No cóż, to chyba nie są tylko polskie wybory. Za dużo w nich interesów obcych, tak chętnie reprezentowanych przez uczestników wyścigu.
Ruskie ataki na infrastrukturę kolejową tłumaczą nieudolnością rządu.
Turystów Łukaszenki witają pizzą i kręcą o nich łzawe filmidła.
Próbują sabotować budowę zapory na granicy z wrogim, agresywnym sąsiadem.
Bezprecedensowe i priorytetowe zbrojenia w obliczu realnego zagrożenia nazywają rozwalaniem armii.
Biorą na szczyty list wyborczych agentów komunistycznego wywiadu i pachnących ruską onucą watażków.
Domagają się rezygnacji ze strategicznych wielkich inwestycji, na czym skorzysta tylko państwo niemieckie. To samo, które oczekuje od nich (i to dostaje) torpedowania walki o reparacje wojenne.
Klaszczą swojemu faworytowi, który na berliński rozkaz przymyka oko na zbrodnie nowego Stalina, czapkuje mu i otwiera wrota do zgładzenia polskiego prezydenta.
Gdy w serialu dokumentalnym powyższe zostaje pokazane – nomen omen – czarno na białym, dokument po dokumencie, kadr po kadrze, najpierw drą się, że to propaganda, a gdy czują, że dowody są zbyt mocne, wdrażają sowiecki plan B – zamilczanie.
Nigdy wcześniej chyba nie było tak wyraźnie widać, że mamy do czynienia ze starciem obozu propolskiego z antypolskim.
Nie, to nie domaganie się wieszania kogokolwiek, lecz odnotowanie znaku czasów. Kiedyś za zdradę była kara śmierci, dziś jest laurka w TVN.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS