i nie myśl o niej jako o stracie czasu czy zbędnym zamieszaniu – rozpieść się trochę!

Możesz spotykać się z fajnymi ludźmi! Planuj spotkania, zapełnij kalendarz okazjami do inspirujących rozmów, wybuchów śmiechu, wspólnych wieczorów spędzonych nad planszówkami i nadrabiania towarzyskich zaległości. Po lecie ludzie wracają do domów i fajnie jest wtedy nadrobić towarzyskie zaległości.

Możesz zrobić sobie wieczór z filmami! Podejdź do niego totalnie na serio, zaplanuj wcześniej, wpisz w kalendarz i przygotuj się zawczasu! Założ ciepłe skarpetki, wyciągnij koc, zrób miskę popcornu, odłóż na bok telefon i zanurz się w fabułę filmu! A może zrobisz sobie maraton i obejrzysz całą serię? Ja chyba namówię Faba na powtórkę z Harry’ego Potter’a albo na Władcę Pierścieni!

Możesz jeszcze raz przeczytać ulubioną książkę! Pozostając w temacie powtórek – wykorzystaj te długie, jesienne wieczory aby zanurzyć się w lekturze. Może wrócisz do książki, którą już znasz i bardzo, bardzo lubisz? Dla mnie taką pozycją idealną na jesienne wieczory jest magiczna Księga Wieszczb! Planuję wrócić do niej tej jesieni 🙂

Możesz upiec lub ugotować coś pysznego! Zamień obowiązek gotowania w zabawę! Włącz muzykę, przygotuj składniki, wąchaj, smakuj, eksperymentuj, doprawiaj, gotuj z Jamie Oliverem, przygotuj obiad na 3 dni do przodu a potem odpoczywaj albo wykorzystaj kolejny wolny wieczór na zrobienie najlepszego jesiennego ciasta pod słońcem!

Możesz dodać w swoich czterech kątach więcej światła! Zapalaj świece, rozwieszaj girlandy z żarówek i sznury maleńkich lampeczek. Czaruj światłem w różnych kątach, obserwuj grę cieni, przestawiaj, ustawiaj, zatapiaj się w tej magii! Zjedz kolację przy świecach, nie zapalaj żyrandola, wyczaruj światłem prawdziwe hygge w Twoim domu!

Możesz zrobić swoją własną listę jesiennych przyjemności! Przygotuj swoją listę pomysłów na jesień – na Pinterest znajdziesz mnóstwo inspiracji. Przyczep ją na lodówce i weź swoje przyjemności w swoje ręce. Kto powiedział, że Twoja codzienność ma stać się ciągiem obowiązków i rzeczy do zrobienia? Dodaj do niej trochę frajdy, rozpieszczaj się i zadbaj o swoje potrzeby – warto to zrobić szczególnie teraz, jesienią, gdy światła coraz mniej i dni coraz krótsze!

Partnerem dzisiejszego tekstu jest Limango – klub zakupowy, który towarzyszy nam od lat. Tutaj zawsze udaje mi się znaleźć limitowane perełki, które ozdabiają nasze mieszkanie, tutaj kompletowałam elementy wyprawki Kajtka i jego niemowlęce zabawki, tutaj kupuję markowe produkty w świetnych cenach i przez cały rok poluję na prezenty dla moich bliskich. Jeśli lubisz zakupy online koniecznie zajrzyj na stronę lub do – znajdziesz tu mnóstwo przydatnych drobiazgów!

Dzięki Limango nasz dom jest już gotowy na jesień, a ja cały czas pracuję nad swoimi jesiennymi nawykami, które pomogą mi zadbać o siebie 🙂 Daj znać w komentarzu co Ty tej jesieni chciałabyś zrobić dla siebie! Jak rozjaśnisz ponure dni, jak otulisz się tą jesienną przytulnością małych przyjemności? Jak zadbasz o swoje potrzeby? Jakie zmiany wprowadzisz w swojej codzienności, aby przeżyć tę jesień z uśmiechem i radochą z małych rzeczy?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWybory parlamentarne. Liczba posłów z woj. lubuskiego
Następny artykułWybory parlamentarne. Liczba posłów z woj. zachodniopomorskiego